Wpis z mikrobloga

Nad ranem Andronikos pożegnał się z rodzicami. Pożegnanie było wzruszające, każdy z członków rodziny miał w oczach łzy. Perseusz i Andromeda przeczuwali, że najpewniej widzą syna po raz ostatni w życiu.
- Na mnie pora, odrzekł Andronkos.
- Do portu mam parę godzin piechotą, więc muszę już iść.
Gdy Andronikos przeszedł drogę równą jednej stopie attyckiej (około 177m)
obrócił się i spojrzał na dom, w drzwiach stała matka z ojcem machając synowi na pożegnanie. W duszy odczuwał ogromny ból i żal, że musi opuszczać kochającą rodzinę, ale wiedział, że trzeba iść dalej. Odmachał rodzicom i ruszył w dalszą drogę.
Na szczęście dla dwudziestoletniego Hellena po parunastu minutach powolnego przemieszczania się obok niego przejechał wóz zaprzęgnięty w parę wołów.
- Wsiadaj odrzekł chłop.
- Jadę do portu, więc mogę cię tam zabrać.
Andronikos wsiadł i podziękował.
Późnym popołudniem dotarł na miejsce.
Pożegnał się z uprzejmym chłopem, a następnie udał się w poszukiwaniu jakiegoś taniego noclegu. Zdawał sobie bowiem sprawę, że o tej porze niczego już nie załatwi w porcie.
Po godzinie szukania, udało mu się w końcu
znaleźć nie wielki, ale schludny pokój na jedną noc.
- To ile płacę? Zapytał Andronikos.
- Trzy obole. Myślę, że to uczciwa cena, za taki pokój. Stwierdziła Afrozja.
Kobieta dobiegała pięćdziesiątki. Jej mąż zmarł rok temu, a syn służył w legionach.
Córki natomiast już dawno były zamężne i nie mieszkały z matką. Dlatego wdowa najmowała pokoje, a w mieście portowym nigdy nie brakowało chętnych do przenocowania..
- Zapomniałam jeszcze coś dodać.
- Mogę zrobić śniadanie, ale to kosztuje dodatkowe dwa obole.
- Zgoda.
Andronikos długo nie mógł zasnąć, ponieważ ciągle myślał o Herkulosie, o tym jak go potraktował i jakim fałszywym przyjacielem się okazał. W pewnym momencie jednak nadszedł upragniony sen. Młodemu Grekowi śniła się dziwna postać męska, mówiąca w nieznanym języku. Andronikos widział jednocześnie stół oraz, tak jakby świątynie, ale która w niczym nie przypominała, znanych mu budowali. W pewnym momencie, przemówił zrozumiale do niego tajemniczy mężczyzna – to bardzo odmieni cię na plus.
Te słowa z całego gąszczu były dla niego zrozumiałe. Obudził się o świcie, ubrał się w świeży strój i zszedł na dół. Wdowa czekała na niego ze śniadaniem.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Jak się spało? Zapytała Afrozja z pogodnym uśmiechem na twarzy.
- Bardzo dobrze, skłamał Andronikos, aby nie urazić gospodyni.
- To bardzo się cieszę, a teraz zjedz śniadanie.
- Gdzie się wybierasz młody człowieku?
- Chcę płynąć do Aleksandrii. -
- O Aleksandria, nie byłam tam, ale mój zmarły mąż, często odwiedzał, to miasto i bardzo mu się ono podobało.
- Wiesz już jakim statkiem chcesz płynąć?
- Prawdę mówiąc mam zamiar poszukać jakiegoś transportu w porcie.
- A co chciałbyś robić w tej Aleksandrii?
- Wyuczyłem się na garncarza.
- O! To w tym mieście, pożądany zawód.
- Myślę, że uda ci się tam znaleźć pracę.
- Też mam taką nadzieję.
- Posłuchaj co do transportu, to w porcie zapytaj o Teonasa. Może nie ma nowego i wygodnego w podróży statku, ale to uczciwy człowiek i można na nim polegać.
- Jak go spotkasz, to dodaj że mnie znasz, to pewnie trochę spuści z ceny.
- Dziękuję to bardzo miłe.
- Na mnie już pora.
Port choć zbliżała się końcówka sezonu żeglarskiego, był bardzo zatłoczony.
Andronikos podszedł do pierwszego statku i zapytał się o Teonasa.
- Teonasa znam, ale gdzie cumuje, to powiem ci dopiero, jak mi zapłacisz.
- A gdzie chcesz płynąć? Zapytał mężczyzna na statku.
- Do Aleksandrii.
-To nie po drodze.
- Wypad, bo mam jeszcze robotę!
Andronikos pomyślał, że strasznie nieprzyjemny z tego kapitana człowiek i poszedł dalej, ale tym razem przebył dłuższą drogę nim zapytał się kolejnej osoby o poleconego kapitana.
Właśnie ze statku schodził młody człowiek, więc Andronikos wykorzystał sytuację i zadał pytanie.
- Przepraszam, chciałbym się coś zapytać?
- Słucham?
- Znasz Teonasa?
- Tak, cumuje tu obok.
- Dziękuję.
Po czym młody człowiek się oddalił, a Andronikos udał się do wskazanego okrętu. Na pokładzie blisko ładowni stał wysoki barczysty mężczyzna o jasnych blond włosach. Zdecydowanie był w średnim wieku. Nie przypominał Greka, pomyślał młody Hellen.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Czy mogę porozmawiać z Teonasem?
- Oczywiście, to ja.
- Słucham!
- Chciałbym popłynąć do Aleksandrii, mam pieniądze.
- Dobrze, miejsce się znajdzie, ale ja najpierw płynem na Rodos, a dopiero z stamtąd do Aleksandrii.
- Gdzie, nocowałeś? Nieoczekiwanie zapytał Teonas.
- U Afrozj.
- To w takim razie, zapłacisz trzydzieści drachm, opłata z góry.
- Dobrze! Odrzekł Androdnikos i wyciągnął z podróżnego worka szmatę, w której było zwiniętych sporo drachm. Młody Grek przeliczył monety i podał kapitanowi odpowiednią sumę.
- Wszystko się zgadza.
- Ładuj się na statek zaraz znajdę ci miejsce do spania.
- Odpływamy za dwie godziny.
- Zdążyłeś w ostatniej chwili. Odrzekł kapitan po czym wpuścił Andronikosa na pokład.

Jeżeli kogoś interesuje ciąg dalszy tej grafomani o Andronikosie to proszę o wpisy.
#przegryw #harlekinydlaprzegrywow
  • 4
@gnomol: No i fajno, ciekawe co tam czeka przegrywa w większym mieście. Ale dopracuj myślniki w dialogach bo wychodzi na to, że dwa myślniki po sobie mówi ta sama osoba, a tak nie powinno być.

- Wszystko się zgadza.

- Ładuj się na statek zaraz znajdę ci miejsce do spania.

tu mogłeś dać po "zgadza" przecinek i dopisać to z dołu.
@gnomol: też chciałem zwrócić uwagę na dialogi bo jak masz linia po linii tego samego bohatera to można się #!$%@?ć. Zawsze możesz zastosować zabieg w stylu

- Tak wiem, że papież ruchał małe dzieci - rzekł kardynał - w końcu sam mu je przyprowadzałem.

I tym sposobem już wszystko jest ładne i czytelne.