Wpis z mikrobloga

Czasami czuję potrzebę wygadania się. W zasadzie to nie czasem, ale dość często. Wiecie, po prostu powiedzieć komuś o tym co czuję w stosunku to konkretnych sytuacji i tak ogólnie. Niestety mam z tym pewne problemy. Po pierwsze nikt mnie nie nauczył rozmawiać o emocjach i strasznie ciężko jest mi się przełamać. W zasadzie to robię to praktycznie wyłącznie tutaj, gdyż pozorna anonimowość (i brak więzi, o czym później) czyni to dużo łatwiejszym.

W prawdziwym życiu niby mam bliskie osoby, ale nie do końca jestem przekonany, że mógłbym się im wyżalić. Kiedyś gdy podczas rozmowy z mamą tylko delikatnie wspomniałem o tym, że jestem ostatnio przemęczony, spotkałem się z odpowiedzią "a co ja mam powiedzieć?". Zrezygnowałem z drążenia tematu. Tak jak pisałem nigdy nie uczyłem się rozmawiać o emocjach więc samo zaczęcie tematu wiązało się z pewnym wysiłkiem z mojej strony. Po taki odbiciu mojego zrywu na drugi już się nie zdobyłem.

Podobnej próby podjąłem się w rozmowie z siostrą. Chciałem porozmawiać o zakończonej niedawno znajomości. Tym razem reakcją było "aha" i zmiana tematu. Znowu nie miałem odwagi drążyć tematu.

Kolejna trudność z tym związana to, że teoretycznie najłatwiej byłoby się dzielić tą emocjonalną cząstką siebie z osobami na prawdę mi bliskim, ale z drugiej strony im bardziej się do kogoś zbliżam tym mniej chcę obciążać tę osobę swoimi problemami, żeby "nie dokładać". Taki paradoks.

Co do paradoksów to nie koniec. Jeszcze większym paradoksem jest to, że nawet jak już się wygadam to nie mam poczucia, żeby mi to jakoś pomogło. Możliwe, że ulga, która po tym następuje wynika tylko ze zniknięcia napięcia związanego ze stresem antycypacyjnym odczuwanym w stosunku do takich rozmów. Może z racji bycia facetem realnie pomagają mi tylko konkretne rozwiązania a nie gadanie o tym co czuję? Z drugiej strony z jakiegoś powodu czuję potrzebę uzewnętrzniania uczuć. #!$%@?.

Jest to o tyle niefajne, że nie na każdą sytuację czy zagwozdkę potrafię znaleźć rozwiązanie. Z niektórymi rzeczami po prostu nie da się nic zrobić, pewnych rzeczy nie da się naprawić. Pewnie najlepszą odpowiedzią byłoby to po prostu zaakceptować, ale czasami "po prostu zaakceptować" nie jest takie proste niestety.
#huoppill #przegrywy
  • 9
@Mlody_jeczmien: rozumiem cię, u mnie najlepiej podziałało wygadanie się się terapeucie, czułem się w końcu zrozumiany. Myślę, że jakbyś miał jakiegoś bliskiego przyjaciela czy jakaś osobę to też by było dobrze się wygadać ale takie zwierzanie się jak drugiej osobie ewidentnie nie zależy na wysłuchaniu to moim zdaniem średnia opcja. Chociaż jeżeli dzięki temu masz się poczuć lepiej to w sumie czemu nie.