Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do wykopu taka tam anegdotka z takiej pracy jak u pakistańców

https://wykop.pl/link/7087315/prawdziwa-bomba-z-pakistanu-czyli-produkcjia-butli-lpg

https://www.youtube.com/watch?v=p3e-s-XNHFg

Powiem tak - pracowałem w czymś takim (regeneracja butli bez produkcji ich)
przewinąłem się przez wszystkie stanowiska od przyjęcia na stan ich po załadunek
zregenerowanych butli, po wyjazd do napełnienia - 2 problemy - wszechobecny smród
gazu bo oczywiście butle które przyjeżdżały nie były takie puste i gaz trzeba było gdzieś
opróżnić czyli w przestworza i nie na dworzu a wewnątrz budynku w specjalnym pomieszczeniu
z otwartym lufcikiem w którym od przybywania kilka min bolała głowa i pył oraz brud, na filmie
wszędzie jest zaskakująco czysto nawet na śrutownicy gdzie pył nie pozwalał
momentami widzieć światła w oknie w pomieszczeniu gdzie były
śrutowane stare butle do proszkowego malowana (osobne pomieszczenie) pył był w całej
firmie nawet na dworze, smród gazu był wyczuwalny już z ulicy ok. 150 metrów od miejsca pracy
- "biuro" było w szczelnym kontenerze gdzie siedziały jakieś młode babki i
prezes za osobnymi drzwiami (o dziwo tam nie było czuć nic) pracownik jeśli miał coś
tam załatwić to przeważnie był obsługiwany na dworze (bo śmierdział gazem) samo
testowanie butli polegało na przykręceniu sprężonego powietrza na stole i zanurzenie w tzn zlewie
gdzie woda była "zastana" aż zielona, gęsta i nigdy nie zmieniana cuchnęła stęchlizną i
gazem (jak w całej firmie) stołów do testowania było chyba 4 i każdy podwójny to
zdanie obsługiwało 2 pracowników na 2 stoły lub nawet na 3 jak jeden poszedł do
kibla. Każdy sobie wpisywał ile butli przewinęło mu się przez stanowisko - jakaś
ilość groszy za każdą butle w zależności od stanowiska, oczywiście na umowę o prace
mniejsza stawka przeliczenia niż na umowę "śmieciówę" oczywiście nijak to się miało
do wypłaty bo jak się nie podoba to wypad (przeważnie tak to funkcjonowało dla
nowych pracowników) dogadani byli ci co tam najdłużej pracowali i co kradli ropę ze
zbiornika wkopanego w ziemię - przeznaczony do tankowania ciężarówek do
przywozu/wywozu butli. Latem gorąco i ten pył z gazem wymieszany na skórze nie do
umycia, wsiadając do komunikacji miejskiej w kilku pracowników po robocie waliło
gazem nie miłosiernie w całym autobusie, ubrania nie były do użytku po tygodniu (oczywiście
organizowanie ubrań oraz obuwia BHP to sprawa pracownika) Takie rzeczy jak rękawice
to był rarytas tam - przeważnie nowe najtańsze wampirki materiałowe paczka rzucona
na cały zakład 1 raz w tygodniu te rękawiczki po kilku godzinach nadawały się do
śmieci (w zależności od stanowiska zakładało się 2 pary na siebie żeby ochronić rence
przed oparzeniem czy skaleczeniem bo apteczka była pustym pojemnikiem z apteczki
samochodowej na szafie w stołówce). Maski filtry czy wymiana na nowe nie miała miejsca za mojej
kadencji tam, pamiętam że szczotka do zamiatania śrutu była jak "ogryzek" włosie
miało może 1 cm tak ta szczota wyglądała, a była to szczotka ryżowa, śrut
praktycznie zamiatało się rękami do wiadra z pyłem i z powrotem do maszyny śrutować
te wypalone butle. Jak sama nazwa mówi śrutownica do butli pracuje na śrut -
zapylenie było bardzo duże i po tygodniu bolały płuca i wiadomo co dalej się działo po dłuższym czasie,
wymiana śrutu następowała w momencie gdy pyłu na podłodze było więcej niż śrutu do
zebrania były chyba tace na ten śrut z maszyny żeby go wysypywać ale nigdy ich nie
widziałem tam wszystko trafiało na podłogę. Każda wizyta po śrut który się zużywał wiązała się z wizytą
u prezesa a on marudził że za dużo go zużywamy i to bardzo drogie jest. Samo śrutowanie i pył nie były
problematyczne jak się przyzwyczaiłeś do bólu płuc/oczu i brudy którego nie dało się
domyć, najgorsze były butle do gazów spawalniczych tzn "torpedy" żadna zmiana nie
chciała ich robić a zawsze trzeba było wyczyścić kilka 10-30 sztuk każda około 20
paru kg na zmianę nie pasowały na tą śrutownicę (jak na filmie) i blokowały się w
maszynie lub uszkadzały ją i wypadały gdzieś bokiem z rolek, mało tego sama droga jaką
pokonywały zwykłe butle była opracowana tak że po wyjściu z urządzenia skręcały pod
kątem 90 stopni i trzeba było naładować z przodu i biec szybko ściągać z tyłu żeby
nie upadły na beton bo wtedy jak się uszkodziły trzeba było je prostować młotkiem -
a trafiały się partie samych pokrzywionych butli do śrutowania i wtedy zamieniałeś
się w ODYN SONA. mimo wszystko i tak butle nie udawało się wyczyścić tym śrutem nawet
w 90% były po korodowane i tak trafiały na proszek do pieca - zdarzało się że nawet
po malowaniu wyłaziła korozja. Wracając do sprawdzania szczelności - po pomalowaniu
proszkowym trafiały butle do załadunku i tam przy rampie (która była za niska i za
krótka) odbywało się dokręcanie zaworów na maszynie i ręczne dociąganie, przeważnie
starych zaworów z wiadra które były wykręcone ze starych butli i z innej pełnej
butli było napuszczane trochę gazu w celu sprawdzenia szczelności samego zaworu i
jego osadzenia na butli przy pomocy zapałek lub zapalniczki jak była (dacie wiarę?)
Sama ekipa to 2 brygady pracowników teoretycznie 2 zmiany 8h rano i popołudnie - i
uwaga +nocka która była poranną zmianą tego samego dnia i tak to wyglądało (szok
co?!) Co do samych pracowników się nie wypowiem bo to osobny opis tych ludzi którzy
tam pracowali tak w skrócie to byli ci co przyszli tam z agencji pracy (po kilku
godzinach rezygnowali) i ci co tam pracowali latami cwaniaki którzy pozajmowali co
lepsze (lżejsze) stanowiska na zawsze (tak im się wydawało) osoby które nie koniecznie chciały
dostawać pieniądze na konto nazwijmy to tak z rożnych powodów, zostawali tam ludzie którzy np jak
Sebastian miał 19 lat i zmajstrował dziewczynie dziecko i inne podobne ziomeczki tam pracujące już
mu opowiadały że to dobra fucha, nie narobi się i że wyjdzie na swoje i się ustatkuje
no ale to 1 przykład człowieka tam pracującego - oczywiście jak program pierwsze
dziecko to nie robota i bycie w nowej pracy za często. Wracając do samej manufaktury - obok prezes
sobie postawił nowy nowoczesny zakład z maszynami i nigdy go nie używał nie wiem na
co czekał i co nie pykło temu Januszowi ale pewnie wyszedł z założenia że to dobre oszczędności jak
na czarno większość tam pracuje i stwierdził że nie będzie otwierał tego
nowego a jak uruchomi to trzeba będzie zwolnić nie potrzebnych pracowników, byłem tam 1x przypadkiem czysto, pusto i
trzymali tam jakieś szpargały ale też widziałem że uruchamiali to na potrzeby reklamy na
swojej stronie i mają tam info z kim to nie współpracowali np ORLEN lol
A kontroli tam żadnej nie widziałem nigdy - tylko koleś z agencji podjeżdżał zabrać rozpiskę z
godzinami pracy i udało mi się wywalczyć buty BHP które po miesiącu były do śmieci ze
względu na warunki tam panujące na zakładzie.

