Wpis z mikrobloga

Kiedy patrzę na to zdjęcie zawsze widzę w nim spokój.

Chciałabym dziś podzielić się z wami kawałkiem swojej historii. Uprzedzam, będzie długo.
Dlaczego piszę o tym tutaj? Bo czuję, że wśród naszej społeczności jest wiele osób, które zmagają się z podobnymi trudnościami. Dzięki wykopowi poznałam wiele naprawdę świetnych ludzi, którzy w chwilach zwątpienia okazywali zrozumienie.
Nawet jeśli dziś tak nie będzie to mam nadzieję, że mój wpis zainspiruje choćby jedną osobę, która się waha, do podjęcia decyzji.
Z góry przepraszam jeśli coś będzie napisane w chaotyczny sposób. Chciałabym przekazać tu po prostu garść swoich emocji a dopiero się ich uczę.

To zdjęcie przedstawia drzwi prowadzące do korytarza kamienicy, w której znajduję sie gabinet psychoterapii. Za kilka dni minie mi okrągły rok od kiedy jestem świadoma tej nierównej walki ze światem. Nakreślając w skrócie z czym tam trafiłam to DDA i jego pochodne w postaci nerwicy i zaburzeń lękowych.

Przez ten rok doświadczałam nieustannie wzlotów i upadków, tych upadków było zdecydowanie więcej a każdy kto zmaga się z lękami będzie wiedział jak bardzo krzywdzące jest zapamiętywanie tylko tych złych zdarzeń.
Podjęcie się psychoterapii nie było łatwym zadaniem. Musiało minąć wiele lat abym mogła stanąć twarzą w twarz ze swoją niezgodą i niechęcią do naprawiania tego co nie zostało popsute przeze mnie. Wciąż przychodziły do mnie pytania, dlaczego ja mam płacić za błędy swoich rodziców, dlaczego ja mam teraz przechodzić ponownie to wszystko i męczyć się tylko dlatego, że oni nie potrafili sobie poradzić.
Cóż, nie ma i nigdy nie będzie trafnej odpowiedzi na te pytania.

Fundamentalnym krokiem w terapii DDA jest natomiast uświadomienie sobie, że na nic w swoim dzieciństwie nie miało się wpływu, nie mogło się nic zrobić. Jako dorosła osoba jednak można już ten krąg schematów przerwać, można albo męczyć się dalej w poczuciu niezgody lub też podjąć się pracy nad sobą. To jest ten etap uświadomienia sobie, że w końcu mamy nad czymś realną władzę.

Nie chcę opisywać tutaj całego procesu terapeutycznego, wszakże jestem dopiero w jego połowie a i też nie jestem w tym ekspertem. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej możemy porozmawiać.

Moje życie w ciągu tego roku diametralnie się zmieniło. Bywały w nim momenty, że nie widziałam sensu w dalszych zmaganiach bo jakiejkolwiek próby zmiany przynosiły tylko większe problemy.
Z czasem zwykłe wyjście do parku czy sklepu zmieniało się w przeszkodę nie do pokonania.
Przyszedł jednak moment, w którym poczułam, że to wszystko co robię dla siebie ma sens i mi pomaga. Jak całe leczenie był to jednak proces długotrwały, to uczucie nie pojawiło się nagle a sprawiały je powoli wszystkie drobne gesty i uprzejmości w swoją stronę. Stopniowe odpuszczenie sobie kontroli, sprawstwa, idealizmu, na rzecz zaopiekowania się sobą.

Ogromnym problemem dla mnie były wyjazdy na studia, (studiuję zaocznie w innym mieście). Jeszcze kilka miesięcy temu, każdy wyjazd tam przynosił mi tylko chaos, dezorganizację życia na tydzień w przód. I tak na okrągło.
Zapamiętałam to jak dziś, że podczas pewnego zjazdu, po zajęciach wybrałam się na samotny spacer po parku. I kiedy tak sobie spacerowałam bez celu przyszedł do mnie ten spokój, który widzę na tym zdjęciu. Wtedy dotarło do mnie, że jedyną osobą, której potrzebuję obok aby czuć się dobrze jestem ja sama. Poczułam wewnętrzny spokój, który dał mi nadzieję na to, że jeśli w tamtym miejscu i czasie poczułam się dobrze sama ze sobą, to może tak być zawsze i wszędzie i tylko ja zdecyduję czy tak będzie.

Nadchodzące święta to trudny czas, czas powrotu do rodziny, która nie jest gotowa aby ze sobą porozmawiać.
W te święta zamierzam po raz pierwszy odwiedzić grób mojego taty, który zmarł w zeszłym roku. Nie zebrałam w sobie tyle siły aby być obecną podczas pogrzebu. Dopóki żył istniała nadzieja na pojednanie, a ja nie chciałam żyć ze świadomością, że to już zamknięty rozdział. Dziś już wiem, że nie chciałam przyznać przed samą sobą, że chcę stanąć z nim twarzą w twarz i powiedzieć, że mu wybaczam. W tym roku to powiem i mam nadzieję, że to usłyszy a ja rozpocznę kolejny rozdział.

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca.
Nie bójcie się walczyć o siebie, to zawsze ma sens.

#psychoterapia #zaburzenialekowe #dda
Tanzanit009 - Kiedy patrzę na to zdjęcie zawsze widzę w nim spokój.

Chciałabym dzi...

źródło: comment_1671479480QZdfpvCMrqdOUJFwVlmPKw.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
@vCertus: Gdybyś przeczytał post to może byś więcej zrozumiał. Poza tym zdjęcia z zamysłu służą ludziom do upamiętnienia danej chwili, jakiegoś wspomnienia. We mnie to zdjęcie budzi wiele emocji kiedy patrzę na nie, po skończeniu terapii spojrzę na to zdjęcie przypomnę sobie, że było warto.
  • Odpowiedz
@Tanzanit009: a jak dostaniesz nawrotów to te samo zdjęcie cię pobudzi i przypomni o problemach. Albo nawet stanie się roblemem twoich nawrotów. Poszedłbym o krok dalej i zawiesił to zdjęcie drzwi nad drzwiami (xD) i może jeszcze jakiś krzyż na to jako symbolika.

Jesteś tu i teraz więc chyba chcesz budować i żyć teraźniejszością. Nie ma co się rozczulać i spuszczać nad symboliką. Jak zmienisz terapeutę to wrzucisz zdjęcie innych drzwi?
  • Odpowiedz
@vCertus: Nie wiem na ile zasadne jest kontynuowanie tej rozmowy bo ewidentnie masz problem ze zrozumieniem tego, że ktoś do rzeczy może mieć inne podejście niż Ty.
Spojrzenie w przyszłości na zdjęcie nie sprawi, że wrócą wszystkie problemy, którym zaradziła terapia. Zostajesz w jej trakcie wyposażony w narzędzia do walki ze swoimi problemami i taka rzecz nie jest w stanie zburzyć twojej wewnętrznej siły.

Nie powieszę ich nad drzwiami ani żadnego
  • Odpowiedz
@Tanzanit009:

Nie wiem na ile zasadne jest kontynuowanie tej rozmowy bo ewidentnie masz problem ze zrozumieniem tego...


Nie jest zasadne, wygrało ze mną zdjęcie drzwi. Chyba sam zacznę takie kolekcjonować.
  • Odpowiedz