Wpis z mikrobloga

Pomimo kolejnego straconego roku muszę przyznać, że cieszę się, że Michniewicz dostał w styczniu tę robotę.

Pokazał wszystkim polskim kibicom, że awans z grupy za wszelką (hehe) cenę nie jest wartością samą w sobie. Jeśli kontekstem jest żenująca, wstydliwa gra, pycha i zakłamanie w mediach oraz dzielenie nocą publicznych pieniędzy to taki “sukces” smakuje jak ciepłe, wygazowane Beczkowe Mocne. I to w dodatku nie wiśniowe.

Świetnie się złożyło, że cała ta kadencja zapaliła również lampkę w głowie części, do niedawna, sympatyków pewnego redaktora z Kanału Sportowego.

Minął rok notorycznych prób wybielania osoby selekcjonera przez KS, Cionę i Matiego z Twittera (xD). Rok budowania oblężonej twierdzi i pyszałkowatego wyzywania i blokowania krytyków.

Rok, który wiele może nas nauczyć.

Ale nie nauczy. Wystarczy spojrzeć na prezesa.

#reprezentacja #pilkanozna #mecz #michniewicz
DrDick - Pomimo kolejnego straconego roku muszę przyznać, że cieszę się, że Michniewi...

źródło: comment_1671705474kQBecOZETrt99XW2ClOHIy.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
awans z grupy za wszelką (hehe) cenę nie jest wartością samą w sobie


@DrDick: ale z tym awansem to nie chodzi "wywalczenie go" za "wszelką cenę" bo tak wcale nie było. Gdyby np. Argentyńczycy dalej atakowali przy wyniku 2:0, a Polacy uciekali się do gry na czas, fauli (trener zabrałby piłkarzy z kartkami, a ci co by weszli faulowaliby w oczywisty sposób), grali w podawanie sobie w kółko piłki itd. To
  • Odpowiedz