Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć! Mam 34 lata i boje się prowadzić samochód. Wiem jak to brzmi, ale na prawdę tak jest i nie czuję się z tym komfortowo. Jak do tego doszło? Skrócę Wam swoją historię i może razem coś wymyślimy.

Miałem trudne dzieciństwo. Mój ojciec był alkoholikiem i wyżywał się w domu. Praktycznie 90% wszystkich dni które z nami spędzał wyglądały tak samo: powrót z pracy do knajpy, a potem w zależności od tego czy koledzy zapewnili mu odpowiednią rozrywkę: śmieszkowanie po pijaku i sen, lub przemoc domowa. Pamiętam jak byłem bardzo mały i uspokajałem mojego brata w łóżeczku gdy w pokoju obok ojciec tłukł matkę. Mój brat był tak wystraszony, że zwymiotował pod siebie... ok myślę, że wystarczy szczegółów na ten temat, bo nawet jak to piszę to mam ogromne nerwy na to wszystko.

Ojciec był górnikiem więc jakoś nam się wiodło mimo przepijania sporej ilości gotówki w barze, a ja zostałem słynnym psychologowym "dzieckiem bohaterem". Uczyłem się dobrze i chciałem żeby moja przyszłość wyglądała inaczej. Wiele razy dostałem od życia liścia, bo np. nie zdałem dwóch terminów z jakiegoś egzaminu na studiach i zacząłem się zastanawiać czy po prostu nie idę pod wiatr i może warto odpuścić skoro się nie nadaję. No ale nie poddałem się, w międzyczasie poszedłem na terapię do psychologa i pomogło mi to wyprowadzić się z piekła domu rodzinnego. Zacząłem żyć na własną rękę, poznałem swoją obecną żonę, a teraz mam nawet dwuletniego synka. Mieszkamy we własnym dwupoziomowym apartamencie i doskonale dajemy sobie radę. No tylko to auto.

Zdałem na prawko dość późno w stosunku do rówieśników, bo po studiach. Reszta leciała się zapisać jak tylko stuknęła 18-tka, ale mnie jakoś samochody nigdy specjalnie nie rajcowały. Po prostu chciałem mieć tą umiejętność. Ojciec próbował mnie uczyć kilka razy w weekendy jak akurat był trzeźwy, ale był on takim nerwusem, że wyzywał mnie za każdy najmniejszy błąd. Zdałem za 4-tym razem i samochodem ojca jechałem może ze 3 razy. Nie stać mnie było wtedy na własne auto, a jakoś nie miałem chęci jeździć pojazdem od ojca. Więc jak już się usamodzielniłem i zacząłem zbierać kasę to minęło ładne kilka lat zanim ponownie zasiadłem za kółkiem. Zaczęło się od Toyoty Auris. Manualna skrzynia biegów i zwykła benzynka. Każde światła, każde wzniesienie itp. to był strach, że zgaśnie, że inni patrzą, że zaczną trąbić itp. Wziąłem sobie jazdy doszkalające w swojej mieścinie by pojeździć na spokojnie L-ką i się oswoić. Gościu powiedział mi, że jeździć umiem, no ale musze jeździć żeby to było dla mnie normalne. Niestety strach wziął swoje i okazało sie, że Toyotą to już jeździ tylko moja żona, a ja poginam wszędzie na nogach lub autobusem. Ta blokada przed jazdą to jak trema przed wyjściem na scenę. Wielokrotnie to robiłem za dzieciaka na przedstawieniach i tłumaczenia typu: z czasem minie - nigdy do mnie nie trafiały, bo zawsze to był ogromny stres. Wyobrażanie sobie publiczności nago i inne bzdury - szkoda na ten temat gadać. Z autem mam podobnie. Teraz mam Kuge 4x4 hybrid z automatem i generalnie tym autem jeździ się jak gokartem. Problem ruszania zniknął zupełnie, ale i tak nie potrafię się przemóc. Mam przeświadczenie, że wszyscy kierowcy oceniają, że wszyscy się patrzą. Skoro jestem facetem to jak mogę nie umieć jeździć dobrze co nie? Mój czas reakcji to nie są nanosekundy? A jak jadę w obce mi miejsce to jak mam czelność zastanawiać się gdzie zaparkować skoro inni jadą jak po sznurku?

Czy znowu muszę chodzić do psychologa czy jest jakiś mentalny trik, albo tabletki które pozwolą mi sie mniej przejmować? Jak wychodzę do sklepu to mam to gdzieś czy się ogoliłem czy nie, wyleczyłem się z podglądania przez wizjer czy ktoś idzie na klatce czy nie. Ale ten samochód... jadąc mam wrażenie, że jestem na celowniku wszystkich i paraliżuje mnie to.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63b946523aff44a0fb1b0257
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 1
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: ja też się na początku bałem jeździć ale po zdaniu prawa jazdy zacząłem sobie na spokojnie jeździć tan gdzie był mały ruch, próbowałem parkować, nawet jak mi nie wychodziło to poprawiałem wiele razy. Na drodze jeździłem powoli, jak nie byłem czegoś pewien to po prostu czekałem. Z biegiem czasu nabrałem pewności, prawo jazdy mam od 4 lat i teraz jeździ mi się dobrze. Polecam Ci poprostu wyjeżdżać sobie nawet gdzieś
  • Odpowiedz