Wpis z mikrobloga

#koszykowka #plk

A tym razem zapowiedź meczów pucharowych dzień wcześniej niż mecze :) JUTRO Śląsk przed kolejną szansą na pierwsze zwycięstwo w sezonie EuroCup, Anwil gra o awans do drugiej fazy grupowej FIBA Europe Cup, MKS może przybliżyć się do awansu do ćwierćfinału rozgrywek regionalnych Alpe Adria Cup.

------------------------
Śląsk zagra wyjazdowy mecz 6. kolejki EuroCup z London Lions. Początek o 20:30, a więc tylko dla koneserów Śląska/hejterów piłki nożnej, lub na 2 monitory ;) Transmisja na Polsat Sport, od 20:20.

Śląsk w pucharze wciąż jest bez zwycięstwa, razem z Trento z bilansem 0-5 zamykają tabelę, a strata do miejsc premiowanych udziałem w play-offs to już 2 zwycięstwa. Bilans 2-3 mają właśnie Londyńczycy i Hamburg. Lions wygrywali swoje mecze z Włochami i z Hamburgiem. Oba zespoły mają najlepsze bilanse w swoich ligach – Śląsk 9-0, Londyn 7-2 – na przełomie października i listopada przegrali 2 mecze z Sheffield i Bristolem, i to grając pierwszym składem, nie przywiązywałbym jednak wagi do ich porażek w tej lidze.

O rywalu: jest to zdecydowanie najbogatszy i w sumie jedyny w pełni profesjonalny, na poziomie europejskim klub w UK. Mimo to nie udawało im się ostatnio zdobyć mistrzostwa, przegrywali finały z Leicester w 2022 i 2018, Newcastle w 2021 i 2015. Nigdy nie mieli jednak takiego składu jak w tym sezonie, chociaż symptomy że będą szli w poważną koszykówkę były już wcześniej. Mieli fajny skład w pocovidowym sezonie, w którym nie dojechali na bańkę FIBA Europe Cup do Włocławka przez kwarantannę i wycofali się z pucharu, potem dwukrotnie odpadali w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, ale w poprzednim sezonie dało to transfer do FIBA Europe Cup, gdzie wyszli z grupy do 2. fazy (tu w top16 odpadli). W tym sezonie atakują znacznie wyżej. Dodam że na co dzień grają w przestronnej (6000 widzów) The Copper Box Arena, w której na IO w Londynie grano m.in. piłkę ręczną.

