TLDR: nie wiem co robić, moja żona Wioletta non stop gubi rzeczy.
Odkąd jesteśmy razem (5 lat) zgubiła już kartę bankomatową, telefon (2 razy), kosmetyki w niezliczonej ilości, bagaż podręczny (SIC!) i kilka drobiazgów typu skarpetki itp. Za każdym razem staram się opanować emocje, ale coraz bardziej mnie to irytuje. Wczoraj czara goryczy się przelała. Wyjechałem z ziomkami w przerwie między świętami do domku na mazurach (około 50km od chaty) na 2 noce. Oczywiście jak to z niebieskimi, było dość „alkoholowo”. Wczoraj rano budzi mnie na kacu telefon od różowej, że wyszła do Lidla i po powrocie zorientowała się, że zgubiła klucz od domu i mam wracać, bo pies jest sam i czeka na śniadanie XD. Ból głowy oraz kolejna taka sytuacja doprowadziła mnie do szału i wybuchłem. Powiedziałem, że ma sobie radzić sama i ja mam to w dupie i nie przyjadę, bo na bank mam % we krwi i nie wsiadam za kółko. Po godzinie próśb (telefony na zmianę z SMSami) z jej strony, zapytałem ziomka, który pił najmniej, żeby mnie podrzucił do punktu dorabiania kluczy i zawiózł mnie do domu. Zgodził się.
@mariobrosnan: kup kilka airtagow i niech żona przypina przed wyjściem do swoich rzeczy typu bagaż, klucze, portfel, telefony maja dziś opcje lokalizacji wiec po zgubieniu da się je namierzyć
TLDR: nie wiem co robić, moja żona Wioletta non stop gubi rzeczy.
Odkąd jesteśmy razem (5 lat) zgubiła już kartę bankomatową, telefon (2 razy), kosmetyki w niezliczonej ilości, bagaż podręczny (SIC!) i kilka drobiazgów typu skarpetki itp.
Za każdym razem staram się opanować emocje, ale coraz bardziej mnie to irytuje.
Wczoraj czara goryczy się przelała.
Wyjechałem z ziomkami w przerwie między świętami do domku na mazurach (około 50km od chaty) na 2 noce. Oczywiście jak to z niebieskimi, było dość „alkoholowo”.
Wczoraj rano budzi mnie na kacu telefon od różowej, że wyszła do Lidla i po powrocie zorientowała się, że zgubiła klucz od domu i mam wracać, bo pies jest sam i czeka na śniadanie XD.
Ból głowy oraz kolejna taka sytuacja doprowadziła mnie do szału i wybuchłem. Powiedziałem, że ma sobie radzić sama i ja mam to w dupie i nie przyjadę, bo na bank mam % we krwi i nie wsiadam za kółko.
Po godzinie próśb (telefony na zmianę z SMSami) z jej strony, zapytałem ziomka, który pił najmniej, żeby mnie podrzucił do punktu dorabiania kluczy i zawiózł mnie do domu.
Zgodził się.
! tak powstał klucz wiolinowy
#heheszki #pasjonaciubogiegozartu #ciekawostki #niewiemjaktootagowac
@Borgon nie wystarczyło czasu na doczytanie do końca? ( ͡° ͜ʖ ͡°)