Wpis z mikrobloga

#savoirwiwre

Dobra Mirasy.

Zacznę od przydługiego wstępu żebyście mogli się ponapawać moimi wypocinami przez dłuższy czas. Nie dziękujcie.

Ogólnie to zastanawia mnie kilka kwestii związanych z savoir vivre. Lol, nie ma chyba takiej dziedziny, gdzie byłoby więcej cebulactwa. Powaga, na weselach jest tego mniej. Nawet wśród posiadaczy Golfa 3 (sam miałem : >)

Generalnie, za sprawą min. Niemców, którzy wpadli do nas w 39, za sprawą Katynia i całokształtu komuny, ze świecą u nas szukać jakiś elit z korzeniami. Arystokracja dzisiaj praktycznie nie istnieje, potomkowie szlachty mają dywany na ścianach i jedzą ciasta łyżkami a dzisiejsza inteligencja to też jakaś taka inna. Ale savoir vivre został.

I wiecie co? Przyrównam go do architektury. Bowiem wszystko co udaje coś czym nie jest, można mniej lub bardziej nazwać kiczem. Np. cygańskie pałace, które mają wyglądać na bizantyjskie. Albo te ukraińskie dacze. Kicz kicza, kiczem pogania.

I mamy teraz taki kiczowaty sawuar, który to udaje ten prawdziwy, a nim za #!$%@? nie jest. I chyba już nigdy nie będzie. Bowiem najbardziej "kulturalni" są teraz ci, których onegdaj od pługa odrywali granatami.

Sawuar wifhrr ma jakieś założenia. W sumie to chyba dwa. 1. odróżnić pana od niewolasa i 2. zachowywać się tak, coby wszystkim było dobrze. A TEGO NIE SPEŁNIA GROMKIE "SMACZNEEEGOO" wypowiadane przez wszystkich, którzy wchodzą do pokoju.

Ani jedno ani drugie nie spełnia swojej roli.

Podstawowa kwestia. Kiedyś mężczyzna to był ktoś. Jak zwano go powszechnie gentlemanem to nie dlatego, że był stuleją i lokajem kobiet, jak to dzisiaj wygląda, a dlatego, że miał kilka innych cech. Prawość, męstwo, odwagę, uczciwość i umiał się wszędzie i w każdej sytuacji zachować. Kobieta z kolei musiała się dobrze wydać za mąż i do tego czasu za bardzo nikt się z nią nie liczył. Po ślubie awansowała w hierarchii motzno. Dzisiaj gentleman jest przymiotnikiem BEZWZGLĘDNIE przypisanym do relacji damsko-męskich. Karykatura savoir vivre doprowadziła do tego, że:

1. kulturalne zachowania obowiązują z dużo większym naciskiem na usługiwanie kobietom zawsze i wszędzie,

2. kobiety same się dopraszają skakania wokół nich, podczas gdy pierwotnie to od mężczyzny zależało czy coś zrobi. nie był on zmuszany a właśnie miał pole do manewru,

3. olewa się totalnie savoir vivre wobec mężczyzn,

4. kobiety same między sobą zachowują się szarmancko xdd

I #!$%@? denerwuje mnie to. I to bardzo. Komuś się chyba pomieszały np. "kolejności". Bowiem kolejność witania się czy polewania wina została uregulowana żeby nikt nie miał dyskomfortu podczas tego typu czynności. Żeby się jakoś dogadać co i jak, aby każdy miał pewność, że nikogo nie urazi.

Jednak dzisiaj kolejność ma dwa stopnie. Kobiety a potem mężczyźni.

Byłem jakiś czas temu na takiej małej wydziałowej imprezie. W sensie było jedzenie, wino etc. Taka kolacja cementująca relacje z opiekunem koła, która przy okazji zbiegła się z pewnym jubileuszem.

No to siedzi nas koło 20 osób. Studenciaki, doktoranci, profesor zwyczajny z żoną i córką. Akurat mieli tego dnia formalną i mniej formalną imprezę, więc zaprosiliśmy wszystkich.

Doktorantka bierze się za nalewanie wina. Obchodzi stół i nalewa kobietom. Potem robi drugie okrążenie i nalewa mężczyznom. Może i bym to przebolał jakby nalała tak po kolei albo coś.

Ale suma summarum, wino zostało nalane studentkom, doktorantkom, żonie i córce( 17 lat !) profesora a profesorowi później. Dla mnie to jest taka słoma, że normalnie aż miałem ochotę człowieka przeprosić. Profesor z małżonką powinni najpierw #!$%@? dostać wino, a takie studenciaki co to ledwie ponad 20 lat mają to chyba raczej później, co? Nie mówiąc o tym, że córka dostała przed własnym ojcem.... Nie do pomyślenia.

