Wpis z mikrobloga

#znachor według mnie całą osią fabularną Znachora z 1982r. było to, że widz do praktycznie ostatnich minut filmu nie wiedział kim tak naprawdę jest Marysia, owszem, można było się tego domyślić ale nie było walone po oczach. Więź między Kosibą i Marysią była stopniowo budowana i oparta na innej płaszczyźnie, dzięki czemu finałowa scena to emocjonalna bomba atomowa, efekt którego próżno szukać w największych arcydziełach kina. I tutaj niestety nie skorzystano z podanego na tacy przepisu, bardziej silono się oryginalność i odcięcie od poprzedniej ekranizacji. Mam jedynie nadzieję że popularność nowej wersji skusi wiele osób do sięgnięcia po stary tytuł. Osobiście wątpię żebym kiedykolwiek wrócił do nowej wersji, a starą obejrzę na pewno nie raz.
  • 4