Wtorkową rozprawę rozpoczęto od przesłuchania Birgera Dahlerusa, który był pośrednikiem w rozmowach pokojowych pomiędzy Anglią i Niemcami, jak twierdził Goering. Świadek przyznał, że doskonale zna Anglię i jej mieszkańców, w czym pomogło mu to, że mieszkał tam przez 12 lat. Podobnie sprawa przedstawiała się z Niemcami, dlatego też obydwa kraje są mu wyjątkowo bliskie. Świadek twierdzi, że postanowił zrobić wszystko, by przeciwdziałać prawdopodobnej wojnie, dlatego też 6 lipca 1939 roku spotkał się z Goeringiem. Dahlerus: Zasugerowałem, by zorganizować spotkanie pomiędzy członkami rządu niemieckiego oraz Brytyjczykami na terenie Szwecji. 8 lipca otrzymałem od niego odpowiedź, że Hitler zgadza się na taki plan.
Ostatecznie rząd szwedzki odrzucił możliwość zorganizowania spotkania, jednak wciąż istniała możliwość bardziej prywatnego rozwiązania całej sytuacji. 20 lipca świadek spotkał się z lordem Halifaxem. Dahlerus: Nie zgodził się on na wysłanie któregokolwiek z członków brytyjskiego rządu. Jednakże wszyscy mieli z zainteresowaniem czekać rezultatów tego spotkania. Odbyło się ono 7 sierpnia przy udziale siedmiu Anglików, Goeringa, Bodenschatza i dr Schoettle'a. Goering zgodził się odpowiedzieć na wszystkie pytania gości. Następnie odbyła się długa dyskusja na temat ostatnich wydarzeń politycznych, szczególnie odnoszących się do wzajemnych relacji angielsko-niemieckich. Wreszcie obie strony poruszyły kwestię Monachium i dalszych wydarzeń. Przedstawiciele Anglii podkreślali, że polityka agresji w Europie musi się skończyć. Potem omówiono kwestię Gdańska i korytarza. Anglicy jasno stwierdzili, że jakakolwiek próba siłowego rozwiązania sprawy skończy się tym, że kraj stanie po stronie ofiary ataku. Goering przysiągł na słowo honoru, że postara się zapobiec ewentualnej wojnie. Wszyscy zgodzili się, że powinna zostać zorganizowana kolejna konferencja, ale tym razem z przedstawicielami czterech narodów, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Włoch. Wstępna propozycja została zaakceptowana przez Goeringa. Stahmer: Na spotkaniu nie było przedstawicieli rządu brytyjskiego? Dahlerus: Nie, tylko przedstawiciele biznesowi. Stahmer: Czy raport z wizyty trafił do lorda Halifaxa?. Dahlerus: Brytyjczycy wyjechali do Anglii wczesną porą 9 sierpnia i od razu po powrocie przekazali swój raport z przebiegu wizyty. Stahmer: Co stało się z planami następnego spotkania?. Dahlerus: Otrzymałem potwierdzenie od Goeringa, że Hitler był gotowy na zorganizowanie międzynarodowej konferencji. Sprawa była przedmiotem dyskusji w Londynie, ostatecznie 19 sierpnia dostałem wiadomość, by pojechać do Paryża, zapewne po to, by odebrać odpowiedź od strony brytyjskiej. Nim wyjechałem, 21 sierpnia na jaw wypłynęło porozumienie zawarte pomiędzy Rosją i Niemcami. 23 dostałem wiadomość od Goeringa, by udać się jak najszybciej do Berlina. Stahmer: Czy podczas tej rozmowy określił powagę obecnej sytuacji? Dahlerus: Tak, przyznał, że obecna sytuacja jest niezwykle poważna. Stahmer: Kiedy więc doszło do spotkania z Goeringiem? Dahlerus: Przybyłem do Berlina 24 sierpnia i spotkaliśmy się o drugiej po południu. Stahmer: Jaki był temat waszej dyskusji? Dahlerus: Goering przyznał, że porozumienia z Polską nie będzie i poprosił mnie o wyjazd do Londynu i wyjaśnienie tam obecnej sytuacji.