W składzie:
(inaczej niż zwykle, lecę bardziej pozycjami, niż narodowością):
Obwód: nieszablonowo podstawowym rozgrywającym jest Brytyjczyk Luke Nelson (PG, 191/27) – przyszedł tu z francuskiego LePortel, wcześniej był w Niemczech i 2 lata w Hiszpanii (grał w Lidze Mistrzów z Manresą, m.in. przeciwko Toruniowi), od kilku lat jest reprezentantem UK (był na Eurobaskecie 2017 i 2022, na tym ostatnim był podstawowym rozgrywającym). Ważne wzmocnienie na obwód lub na skrzydło w ostatnich dniach to Nigeryjczyk (urodzony w USA) Olumiye Oni (G/F, 198/25) – drugorundowy wybór Utah Jazz, w którym zagrał 80 meczów (2019-2022, rekordy 14pkt., 7zb.) – to jego pierwszy kontakt z europejską koszykówką. Trzecią najważniejszą postacią na obwodzie jest Kanadyjczyk Aaron Best (G, 193/30), który poprzez G-League kilka razy próbował dostać się do NBA (ostatni sezon w Raptors 905), grał też na Litwie, w Niemczech, Grecji i Francji, wszędzie oprócz Francji w Lidze Mistrzów FIBA, jest też reprezentantem Kanady, ale nie było dla niego miejsca na Mundialach czy Mistrzostwach Ameryki, bo Kanadyjczycy maja w czym wybierać. Mniej w pucharach gra znany z PLK Mo Soluade (G, 195/27) – przychodził do Legii w 2018 jako młody gracz, który nie przebił się w mocnej wtedy Maladze. W Legii pokazał że umie wysoko skakać, ale był mega surowy, trafił więc na 3 lata do 2. ligi Hiszpanii i stamtąd trochę niespodziewanie do Londynu, sporadycznie (3 mecze w odstępie 5 lat) próbowany jest też w kadrze W. Brytanii. Jeszcze mniej od nich gra Brytyjczyk Josh Ward-Hibbert (G/F, 196/28), ale nie sposób go tu pominąć, skoro facet do 2017 był tenisistą (szczytowo nr 588 w światowym rankingu), ale przed 2017 cały czas był też koszykarzem (np. reprezentował młodzieżową kadrę W. Brytanii). Wcześniej pożegnano się z holendersko-brytyjskim (reprezentant UK) rozgrywającym Devonem Van Oostrumem (PG, 190/29), ale nie był to znaczący gracz. Dodatkowo od początku sezonu kontuzjowany jest obrońca który miał tu sporo znaczyć – Amerykanin reprezentujący W. Brytanię, z bardzo mocnym europejskim CV – Tarik Phillip (G, 191/29) – zdaje się że ostatnio pojawił się już na ławce zespołu.
Skrzydła: na niskim Czech Vojtech Hruban (SF, 202/33) i Brytyjczyk urodzony na Karaibach (w St. Kiits) Kareem Queeley (G/F, 195/21). Hruban to bardzo solidny skrzydłowy, który większość kariery spędził w czeskim hegemonie z Nymburka (ma na koncie 10 tytułów), pograł więc w pucharach od FEC, przez Ligę Mistrzów (ponad setka meczów!) po EuroCup, ma też pewne miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Czech (Eurobasket 2013, 2015, 2017, 2022, Mundial 2019). Queeley gra mniej, to wychowanek Realu Madryt, którego jeszcze jako nastolatka przejęli Burgos, gdzie nie przebił się do składu, jest młodzieżowym reprezentantem W. Brytanii i pewnie niedługo będzie seniorskim kadrowiczem. Na silnym skrzydle gra Brytyjczyk Ovie Soko (F, 201/31) i Amerykanin Sam Dekker (F, 204/28) – obaj od biedy grają też na poz. 3. Soko jeszcze 2 lata temu był w Le Mans wybierany do piątki sezonu ligi francuskiej, w zeszłym sezonie był w Japonii, miał też wcześniejsze podejście do Lions (2019-20), grał w Grecji, Włoszech, 3 lata w Hiszpanii w Murcii (tu Liga Mistrzów i EuroCup), jest reprezentantem W. Brytanii (Eurobasket 2022). Dekker to chyba największa na papierze gwiazda, zagrał 201 meczów w NBA (2015-2022, Houston, LA Clippers, Cleveland, Waszyngton, Toronto, rekordy 30pkt., 11zb.). Po NBA był w Lokomotivie (grał w EuroCup), w Turk Telekom (2 sezony w Lidze Mistrzów) i w tureckim Bahcesehir gdzie w zeszłym sezonie po zwolnieniu z Toronto Raptors w listopadzie wygrał FIBA Europe Cup.
Pod koszem świetny zestaw: Chorwat Tomislav Zubcic (F/C, 213/32), grecki olbrzym Kostas Koufos (C, 213/33) i Amerykanin prosto z PLK, który od niedawna ma brytyjski paszport – Josh Sharma (C, 213/27). Zubcic dawno temu był wybrany w 2. rundzie draftu NBA, ale nigdy tam nie zagrał, zwiedził za to pół Europy, z VTB, ligą hiszpańską i turecką na czele, w barwach Olimpiji grał w dwóch sezonach w Eurolidze, a w Olimpiji, Niżnym Nowgorodzie i Cibonie w EuroCup, ma też dużo występów w innych pucharach (np. Liga Mistrzów w Saratovie, Bonn i Tofasie), sporadycznie grywał mecze kwalifikacyjne w kadrze Chorwacji, ostatnio w lutym. Koufos to weteran który przez „chwilę” był w NBA, zagrał tam 686 meczów (2008-2019, Utah, Minnesota, Denver, Memphis, Sacramento, rekordy 22pkt., 17zb., 6as., w Denver miał sezon ze śr. 8pkt./mecz). Po NBA grał w Eurolidze w barwach CSKA i Olympiakosu, a więc EuroCup to najniższy poziom w jego karierze. Oprócz tego oczywiście był reprezentantem Grecji (Eurobasket 2009, 2011, 2015), od 5 lat już niepowoływany. Sharma to świeżo upieczony reprezentant W. Brytanii (debiutował w listopadowym okienku). Poprzednie 2 sezony z kilkumiesięczną przerwą na hiszpańską Fuenlabradę spędził w PLK – w Starcie Lublin 2021 (śr. 11pkt., 6zb.) i w Treflu 2022 (śr. 12pkt., 6zb.). Jego pierwszym zawodowym klubem było belgijskie Spirou, w każdym z tych zespołów grał w pucharach (ze Startem w Lidze Mistrzów, z Treflem i Belgami w FIBA Europe Cup). Totalnym backupem pod koszem jest jeszcze jeden reprezentant, tym razem Ugandy, chociaż urodzony w Londynie – Jonathan Komagun (F/C, 205/24) – to jego pierwszy zawodowy kontrakt, wcześniej był w NCAA.

