Wpis z mikrobloga

@oskar-dziki: Ja obejrzałem dwa razy i dopiero po drugim razie stwierdziłem, że to jest najlepsza część zaraz po jedynce. Sam i Tara to idealne zastępstwo dla Sidney i Gale. Roger Jackson był genialny jako ghostface po raz kolejny. Wszystkie rozmowy, szczególnie z openingu to było zloto. Największym minusem jest to, ze nie zabili żadnej powracającej postaci. Tak samo w niektórych scenach jakby zapomnieli, że dana postać była dźgnięta 2 minuty wcześniej.