Wpis z mikrobloga

#kryminalne #niewyjasnione #ciekawostki

20 lat temu rodzina Bogdańskich zniknęła bez śladu. Przemyślana ucieczka czy brutalne morderstwo?

Był kwiecień 2003 roku. Dom rodziny Bogdańskich wyglądał, jakby domownicy wyszli tylko na chwilę, po zakupy albo do kościoła. Lodówka była pełna jedzenia, w zlewie zalegały brudne naczynia, a wpięta do gniazdka ładowarka czekała, aż ktoś zechce z niej skorzystać. Ale rodzina Bogdańskich nie wróciła już nigdy. Do dzisiaj nie wiadomo, co takiego się wydarzyło.

Czy pięcioosobowa rodzina może po prostu zniknąć z dnia na dzień? Mija 20 lat, odkąd zgłoszono zaginięcie rodziny Bogdańskich. Do tej pory śledczy nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, co stało się z Danutą, Bożeną, Krzysztofem, 12-letnim Kubą i 16-letnią Gosią. Po prostu — przepadli bez śladu.

Ta sprawa zajmuje pięć tomów policyjnych akt, po dwieście do trzystu stron każda, a nadal nie widać efektów pracy śledczych.

Policjanci mówią, że takiego zaginięcia nie było w Polsce od czasów II wojny światowej. Dom w Starowej Woli pod Łodzią nadal stoi pusty, ale w oknach wiszą firanki. Bliscy Bożeny nadal dbają o ogród w nadziei, że wydarzy się cud, a rodzina Bogdańskich znów będzie mogła wypocząć wśród pięknych kwiatów i krzewów.

Krzysztof Bogdański prowadził własną firmę — sprowadzał części komputerowe zza granicy. Na początku biznes prężnie się rozwijał, a Krzysztof zarobił dużo pieniędzy, dzięki czemu wybudował dom. Zamieszkał w nim wraz z żoną Bożeną, dwójką dzieci: Małgorzatą i Kubą, a także matką Krzysztofa, Danutą.

Wydawać by się mogło, że rodzina Bogdańskich żyje w dostatku i szczęściu. Problemy zaczęły się, gdy rynek zaczął zalewać sprzęt komputerowy sprowadzany z Chin, z czym nie poradziła sobie firma Krzysztofa.

Bogdańscy zaczęli zaciągać kredyty, pożyczali też pieniądze od bliższych i dalszych znajomych. Obliczono, że tuż przed zaginięciem zadłużenie Krzysztofa Bogdańskiego mogło sięgnąć miliona złotych.

Właśnie przez problemy finansowe rodziny pojawiła się teoria, że Bogdańscy zostali zamordowani w zemście za długi wobec mafii. Ale jest też inna, bardziej prawdopodobna wersja zdarzeń — Bogdańscy zaplanowali ucieczkę z kraju, żeby rozpocząć nowe, lepsze życie. Wydaje się to możliwe, bo w domu nie znaleziono paszportów, zniknęła też ulubiona piżama Kuby.

Problem polega na tym, że w tej układance właściwie nic do siebie nie pasuje. Bo jeśli Bogdańscy zaplanowali ucieczkę z kraju, jak to możliwe, że kontrola graniczna nie zarejestrowała wyjazdu rodziny, choć było to jeszcze przed wejściem Polski do strefy Schengen?

I jak to możliwe, że przez 20 lat w żadnym kraju na świecie nikt nie zauważył żadnego z członków rodziny Bogdańskich?

A jeśli rodzina została zamordowana przez członków mafii, czy to możliwe, że pięć ciał ukryto na tyle skutecznie, że nikt ich nie znalazł przez 20 lat?

Wątpliwości jest znacznie więcej. Zaginięcie rodziny Bogdańskich pozostaje tajemnicą. Czy kiedykolwiek dowiemy się, co właściwie wydarzyło się w kwietniu 2003 roku w Starowej Woli?

Źródło: https://www.o2.pl/informacje/20-lat-temu-rodzina-bogdanskich-zniknela-bez-sladu-przemyslana-ucieczka-czy-brutalne-morderstwo-6894667534908192a
damianooo8 - #kryminalne #niewyjasnione #ciekawostki

20 lat temu rodzina Bogdańskich...

źródło: z29204280IER,Rodzina-Bogdanskich

Pobierz
  • 8
A jeśli rodzina została zamordowana przez członków mafii, czy to możliwe, że pięć ciał ukryto na tyle skutecznie, że nikt ich nie znalazł przez 20 lat?


@damianooo8: W przypadku sprawy Sobańskich byli na tyle skuteczni, że ciał nie znaleziono przez 15 lat, a ostatecznie i tak wszystko dzięki temu, że jednego ze sprawców sumienie ruszyło i pokazał miejsce.
@damianooo8 IMO opcje są 2. Jeśli ktoś planuje ucieczkę z kraju, to raczej kombinuję w ten sposób, żeby jego wyjazd nie został zarejestrowany. W 2003 granice nie były już tak wściekle pilnowane, dało się przekroczyć w różnych miejscach bez odnotowania tego. Więc jeśli sobie przygotowali samochód, zapasy, kasę, może falszywe dokumenty gdzieś np na południu to logistycznie było to do ogarnięcia. Zwłaszcza że ryzyko małe, bo paszporty mieli, nie byli poszukiwani ani