Wpis z mikrobloga

Przy okazji odwiedzin u babełe byłem na krótkim #spierdotrip w lesie. Las sam w sobie bardzo lubię, odczuwam tam naturalny spokój i taką kojącą magię natury. Jest tam parę działek letniskowych, gdzie warszawiacy chillują sobie latem. I na jednej takiej działce rezyduje jakiś chłopina, pewnie coś pod 60 lat i był tam samemu. Może rozwodnik jakiś albo stary kawaler. Smutłem jak przechodziłem obok jego działki. Wtedy jakoś prysła mi magiczna otoczka lasu i całe to otoczenie zapachniało nudą i pustką... bo sam myślałem że kiedyś w przyszłości jak będę miał swoje mieszkanie to w kolejnym kroku kupię sobię jedną z tych działeczek (jest parę opuszczonych) i będę chillował latem zamiast kisić się w bloku.

Moja babcia zawsze przyjaźniła się z letnikami i takie mam też wspomnienia z dzieciństwa, kiedy chodziliśmy w odwiedziny i bawiłem się z dzieciakami na tych działkach. Mieli zawsze niezłe atrakcje, jakieś liny i drabinki na drzewach, zabawki premium za kupę hajsu - na lata 90. petarda typu tor z elektrycznie sterowanymi autami albo mini stół do pinballa. Albo jakieś fancy żarcie - kotlety sojowe, jakieś piwa dziwne (coś jak karmi bez alko, więc i nam serwowano), pizzę - które dla mnie w tym czasie były jakąś odmianą, powiewiem zachodu przywianym z Wawki. Ale i tak najlepsza zabawa była w grupie, jak schodziły się dzieciaki, Te zabawki szły do kąta a była nawalanka poduszkami na sypialnym poddaszu domku, w chowanego w krzakach, ganianki jakieś, zwykłe kopanie piłki.

I tak sobie pomyślałem, że może i fajnie mieć taki domek letniskowy ale jeżeli nie ma się z kim tym podzielić to jest jednak lipa. Możesz jeść fajne rzeczy, możesz przebywać w fajnym miejscu ale bez kogoś do podzielenia się tym wszystkim to jest jednak wielki chvj. Marność. Void. Normalnie nie trzymają się mnie takie feelsy, ale akurat dziś mnie tak jakoś to ruszyło na widok tego chłopa na tarasie... Ech...

#przegryw #samotnosc
  • Odpowiedz