Ponadto miałem kiedyś taką imprezę ze znajomymi i też laska postanowiła polać. Okej, była gospodarzem. Polała wszystkim dziewczynom, potem #!$%@? SOBIE : D a na końcu facetom. Lol.

Ale #!$%@? z tym.

Pewnie w pocie czoła śledzicie moje życie prywatne. To wiecie, że w okolicach grudnia miałem skręconą kostkę. Wpadli do mnie koledzy "na klatkę xd" żeby wieczorem sobie pogadać. No to ja schodzę z narzeczoną. Ona chodzi, otwiera drzwi i je przytrzymuje. Idę o kulach i wychodzę z budynku. Narzeczona cofnęła się po jakieś coś co mi wypadło z kieszeni, no to ja podaję rękę jednemu z kolegów. Ten ją wyciąga w moją stronę, #!$%@? COŚ A'LA WĘGORZ żeby mi ręki nie podać, przeciska się pomiędzy mną a drzwiami, idzie dwa metry i wyciąga rękę do mojej narzeczonej. Lol.

Ty, no ale ludzie. Nie podać ręki to naprawdę trzeba być chamem.

Albo puszczanie się w drzwiach. Na wydziale mamy takie otwierane na zewnątrz. No to wiadomo jak to wygląda. Idzie gość, otwiera drzwi, stoi w przejściu a koleżanki się przeciskają.

BO TU NIE O PRZECHODZENIE PIERWSZEMU CHODZI a o otwieranie drzwi, które to niegdyś były bardzo ciężkie i kobieta w gorsecie śmiesznie by wyglądała siłując się z nimi.

Nie mówiąc o typach, którzy puszczają laski przodem a ona otwiera drzwi, po czym gość przechodzi.

Do tego warto wspomnieć też o witaniu się. Ja rozumiem, że wiek w okolicy 20 lat powoduje, że człowiek czuje parcie na dymanie a koleżanki są zainteresowane bardziej ustawionymi facetami, jednak warto mieć trochę honoru. Nie lubię się spotykać z bandą ludzi, których znam tak dość... niebardzo. Wiem jaka będzie jazda z tym witaniem się... To skakanie wokół siebie, konsternacja... A przecież o umilenie wszystkim spotkania chodzi i o brak niezręczności.

Niektórzy koledzy, jak idziemy w grupie do pubu, puszczają laski przodem, a te wchodzą tam pierwsze, tarasują drogę a koledzy idą za nimi. Lol. Ciekawe jakby którąś tak sobie jakiś pijany typ wymacał, albo by natrafiły akurat na awanturę.

Szarmanckość kobiet wobec kobiet to temat rzeka. Przejmują zachowania gentlemańskie żeby korzystać z nich względem np. koleżanek. Wiecie o co chodzi.

Pamiętam, że w szkole, przed maturą z angielskiego, pani skserowała nam jakieś takie pomoce naukowe. Oczywiście zabrakło. Tak na oko pięciu. No to wyciąga ostatnią i mówi "jest jeszcze ostatnia". No to ja mówię "se wezmę, bo się przydać moze". Na co ona mi ją podaje, ale jakaś koleżanka (konkretnie to miała na imię Alicja) wstaje z ławki i idzie po kartkę. Ja biorę ją do ręki a Alicja stoi. Pani zaraz do mnie, że "no ale no ej, weź pan, ale z ciebie gentleman". Koleżanki na to "nooo". No to mówię - jak się nie #!$%@?ć w tańcu to nie #!$%@?ć. Zwróciłem się do Ali tymi oto słowami:

-Macie rację. Trzymaj Ala, jesteś kobietą...

(wszystkie koleżanki uśmiechnięte)

... więc zapewne gorzej sobie ode mnie poradzisz i Tobie się bardziej przyda.

Lol, szowinista, męska świnia.

Czekam na gównoburzę. Koniec.
  • 86
@Banaszek: Dam Ci plusa, ale mam w dupie, czy mi ktos otworzy drzwi, poleje pierwszej wino, czy ustąpi czegokolwiek. Czasem jak idę z moim chłopakiem to on jest z mojej prawej, czasem z lewej strony. Nie wiem, która poprawna. Jedynie staram się zawsze zwracać z szacunkiem do osób starszych, albo mi nieznajomych i jeżeli mi pozwolą np. mówić do siebie na Ty, to wtedy mówię. To tyle :)
@Banaszek: Przeczytałem i z większością się zgodzę. Poza faktem, że obecnie savoir vivre jest ukierunkowany na kobiety trzeba pamiętać, że przez długi czas w historii tego kraju mało było osób faktycznie go znających. W związku z tym mnóstwo typowo chłopskich zwyczajów po cichu się wkradło do tego "protokołu".

Mnie #!$%@?, że osoba, która faktycznie chce być "dżentelmenem" przez durne konwenanse uchodzi za gbura i buraka w oczach innych. No ale nie