Wpis z mikrobloga

Mireczki, pierwszy raz wystąpiłem wczoraj w chórze na profesjonalnym koncercie. Szczerze mówiąc, z czasem próby mnie już zaczęły trochę męczyć i tak sobie myślałem, że dociągnę do końca i będzie z głowy, ale to chyba jednak nie dla mnie. Ale sam występ to taki sztos, że już 20 godzin minęło od koncertu, a dalej jestem naładowany. Nie chodzi o jakiś stres czy napięcie związane z publicznym występem, tylko o te światła, scenę, bijących brawo i patrzących z podziwem zasłuchanych ludzi, z którymi nawiązuje się jakiś rodzaj więzi. W jakieś metafizyczne doświadczenie to wszystko się układa. Nie wiem, czy śpiewacy (albo ogólnie muzycy) szukają tego samego. W każdym razie rozumiem, czemu niektórzy tak to kochają.

#muzyka #chor #opera
  • 2