Wpis z mikrobloga

To będzie długi wpis. Skończyłem ćwiczenia. Jak co noc. Podczas nich naszły mnie pewne myśli odnośnie mojego stanu. Jestem na tyle psychicznie wyssany, że nie zastanawiam się właściwie co robię. Tak jak te ćwiczenia. Automatyczne podnoszenie sztangi x razy, wykonanie jakiegoś podciągnięcia x razy. Nad tym się nie myśli. Trzeba jedynie zapamiętać sekwencję, by wszystko poprawnie wykonać. Tak wygląda też moje życie od kilku lat z małymi przerwami.

Automat, jestem w sklepie, jadę autem, sprzątam, jem, myję się. Ale nie jestem obecny. Mnie tam nie ma coraz częściej. Ostatnio pod wpływem zbyt dużej ilości cierpienia doznaję często całkowitej derealizacji. Szedłem ze sklepu. I nagle nie wiem dokąd idę, po co, co ja robię. Trwa to sekundy ale jest. Nic nie czuję. Jestem wymęczony, psychicznie zdjęty z krzyża, zmasakrowany. Rok skończył się i zaczął się tragicznie. To już nie jest wegetacja, to agonia. Powolna agonia, sukcesywnie z każdym dniem. Pod twardą skorupą na zewnątrz, zdrowym i silnym ciałem kryje się otchłań nicości. Tam nic nie ma ani nikogo. Zostało tylko ciało, wykonujące automatycznie czynności. Ja jestem już gdzieś indziej, w swoim świecie, tam się skryłem przed obrzydliwą rzeczywistością. Trudno to opisać.

Nie mam już nadziei na lepsze, ja po prostu czekam na ten finałowy cios od życia, który zakończy moje męki. Dlatego kocham sen. Jako wybawienie od egzystencji w tym świecie. Tam jest ciekawiej, weselej, barwniej. Jak dziecko, które poznaje otoczenie. Tym jest większość moich snów. Ciekawe historie, scenariusze, przygody.

Staram się spać bardzo długo, po 12h na dobę. Za każdym razem gdy się obudzę chce mi się rzygać. Rzygać, że znów tu wróciłem, do tego piekła. Pisałem to wiele razy i napiszę kolejne tyle, kilka lat temu nie przypuszczałem nawet w najgorszych koszmarach, że tak to będzie wyglądać. Wiem, że jest tu dużo takich jak ja, przegrywów umęczonych z różnych przyczyn. Najgorsze jest to, że nikt nam nie pomoże, nasze jęki nie wydostaną się poza to piekło w którym tkwimy. Nie będzie wybawienia. Jesteśmy współczesnymi męczennikami. Torturowanymi przez los. Zapomną o nas, a na nasze miejsce przyjdą kolejni cierpiętnicy wybudzeni z nicości do tego piekła, by cierpieć jak i my.
#przegryw #samotnosc
Pobierz Van-der-Ledre - To będzie długi wpis. Skończyłem ćwiczenia. Jak co noc. Podczas nich ...
źródło: comment_1672719396E5Y5jELr9YvjtzX6UNiYDb.jpg
  • 1
#!$%@? rozumiem Cię, odczuwam coś podobnego. U mnie jest to na trochę mniejszą skalę, ale no mam podobnie. Cały czas #!$%@? pustka. Wypranie z emocji. Najgorsze, że na zewnątrz jest zajebiście. Dogaduję się z ludźmi, normalnie gadam z wszystkimi jak gdyby nigdy nic, na zewnątrz nic dziwnego nie widać. A w środku już coraz rzadziej coś czuję, jest ciągle #!$%@?. Jestem uwięziony we własnej głowie. Ciągłe bariery, które blokują we mnie tyle