Na koniec coś śmiesznego - była też zatrudniona do sprzątania jakaś stara Krystyna bardzo "mądra",wyszczekana i klęła jak szewc gorzej niż ci faceci co tam pracowali - ona miała ogarniać tam okna, stołówkę i biuro
Jak świat światem nigdy nie widziałem żeby ta baba tam sprzątała ten pył który z centymetr miał na tej stołówce na każdej powierzchni. Ta kobita tam przychodziła siadała w oknie i patrzyła czy ktoś z biura nie idzie siedziała i jarała fajki cały dzień no i kawusia. Jak szliśmy na przerwę to zawsze ten stół z plastikowym obrusem był przetarty gazetką z marketu bo zawsze ten pył się gromadził a ta baba dalej siedziała w oknie i jarała fajki xD

MORAŁ:
Może to głupio zabrzmi ale po tej zużytej do cna szczotce zawsze oceniałem inne prace gdzieś jak pracowałem - jaka to dziad-firma musi być żeby oszczędzać na głupiej szczotce i nie kupić nowej za 10-15 zł
Ta firma dalej istnieje i dalej czyści te butle...

To tyle - opowieść na dobranoc
Zlomiarz1 - W nawiązaniu do wykopu taka tam anegdotka z takiej pracy jak u pakistańcó...

źródło: gasss

Pobierz
  • 5