Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie mam szacunku w pracy, postanowiłem o siebie zawalczyć.

Otóż z racji na to, że zatrudniłem się mając 22 lata (teraz 29 lvl) i wyglądam wciąż bardzo młodo (na 22-23 lvl) ciągle jestem "Młody" mimo, że w firmie pracują osoby młodsze ode mnie. Mam dość traktowania mnie jak dziecko przez szefową i główną księgową. Ciągle robią mi prywatne wycieczki nawet o to, że noszę za cienką kurtkę. Księgowa mówi do mnie "dzieciaku" mimo mojego jednoznacznego sprzeciwu. Czuje się z tym źle. Szefowa mnie ciągle poprawia nawet na gruncie prywatnym bo "ja nie wiem" albo "w telewizji mówią inaczej". Ostatnio nawet o pogodzie nie idzie z nią pogadać - mówi "idą wielkie mrozy" a ja, znając prognozę pogody mówię "nie u nas" a ona od razu punch typu "nie no w radiu zapowiadali a nie tam w tym Twoim internecie".

Na gruncie zawodowym również mam problemy. Zgłaszałem 4x prośbę o przeniesienie mnie do innego biura. Odpowiedź "Nie, bo ja musze mieć Cię pod ręką". Serio? Jestem jedynym facetem w firmie, który siedzi w biurze z kobietami i to jest naprawdę nieznośne. Robienie z byle problemu tematu do biadolenia przez godzinę. Wieczne, uporczywe wyszukiwanie problemów zamiast ich rozwiązywania. Często jest tak, że nie skończą o problemie #!$%@?ć a ja mam go rozwiązanego. No i jak coś jest źle to zawsze ja mam rozwiązać albo moja wina. Do tego siedzę jak jakaś sekretarka, przy głównych drzwiach, przy centrali telefonicznej. Gdy robię coś poważnego, co wymaga skupienia to domofon i telefony bardzo mnie wybijają z rytmu co powoduje spadek wydajności i błędy. Do tego ich wieczne #!$%@? jak przekupki na targu. Szefowa to w tej firmie tylko szefuje. Czyli większość dnia nic nie robi. Aktualnie kadrowa położyła wypowiedzenie po 24 (!!!) latach pracy w tej firmie. Na horyzoncie jest zmiana właściciela.

Postanowiłem o siebie zawalczyć, bo inne osoby (poza klientami i zarządem zagranicznym) dają mi odczuć brak szacunku. Zrobiłem się ostatnio mniej uprzejmy, mniej się uśmiecham - nie robię tego specjalnie. Po prostu mam dość tego zachowania i nazywania mnie "młodym". Potrafię też kogoś skutecznie zgasić trafną ripostą. Pomaga ale tylko trochę i na chwilę. No i cyk - dopadła mnie choroba - lekarka dała tygodniowe L4. Kiedyś bym się licytował, że może do piątku tylko albo do poniedziałku włącznie max. Teraz nie dyskutowałem. To oznacza, że pojawię się w pracy dopiero w Czwartek przed świętami. Już wczoraj mnie łamało, więc zamknąłem wszystkie sprawy, nie podłożyłem nikomu żadnej świni ale w przeciwieństwie do poprzednich infekcji gdzie pracowałem zdalnie (na swoim sprzęcie bo o Laptopa proszę 4 lata) wywaliłem wrotki. Stracę premię za niechorowanie (600 BRUTTO) i kilka stówek z wynagrodzenia ale wierzę, że warto. Jest kilka tematów, które miały opuścić mury firmy przed świętami ale to co mogłem - zrobiłem i zaaranżowałem. Przygotowałem dokumenty. Nic więcej nie mam zamiaru robić - muszą sobie poradzić.

Z moją pracą to jest tak, że wygląda jak proste "klikanie w kąkuter" przez 8h ale problem zaczyna się jak idę na urlop. Co roku szkolę nową osobę, bo nikt kto mnie zastępował nie chce robić tego ponownie. Nie dość, że jest to mozolna i odpowiedzialna praca, to jeszcze nie ma za nią sowitej premii, więc ludzie mają wywalone. Problem jest taki, że większość osób tego nie wie, więc traktuje moją pracę "po macoszemu". Moim L4 chciałbym sprawić, że odczują na własnej skórze moją odpowiedzialność co może im otworzyć oczy i zmienić postrzeganie mojej osoby.

W Marcu szykuje się zmiana właściciela. Liczę na rozmowy z pracownikami, zamierzam po raz kolejny wyrwać się z babińca. Wynagrodzenie mam dobre, bo ustalam je z managerem z zagranicy, wiec jest ok (4,5k netto) ale niestety nawet ten manager nie przekonał szefowej, by przenieść mnie gdzie indziej bo "musi mieć mnie na oku". Do tego nadchodzi inwentaryzacja między świętami. Nie chcę na nią iść ale muszę. I wiecie co? Kierownik organizujący inwenturę połączył mnie w parę do liczenia z dobrym kumplem a na to wpadła szefowa i powiedziała, że tak nie może być i ja muszę być z kimś dorosłym , bo dwóch młodych to może źle liczyć. A wiecie z kim polączyli mojego kumpla? Z innym kolegą starszym ode mnie o ROK. Ja nie mam 22 lat. Ja mam prawie 30! To jakaś żenada.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6399c9038161f849f0372e23
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 4