Trenerem takiego zestawu nie może być oczywiście żaden znany europejski trener, tylko były coach kanadyjskiego Hamilton, asystent w Raptors 905 w G-League, 38-letni Amerykanin Ryan Schmidt.

W statsach: liderzy punktowi to Zubcic (śr. 17 w pucharach i 15 w lidze), Dekker (13 i 23), Hruban (12 i 10), Soko (12 i 11), Best (po 10 na obu frontach). Oni w debiucie miał tylko 5 punktów na fatalnej skuteczności. Zbiórki w EuroCup to Soko (śr. 8), a asysty są mocno rozłożone po zespole, najwięcej Nelson, ale tylko nieco ponad 3 (no i Oni miał 6 w pierwszym meczu, ale co to za średnia z jednego meczu).

Generalnie super-doświadczona i przebogata mieszanka zawodników, dodatkowo z dużymi pokładami fizyczności i wzrostu, a także z bardzo szerokim składem. Śląsk w żadnym meczu pucharowym nie jest faworytem, nie będzie więc i tu. Tym bardziej że powroty na ławkę Bibbsa i Ramljaka to był chyba chwyt marketingowy, bo i tak byli niezdolni do gry.

-------------------
Ostatnia kolejka 1. fazy grupowej FIBA Europe Cup to wyjazdowy mecz Anwilu z węgierskim wicemistrzem Egis Kormend. Początek meczu o 19:00, transmisja na YouTube za free: https://www.youtube.com/watch?v=6evFh2j84Bs
Anwil wygrywając ten mecz, bez oglądania się na spotkanie Sportingu z Karhu wyjdzie do top16.

W tabelach: gospodarze z Węgier przegrali wszystkie 5 spotkań w pucharach, we Włocławku też – po bardzo jednostronnym meczu (58-88). Anwil ma bilans 3-2 i tak jak pisałem wychodzi z grupy jeśli wygra na Węgrzech. Jeśli przegra, będzie musiał liczyć na Finów grających równolegle (chyba o tej samej godzinie nawet) w Portugalii. O kwestii 1 i 2 miejsca w grupie to nawet nie rozważam, bo kompozycja grup 2. fazy i tak nie będzie znana do zakończenia spotkań w innych grupach. W ligach – Anwil w PLK po 4 zwycięstwach z rzędu ma bilans 6-4 i jest to już 5 miejsce w lidze. Kormend też wygrał 4 razy z rzędu i ma dobry bilans 5-2, jeden z 4 najlepszych w lidze.

O rywalu: to aktualny wicemistrz ligi węgierskiej, która jest na dość podobnym (troszkę słabszym) poziomie niż PLK. W ostatnich latach często byli 2-3 siłą ligi, zdobywali też 2 miejsca w przerwanym sezonie 2020, w poprzednim 2019. Ostatnie z 3 mistrzostw mieli dawno temu, w sezonie 2003. Od niemal dekady regularnie grają w pucharach, zawsze w fibowskich najniższych, trzykrotnie - w 2017, 2018 i 2020 wychodzili z grupy, więc nie są bardzo skuteczni. Co ciekawe, grali z zespołami PLK też w poprzednich sezonach. W sezonie 2020 z słabiutką wtedy Legią (+14 i +10). Do europejskich wojaży można zaliczyć jeszcze ich wygranie rozgrywek Alpe Adria Cup w 2019 (w finale z Chorwatami ze Skrljeva), kiedy w półfinale pokonywali GTK Gliwice (+20 i -1).