Świadek 25 sierpnia pojawił się w Londynie, gdzie spotkał się z lordem Halifaxem. Ostatecznie przekonał on ministra do tego, by ten napisał list do Goeringa, który następnie miał zostać dostarczony przez świadka. List zawierał między innymi słowa mówiące o chęci porozumienia. Został on dostarczony do Goeringa, który poprosił świadka o jego dokładne przetłumaczenie, by dobrze zrozumieć jego treść. Następnie Dahlerus udał się do hotelu. 27 sierpnia został poproszony o przybycie do samego Hitlera, z którym przebywał Goering. Dahlerus: Hitler rozpoczął od opisu swojej polityki. Trwało to dobre 20 minut i powoli zaczynałem tracić nadzieję, że moja wizyta będzie w czymś pomocna. Gdy zaczął psioczyć na Anglię i jej mieszkańców, stanąłem w obronie tego kraju twierdząc, że absolutnie nie mogę zgodzić się z jego twierdzeniami. Wywiązała się dyskusja, Hitler zadawał mi wiele pytań na temat Anglii. Następnie zaczął opisywać, jak dobrze wyposażona jest niemiecka armia. Wydawał się być mocno podekscytowany, chodził po całym pokoju, w końcu stał się bardzo niespokojny. Stwierdził, że jeśli dojdzie do wojny, zbuduje ubooty, ubooty i jeszcze więcej ubootów. Wydawał się wypowiadać w taki sposób, jakby myślał, że jest sam. Po chwili krzyknął, że zbuduje samoloty, wiele samolotów, tyle, by móc wygrać wojnę. Potem jakby nigdy nic powrócił do tematu Anglii i zwrócił się do mnie z pytaniem: "Panie Dahlerus, czy może Pan powiedzieć, dlaczego nie udało mi się dojść do porozumienia z rządem brytyjskim? Wydaje się, że zna pan ten kraj bardzo dobrze. Może więc rozwiąże pan dla mnie tę zagadkę?". Z początku wahałem się z odpowiedzią, ale po chwili odparłem , że znając Brytyjczyków prawdopodobnie nie mieli zaufania do niego i jego rządu. Hitler zapytał mnie o możliwość wyjazdu do Anglii celem wyłuszczenia jego punktu widzenia. Odpowiedziałem, że nie mogę się tam pojawić jako wysłannik strony niemieckiej. Jeśli jednak strona brytyjska wyraziłaby chęć, mogłem wypełnić rolę posłańca i przekazać to, co do powiedzenia ma wódz Rzeszy. Było jednak dla mnie ważne, by poznać wszystkie warunki współpracy, które przygotował Hitler.
Stahmer: Jakie warunki to były? Dahlerus: Streszczając: 1. Niemcy pragną porozumienia lub sojuszu z Anglią. 2. Anglia miała pomóc Niemcom rozwiązać kwestię korytarza oraz Gdańska. 3. Niemcy miały zagwarantować nienaruszalność polskich granic. 4. Wypracowanie porozumienia co do kolonii niemieckich. 5. Gwarancje dotyczące traktowania mniejszości niemieckich. 6. Niemcy gwarantowały, że militarnie wspomogą Wielką Brytanię w przypadku ataku innego kraju.
Wyleciałem następnego dnia rano i spotkałem się z panami Chamberlainem, Halifaxem, Wilsonem i Cadoganem. Zasugerowałem, że jeśli rząd brytyjski ufa mi jako pośrednikowi, powinien powiedzieć, w jakim stopniu jest gotowy przyjąć propozycje Rzeszy. Z tą odpowiedzią byłem gotowy wyjechać do Berlina jeszcze tego samego dnia. Oczywiście punkt 6 został natychmiast odrzucony podobnie jak zapis o koloniach, który mógł być rozpatrzony tylko w sytuacji demobilizacji państwa niemieckiego. W odniesieniu do granic Polski rząd angielski pragnął zapewnień pokoju ze strony pięciu wielkich mocarstw włączając Anglię, a miały to być jeszcze Francja, Włochy, Niemcy i ZSRR. W kwestii korytarza proponowali natychmiastowe podjęcie rozmów z Polską. Jeśli chodzi o pierwszy punkt, Anglia w zasadzie była gotowa dojść do porozumienia z Niemcami.
Pod wieczór wyjechałem i dotarłem do Berlina około północy. Z Goeringiem spotkałem się w niedzielę około 23. Nie uznał brytyjskiej odpowiedzi za zbyt korzystną. Ostatecznie stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli sam omówi sprawę z Hitlerem. W poniedziałek około pierwszej w nocy otrzymałem telefon i usłyszałem, że Hitler zaakceptuje stanowisko angielskie, jeśli zostanie ono w obecnej formie przekazane przez Hendersona. Od razu wyruszyłem do ambasady brytyjskiej, by przekazać, co usłyszałem, wszystko za wiedzą strony niemieckiej. We wtorek rano otrzymałem kolejny telefon, tym razem od pułkownika Konrada dzwoniącego na prośbę Goeringa. Pragnął mi przekazać, że odpowiedź strony angielskiej była wysoce satysfakcjonująca, co dawało nadzieję, że widmo wojny nareszcie zostanie zażegnane. Niedługo później spotkaliśmy się z Goeringiem osobiście i usłyszałem od niego, że sprawy rozwijają się bardzo obiecująco. Stahmer: Czy to był moment, gdy wypowiedział słowa: mamy pokój? Dahlerus: Tak, powiedział coś w tym rodzaju.
We wtorek, to jest 29 sierpnia, około 22.30 dostałem prośbę o pilne spotkanie od Forbesa. Podczas niego usłyszałem, że rozmowy między Hitlerem i Hendersonem tego dnia przebiegły bardzo niepomyślnie. Zapytał mnie o radę, jak rozwiązać zaistniały kryzys. Podczas tej rozmowy zatelefonował Goering, który poprosił mnie o niezwłoczne przybycie do jego domu. Wyjaśnił mi wszystkie powody takiego obrotu spraw i poprosił, bym wyjechał do Londynu wytłumaczyć ten niefortunny incydent przed brytyjskim rządem. Hitler miał być w tym momencie zajęty opracowując propozycję dla Polski, która miała być gotowa na dzień następny.
Pojawiłem się w Londynie w środę o piątej rano. Bezpośrednio po przybyciu spotkałem się z członkami rządu. Stało się jasne, że Anglicy byli jeszcze bardziej nieufni i zakładali, że bez względu na ich wysiłek nic nie powstrzyma Hitlera przed rozpoczęciem wojny z Polską. Przez swojego ambasadora w Warszawie uprzedzili stronę polską, by ta starała się unikać jakichkolwiek incydentów granicznych z Niemcami. Jednocześnie wyjaśnili, że mało sprawiedliwe jest oczekiwanie przybycia do Berlina polskiego delegata, kiedy wiadomo, jakie doświadczenia miały inne kraje z podobnymi misjami.
Natychmiast zadzwoniłem do Goeringa i próbowałem namówić go na zorganizowanie spotkania delegatów poza granicami Niemiec. Odparł, że to niemożliwe, a Hitler nie zgodzi się na inne miejsce poza Berlinem. Po południu miał się zebrać polski rząd, a wynik obrad miał być przekazany do Berlina. W międzyczasie wróciłem do stolicy Niemiec. W czwartek po północy spotkałem się osobiście z Goeringiem,który opowiedział mi o propozycji złożonej Polsce. Przekazałem następnie informacje stronie brytyjskiej. O 10 rano udałem się do ambasady angielskiej, gdzie poproszono mnie o przekazanie kopii tego, co otrzymała strona brytyjska, osobie polskiego ambasadora, Lipskiego. Było to 31 sierpnia.
Tak też się stało, odczytałem notę, ale nie jestem pewny, czy ambasador Lipski ją zrozumiał. Wyszedłem więc z pokoju, podyktowałem notę sekretarzowi, a następnie przekazałem mu ją. W międzyczasie Lipski w rozmowie z towarzyszącym mi Forbesem wyraził niechęć do dyskusji o treści noty z niemieckim rządem. Powiedział, że nie ma ku temu powodu, a jeśli Niemcy zaatakują Polskę, w kraju wybuchnie rewolucja, a lud pomaszeruje na Berlin.
Z Goeringiem spotkałem się o 13. Otrzymał wtedy kopię depeszy od polskiego rządu do ambasadora Lipskiego, by ten bez polecenia z Warszawy nie podejmował negocjacji ze stroną niemiecką. Było oczywiste, że Polacy w aktualnych okolicznościach bali się podjąć jakiekolwiek działania. Rząd niemiecki był niezwykle zaniepokojony tą depeszą.
Wydawało się, że sytuacja jest już poza wszelką kontrolą. Hitler był już pokłócony z ambasadorem brytyjskim podobnie jak Ribbentrop. Dlatego ostatnim asem był Goering, któremu zaproponowałem spotkanie z Hendersonem. Odbyło się około 17 w domu Goeringa. Ambasador brytyjski podczas dwugodzinnej rozmowy był niezwykle ostrożny w słowach, a wynik był tylko taki, że obie strony przyznały, że w przypadku uniknięcia wojny musi dojść do spotkania delegatów obydwu państw. Zasugerowałem, że należy je natychmiast zorganizować na terenie neutralnym, konkretnie w Holandii, gdzie reprezentantem Niemiec miał zostać Goering.
Henderson obiecał przedstawić propozycję rządowi brytyjskiemu, odniosłem jednak wrażenie, że wiedział już o rozpoczętych manewrach niemieckich wojsk i nie miał już nadziei na pozytywne rozwiązanie sprawy. Stahmer: Czy jest Panu znajoma wypowiedź Goeringa, że jeśli Polacy nie złożą broni, Niemcy wybiją ich jak wszy, a jeśli Wielka Brytania wypowie wojnę, będzie to bardzo nierozsądny ruch z ich strony? Dahlerus: Nie pamiętam tych słów, ale nie przeczę, że mogły paść podczas tej dwugodzinnej rozmowy. O godzinie 19 strony pożegnały się i potwierdziły podjęcie starań o zorganizowanie spotkania w Holandii. CDN.
Dzień opracowany na podstawie stenogramów.
Wtorkową rozprawę rozpoczęto od przesłuchania Birgera Dahlerusa, który był pośrednikiem w rozmowach pokojowych pomiędzy Anglią i Niemcami, jak twierdził Goering. Świadek przyznał, że doskonale zna Anglię i jej mieszkańców, w czym pomogło mu to, że mieszkał tam przez 12 lat. Podobnie sprawa przedstawiała się z Niemcami, dlatego też obydwa kraje są mu wyjątkowo bliskie. Świadek twierdzi, że postanowił zrobić wszystko, by przeciwdziałać prawdopodobnej wojnie, dlatego też 6 lipca 1939 roku spotkał się z Goeringiem.
Dahlerus: Zasugerowałem, by zorganizować spotkanie pomiędzy członkami rządu niemieckiego oraz Brytyjczykami na terenie Szwecji. 8 lipca otrzymałem od niego odpowiedź, że Hitler zgadza się na taki plan.
Ostatecznie rząd szwedzki odrzucił możliwość zorganizowania spotkania, jednak wciąż istniała możliwość bardziej prywatnego rozwiązania całej sytuacji. 20 lipca świadek spotkał się z lordem Halifaxem.
Dahlerus: Nie zgodził się on na wysłanie któregokolwiek z członków brytyjskiego rządu. Jednakże wszyscy mieli z zainteresowaniem czekać rezultatów tego spotkania. Odbyło się ono 7 sierpnia przy udziale siedmiu Anglików, Goeringa, Bodenschatza i dr Schoettle'a. Goering zgodził się odpowiedzieć na wszystkie pytania gości. Następnie odbyła się długa dyskusja na temat ostatnich wydarzeń politycznych, szczególnie odnoszących się do wzajemnych relacji angielsko-niemieckich. Wreszcie obie strony poruszyły kwestię Monachium i dalszych wydarzeń. Przedstawiciele Anglii podkreślali, że polityka agresji w Europie musi się skończyć. Potem omówiono kwestię Gdańska i korytarza. Anglicy jasno stwierdzili, że jakakolwiek próba siłowego rozwiązania sprawy skończy się tym, że kraj stanie po stronie ofiary ataku. Goering przysiągł na słowo honoru, że postara się zapobiec ewentualnej wojnie. Wszyscy zgodzili się, że powinna zostać zorganizowana kolejna konferencja, ale tym razem z przedstawicielami czterech narodów, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Włoch. Wstępna propozycja została zaakceptowana przez Goeringa.
Stahmer: Na spotkaniu nie było przedstawicieli rządu brytyjskiego?
Dahlerus: Nie, tylko przedstawiciele biznesowi.
Stahmer: Czy raport z wizyty trafił do lorda Halifaxa?.
Dahlerus: Brytyjczycy wyjechali do Anglii wczesną porą 9 sierpnia i od razu po powrocie przekazali swój raport z przebiegu wizyty.
Stahmer: Co stało się z planami następnego spotkania?.
Dahlerus: Otrzymałem potwierdzenie od Goeringa, że Hitler był gotowy na zorganizowanie międzynarodowej konferencji. Sprawa była przedmiotem dyskusji w Londynie, ostatecznie 19 sierpnia dostałem wiadomość, by pojechać do Paryża, zapewne po to, by odebrać odpowiedź od strony brytyjskiej. Nim wyjechałem, 21 sierpnia na jaw wypłynęło porozumienie zawarte pomiędzy Rosją i Niemcami. 23 dostałem wiadomość od Goeringa, by udać się jak najszybciej do Berlina.
Stahmer: Czy podczas tej rozmowy określił powagę obecnej sytuacji?
Dahlerus: Tak, przyznał, że obecna sytuacja jest niezwykle poważna.
Stahmer: Kiedy więc doszło do spotkania z Goeringiem?
Dahlerus: Przybyłem do Berlina 24 sierpnia i spotkaliśmy się o drugiej po południu.
Stahmer: Jaki był temat waszej dyskusji?
Dahlerus: Goering przyznał, że porozumienia z Polską nie będzie i poprosił mnie o wyjazd do Londynu i wyjaśnienie tam obecnej sytuacji.
Świadek 25 sierpnia pojawił się w Londynie, gdzie spotkał się z lordem Halifaxem. Ostatecznie przekonał on ministra do tego, by ten napisał list do Goeringa, który następnie miał zostać dostarczony przez świadka. List zawierał między innymi słowa mówiące o chęci porozumienia. Został on dostarczony do Goeringa, który poprosił świadka o jego dokładne przetłumaczenie, by dobrze zrozumieć jego treść. Następnie Dahlerus udał się do hotelu. 27 sierpnia został poproszony o przybycie do samego Hitlera, z którym przebywał Goering.
Dahlerus: Hitler rozpoczął od opisu swojej polityki. Trwało to dobre 20 minut i powoli zaczynałem tracić nadzieję, że moja wizyta będzie w czymś pomocna. Gdy zaczął psioczyć na Anglię i jej mieszkańców, stanąłem w obronie tego kraju twierdząc, że absolutnie nie mogę zgodzić się z jego twierdzeniami. Wywiązała się dyskusja, Hitler zadawał mi wiele pytań na temat Anglii. Następnie zaczął opisywać, jak dobrze wyposażona jest niemiecka armia. Wydawał się być mocno podekscytowany, chodził po całym pokoju, w końcu stał się bardzo niespokojny. Stwierdził, że jeśli dojdzie do wojny, zbuduje ubooty, ubooty i jeszcze więcej ubootów. Wydawał się wypowiadać w taki sposób, jakby myślał, że jest sam. Po chwili krzyknął, że zbuduje samoloty, wiele samolotów, tyle, by móc wygrać wojnę. Potem jakby nigdy nic powrócił do tematu Anglii i zwrócił się do mnie z pytaniem: "Panie Dahlerus, czy może Pan powiedzieć, dlaczego nie udało mi się dojść do porozumienia z rządem brytyjskim? Wydaje się, że zna pan ten kraj bardzo dobrze. Może więc rozwiąże pan dla mnie tę zagadkę?". Z początku wahałem się z odpowiedzią, ale po chwili odparłem , że znając Brytyjczyków prawdopodobnie nie mieli zaufania do niego i jego rządu. Hitler zapytał mnie o możliwość wyjazdu do Anglii celem wyłuszczenia jego punktu widzenia. Odpowiedziałem, że nie mogę się tam pojawić jako wysłannik strony niemieckiej. Jeśli jednak strona brytyjska wyraziłaby chęć, mogłem wypełnić rolę posłańca i przekazać to, co do powiedzenia ma wódz Rzeszy. Było jednak dla mnie ważne, by poznać wszystkie warunki współpracy, które przygotował Hitler.
Stahmer: Jakie warunki to były?
Dahlerus: Streszczając:
1. Niemcy pragną porozumienia lub sojuszu z Anglią.
2. Anglia miała pomóc Niemcom rozwiązać kwestię korytarza oraz Gdańska.
3. Niemcy miały zagwarantować nienaruszalność polskich granic.
4. Wypracowanie porozumienia co do kolonii niemieckich.
5. Gwarancje dotyczące traktowania mniejszości niemieckich.
6. Niemcy gwarantowały, że militarnie wspomogą Wielką Brytanię w przypadku ataku innego kraju.
Wyleciałem następnego dnia rano i spotkałem się z panami Chamberlainem, Halifaxem, Wilsonem i Cadoganem. Zasugerowałem, że jeśli rząd brytyjski ufa mi jako pośrednikowi, powinien powiedzieć, w jakim stopniu jest gotowy przyjąć propozycje Rzeszy. Z tą odpowiedzią byłem gotowy wyjechać do Berlina jeszcze tego samego dnia. Oczywiście punkt 6 został natychmiast odrzucony podobnie jak zapis o koloniach, który mógł być rozpatrzony tylko w sytuacji demobilizacji państwa niemieckiego. W odniesieniu do granic Polski rząd angielski pragnął zapewnień pokoju ze strony pięciu wielkich mocarstw włączając Anglię, a miały to być jeszcze Francja, Włochy, Niemcy i ZSRR. W kwestii korytarza proponowali natychmiastowe podjęcie rozmów z Polską. Jeśli chodzi o pierwszy punkt, Anglia w zasadzie była gotowa dojść do porozumienia z Niemcami.
Pod wieczór wyjechałem i dotarłem do Berlina około północy. Z Goeringiem spotkałem się w niedzielę około 23. Nie uznał brytyjskiej odpowiedzi za zbyt korzystną. Ostatecznie stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli sam omówi sprawę z Hitlerem. W poniedziałek około pierwszej w nocy otrzymałem telefon i usłyszałem, że Hitler zaakceptuje stanowisko angielskie, jeśli zostanie ono w obecnej formie przekazane przez Hendersona. Od razu wyruszyłem do ambasady brytyjskiej, by przekazać, co usłyszałem, wszystko za wiedzą strony niemieckiej. We wtorek rano otrzymałem kolejny telefon, tym razem od pułkownika Konrada dzwoniącego na prośbę Goeringa. Pragnął mi przekazać, że odpowiedź strony angielskiej była wysoce satysfakcjonująca, co dawało nadzieję, że widmo wojny nareszcie zostanie zażegnane. Niedługo później spotkaliśmy się z Goeringiem osobiście i usłyszałem od niego, że sprawy rozwijają się bardzo obiecująco.
Stahmer: Czy to był moment, gdy wypowiedział słowa: mamy pokój?
Dahlerus: Tak, powiedział coś w tym rodzaju.
We wtorek, to jest 29 sierpnia, około 22.30 dostałem prośbę o pilne spotkanie od Forbesa. Podczas niego usłyszałem, że rozmowy między Hitlerem i Hendersonem tego dnia przebiegły bardzo niepomyślnie. Zapytał mnie o radę, jak rozwiązać zaistniały kryzys. Podczas tej rozmowy zatelefonował Goering, który poprosił mnie o niezwłoczne przybycie do jego domu. Wyjaśnił mi wszystkie powody takiego obrotu spraw i poprosił, bym wyjechał do Londynu wytłumaczyć ten niefortunny incydent przed brytyjskim rządem. Hitler miał być w tym momencie zajęty opracowując propozycję dla Polski, która miała być gotowa na dzień następny.
Pojawiłem się w Londynie w środę o piątej rano. Bezpośrednio po przybyciu spotkałem się z członkami rządu. Stało się jasne, że Anglicy byli jeszcze bardziej nieufni i zakładali, że bez względu na ich wysiłek nic nie powstrzyma Hitlera przed rozpoczęciem wojny z Polską. Przez swojego ambasadora w Warszawie uprzedzili stronę polską, by ta starała się unikać jakichkolwiek incydentów granicznych z Niemcami. Jednocześnie wyjaśnili, że mało sprawiedliwe jest oczekiwanie przybycia do Berlina polskiego delegata, kiedy wiadomo, jakie doświadczenia miały inne kraje z podobnymi misjami.
Natychmiast zadzwoniłem do Goeringa i próbowałem namówić go na zorganizowanie spotkania delegatów poza granicami Niemiec. Odparł, że to niemożliwe, a Hitler nie zgodzi się na inne miejsce poza Berlinem. Po południu miał się zebrać polski rząd, a wynik obrad miał być przekazany do Berlina. W międzyczasie wróciłem do stolicy Niemiec. W czwartek po północy spotkałem się osobiście z Goeringiem,który opowiedział mi o propozycji złożonej Polsce. Przekazałem następnie informacje stronie brytyjskiej. O 10 rano udałem się do ambasady angielskiej, gdzie poproszono mnie o przekazanie kopii tego, co otrzymała strona brytyjska, osobie polskiego ambasadora, Lipskiego. Było to 31 sierpnia.
Tak też się stało, odczytałem notę, ale nie jestem pewny, czy ambasador Lipski ją zrozumiał. Wyszedłem więc z pokoju, podyktowałem notę sekretarzowi, a następnie przekazałem mu ją. W międzyczasie Lipski w rozmowie z towarzyszącym mi Forbesem wyraził niechęć do dyskusji o treści noty z niemieckim rządem. Powiedział, że nie ma ku temu powodu, a jeśli Niemcy zaatakują Polskę, w kraju wybuchnie rewolucja, a lud pomaszeruje na Berlin.
Z Goeringiem spotkałem się o 13. Otrzymał wtedy kopię depeszy od polskiego rządu do ambasadora Lipskiego, by ten bez polecenia z Warszawy nie podejmował negocjacji ze stroną niemiecką. Było oczywiste, że Polacy w aktualnych okolicznościach bali się podjąć jakiekolwiek działania. Rząd niemiecki był niezwykle zaniepokojony tą depeszą.
Wydawało się, że sytuacja jest już poza wszelką kontrolą. Hitler był już pokłócony z ambasadorem brytyjskim podobnie jak Ribbentrop. Dlatego ostatnim asem był Goering, któremu zaproponowałem spotkanie z Hendersonem. Odbyło się około 17 w domu Goeringa. Ambasador brytyjski podczas dwugodzinnej rozmowy był niezwykle ostrożny w słowach, a wynik był tylko taki, że obie strony przyznały, że w przypadku uniknięcia wojny musi dojść do spotkania delegatów obydwu państw. Zasugerowałem, że należy je natychmiast zorganizować na terenie neutralnym, konkretnie w Holandii, gdzie reprezentantem Niemiec miał zostać Goering.
Henderson obiecał przedstawić propozycję rządowi brytyjskiemu, odniosłem jednak wrażenie, że wiedział już o rozpoczętych manewrach niemieckich wojsk i nie miał już nadziei na pozytywne rozwiązanie sprawy.
Stahmer: Czy jest Panu znajoma wypowiedź Goeringa, że jeśli Polacy nie złożą broni, Niemcy wybiją ich jak wszy, a jeśli Wielka Brytania wypowie wojnę, będzie to bardzo nierozsądny ruch z ich strony?
Dahlerus: Nie pamiętam tych słów, ale nie przeczę, że mogły paść podczas tej dwugodzinnej rozmowy. O godzinie 19 strony pożegnały się i potwierdziły podjęcie starań o zorganizowanie spotkania w Holandii. CDN.
#norymberga #procesynorymberskie #necrobook