Aktywne Wpisy
Merck_1ae7 +92
Runaway28 +74
#przegryw Wiecie co jest najgorsze w fizycznej pracy? Nie to że sama w sobie jest fizyczna ( zależy też od stopnia jak bardzo ciężka nie jest), a to że po niej kompletnie nie chce się niczego, często jedyne na co mam ochote to cos obejrzeć polurkować tag i iść spać. Czasami próbuję coś robić nawet po ciężkim dniu w pracy, jakoś się rozwijać, jednak nie dam rady ani fizycznie ani psychicznie.( ͡
- tatełe! Bo dziadełe przyjechał, może pójdziemy po niego żeby pomógł?
- nie synek nie ma co. Dziadek i tak nie zechce pomóc tylko co najwyżej traktorkiem pojeździć
- #!$%@?.jpg
Ale to chyba więcej już tam ziemnioków nie było, ziarko później panie, ziarko.
No i zawsze tych ziemnioków brał nie wiadomo jak dużo, one się później psuły, wyrastały te paroście, trzeba było siedzieć w piwnicy i przebierać, wybierać, obrywać. Później te ziemnioki już miały taką strukturę galaretowatą, już nie były sztywne tylko taka galaretka i coś z nich ciekło i tak część trzeba było w końcu wyrzucić bo każdy w #!$%@? miał żeby to jeść i ojciec mówił że już więcej tak dużo nie kupi. A następnego roku od nowa Polska ludowa...
Często ziemnioki zamawialiśmy razem z rodziną siostry mojej mamy, zawsze było to w stylu (mój tatko zaczyna rozmowę):
- ile bierzecie ziemnioków?
- no tak z 50kg
- ha! 50kg co to jest 50kg?! 250kg my bierzemy, 250kg słyszysz?
- ale Janusz to może za dużo? - wtrącała się moja mama
- milcz! Pół tony ziemnioków powiedziałem że bierzemy! Nam na zime nie zabraknie!
Fun fact: nigdy nie spotkałem się z kryzysem ziemniaczanym, nie kojarzę sytuacji żeby sąsiedzi narzekali na braki ziemniaków, w telewizji nikt nigdy nie mówił że w Polsce brakuje ziemniaków, nie ma znalezisk o tym na wykopie. No po prostu #!$%@? te ziemniaki są dostępne cały rok.
Odbiór też był swego rodzaju rytuałem bo przywoził chłop te ziemnioki na parking no i z parkingu trzeba było przez pół dnia dymać tam i spowrtoem i worek po worku znosić do klatki, cała klatka #!$%@? workami z ziemniokomi. Sąsiedzi widzieli co się dzieje bo przecież chodzą do sklepów, do pracy, do lekarza a my łazimy jak głupie tam i spowrtoem, sąsiedzi zaczynają żartować, robią sobie podś#!$%@? a mój tato pod nosem "no tak tak #!$%@? będziecie jedli w zimie, #!$%@? sobie zjecie a nie ziemniaki".
Później jak na studia jeździłem to o nic więcej mnie tato nie pytał tylko czy ziemnioczków dać. Mega rozczarowanie widziałem w jego oczach jak mówiłem że jeszcze mam ale to nie dlatego że tak chciał dać tych ziemnioków tylko one już się psuły a 3/4 jeszcze zostało w piwnicy no co roku miał zagwozdke co z tymi cholernymi ziemniokomi zrobić.
@bArrek: bimbru nie nauczył się robić?