W składzie:
4 graczy z USA: z PLK znany jest skrzydłowy Mike Moore (F, 203/28), który grał w zeszłorocznym spadkowiczu z Radomia (miał bardzo dobre momenty, śr. 13pkt./mecz i prawie 6zb.), a przed PLK próbował sił w lepszych ligach, w Iraklisie w Grecji czy w Virtusie Rzym. Do tego trójka obwodowych Siyani Chambers (PG, 183/29) – z doświadczeniami z Niemiec i Holandii gdzie się nie sprawdził oraz Austrii, Bułgarii (tu też w pucharze FEC) i Szwecji, czyli na niższym poziomie, gdzie się sprawdził, Wendell Mitchell (G, 190/25) – po debiucie w Europie w lidze Kosowa i Brandon Parrish (G/F, 198/28) – on zwiedził ligę UK, 2. ligę Niemiec, ligę portugalską, a teraz jest drugi sezon w węgierskiej, przy czym w poprzednim sezonie był w słabszym zespole, a w tym bardzo niewiele jak na obcokrajowca daje drużynie. Na samym początku sezonu, na turnieju kwalifikacyjnym BCL był jeszcze Brandon Anderson (PG, 185/25) ale po jednym meczu zastąpił go Chambers.
Piątym obcokrajowcem jest Chorwat Marjan Cakarun (C, 204/32) – trzy ostatnie lata spędził w węgierskim rywalu Szolnoki, wiele lat był w lidze słoweńskiej i chorwackiej, ale ma w CV też hiszpańską ACB w Manresie. W dziwnych kwalifikacjach do Mundialu w Chinach zadebiutował też w kadrze Chorwacji.
Wśród Węgrów wyróżnia się na pewno doświadczony Csaba Ferencz (F, 196/37) – weteran który jest wciąż reprezentantem Węgier, był na Eurobaskecie 2017 i 2022, w klubie jest legendą, gra tu nieprzerwanie od 2002, więc pamięta mistrzostwo Węgier sprzed 19 lat. Co ciekawe akurat w pierwszym meczu zespołów nie grał. Ważnym ogniwem jest też młody podkoszowy z nigeryjskim paszportem Godwin Omenaka (F/C, 205/22) – wychowanek węgierskich klubów, ale świeżo upieczony reprezentant Nigerii.

Trenerem zespołu trzeci sezon jest doświadczony Cypryjczyk Antonis Constantinides, który w karierze trenował zespoły na Cyprze, w Grecji, Kosowie i Rumunii, był też selekcjonerem słabiutkiej kadry Albanii.

W statystykach: grę w pucharach i lidze ciągną oczywiście Amerykanie, a konkretnie trójka Mitchell (śr. 12 i 16pkt.), Moore (15 i 18), Chambers (16 i 12). Ferencz opuścił 2 z 5 pucharowych meczów, ale w tych co grał miał śr. 10 punktów. Do tego Chambers ma po 6 asyst na mecz w pucharach i w lidze.

Szanse: Anwil ma trochę presji (bo Sporting raczej jest faworytem w meczu z Finami), ale różnica poziomów jest tu jednak spora, biorąc pod uwagę to że gra Anwilu wygląda sporo lepiej od czasu dołączenia do zespołu Lee Moore’a.

------------------------
MKS Dąbrowa G. w rozgrywkach regionalnych Alpe Adria Cup zagra z ćwierćfinalistą ligi chorwackiej KK Furnir. Początek meczu w Chorwacji o 19:30 (wg innych źródeł o 18xD), transmisja na YT: https://www.youtube.com/watch?v=OqscG3AzxnY

W tabelach: to przedostatnia kolejka fazy grupowej, MKS ma bilans 2-2, Chorwaci 1-3. