Wpis z mikrobloga

Z jednej strony jako ludzie potrafimy już dużo, a z drugiej nadal większa część tego świata umyka naszemu poznaniu. W dodatku przeważnie bardzo szybko przestaje nas interesować, dokąd tupta jeż, i być może jest to naturalne. Podświadomie znamy swoje miejsce w przyrodzie i rzadko w tym krótkim przecież życiu próbujemy się z niego wyłamać, czy ogarnąć je rozumem. Za to nasza cywilizacja to inna sprawa. Każdy z nas, rodząc się, zastaje mniej więcej to, co pozostawia, gdy umiera. Wszyscy jesteśmy świadkami przemian, ale nie fundamentalnych. Żaden człowiek nie wymyślił miast, dróg, języka ani mediów; zrobiła to nasza cywilizacja, która stała się kreatywnym, trudnym do sterowania bytem. Cała nasza kultura opiera się na abstrakcyjnych konstruktach wyobraźni, bo to my umówiliśmy się, że istnieją państwa i granice. Wytyczyliśmy linie na rysunkach, które schematycznie przedstawiają świat i zbudowaliśmy płoty według nich. Płoty stoją rzeczywiście, ale to, co rozdzielają, funkcjonuje tylko w naszych głowach i musimy się o tym dowiedzieć, żeby to zauważyć. Gdybyśmy wszyscy naraz umarli, a po chwili przybyliby tu przedstawiciele obcej cywilizacji, zobaczyliby nasze ogrodzenia, ale nigdy nie poznaliby nazw i przymiotów, które przypisujemy wytworom naszej fantazji. Sami nadajemy swojemu życiu sens i przypisujemy go do zjawisk, które niekoniecznie na to zasługują. W dodatku rzadko jesteśmy świadomi arbitralności tych decyzji i potrafimy zabić, gdyby ktoś rozdysponował ten sens inaczej.
Podobnie jest z generalizacją pojęć, dokonujemy jej na podstawie naszych wrażeń. Widzimy spadającą z nieba kroplę wody i gdy zaobserwujemy ich więcej w jednym czasie i przestrzeni, to dla własnych potrzeb nazywamy to „deszczem”. Krople istnieją, a deszcz to nasze narzędzie językowe. Nie istnieją korporacje i nie mają dyrektorów. Co prawda, napędzani tą ideą pobudowaliśmy wieżowce i nadrukowaliśmy mnóstwo wizytówek, które coś symbolizują, ale realnie przekazują one tylko informacje na temat podmiotów pochodzących z naszej umowy społecznej. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie ta pomysłowość? Gdybyśmy nie potrafili uwierzyć jeden drugiemu, że za kawałek papieru ze znakiem wodnym możemy nabyć jedzenie, nie mielibyśmy kultury. Czy jednak cywilizacja jest dobra, skoro pytania o istotę i sens działają przeciw niej? Co na przestrzeni dziejów działo się z ludźmi, którzy śmieli wątpić lub próbowali wprowadzić swoje zasady? Byli niszczeni. I nadal są, choć wymyślamy coraz to kolejne pojęcia i nowe prawa. Pozwalamy sobie nawzajem nawet wyrażać sprzeciw, bo jeśli jest to niegroźne, to nie spowoduje rozregulowania naszego systemu. W porządku, możesz sobie mówić co chcesz, bo i tak nikt za tobą nie pójdzie. Co z tego, że zdemaskujesz fałszywe podstawy zasad, skoro gra już się według nich toczy? W życiu nie ma dobrych wyborów. To znaczy nie ma wyborów, które są wyłącznie i absolutnie dobre.
  • 4
Wydawało mi się, że tekst jest raczej prosty. Budynki stoją, ale to że mieszkańcy tych budynków pójdą głosować w jedno miejsce, a ci zza płota już w inne, to tylko nasze konstrukty. To, że gość da ci jeść, bo ty dasz mu kawałek papieru, to kwestia naszej umowy społecznej. A że pożyczasz wirtualny pieniądz, który nawet nie był nigdy wydrukowany, to dodatkowo kwestia naszej wyobraźni.
Jak dla mnie dosyć istotne jest odróżnienie