Wpis z mikrobloga

Jest nadwyżka mężczyzn i zazwyczaj rodzi się 105 na 100 kobiet i zacząłem się zastanawiać dlaczego, przecież to bez sensu.
Pojawia się argument że przecież mężczyźni są płodni całe życie a kobiety tylko przez pewien wycinek swojego, pojawia się argument że przecież niewielu mężczyzn może zapłodnić wiele kobiet a reszta ma pracować na zasoby ale... ale to dalej bez sensu. Gdyby istniało 70% kobiet i 30% mężczyzn sytuacja byłaby taka sama a nawet lepsza. Też argumenty u góry by działały.

Myślę że w rzeczywistości tak było, tzn w historii świata że faktycznie było więcej kobiet niż mężczyzn, według mnie świadczy o tym jak wielka była umieralność przy porodach kiedyś a mimo to i 'pan' i 'chłop' nie mieli problemów znaleźć nowej żony po śmierci poprzedniej. Podobno ten stosunek 105/100 wynika z tego że mężczyźni w młodym wieku mieli o wiele niższą przeżywalność niż kobiety i myślę że stosunek ten żywy był jeszcze w XIXw. a nawet na początku XXw. Dopiero szybki rozwój medycyny pozwolił na wzrost przeżywalności noworodków płci męskiej i spotykamy się z tym stosunkiem 105/100.

On oczywiście jeszcze nic złego oznaczać nie musi, bo więcej mężczyzn zostaje homoseksualistami czy więcej ich ginie w niebezpiecznych pracach
lub popełnia samobójstwo, jednak moim zdaniem to patologie.
Wydaje mi się że ewolucyjnie w 'bezpiecznych' czasach powinien on się przesunąć odwrotnie tzn 105 dziewczynek na 100 chłopców to powinna być odpowiedź naszych organizmów na przystosowanie się do obecnych warunków tylko nasza cywilizacja kształtowała się na niebezpiecznych fundamentach przez tysiące lat, nie ma szans żeby te zmiany zaszły błyskawicznie np w 50 lat.
#przemyslenia #logikaniebieskichpaskow
  • 1
Jest nadwyżka mężczyzn i zazwyczaj rodzi się 105 na 100 kobiet i zacząłem się zastanawiać dlaczego, przecież to bez sensu.


@Uuroboros: w moim otoczeniu urodziło się ostatnio 5 dziewczynek i 0 chłopców. Mam dziecko w drodze i też najpewniej będzie to dziewczynka.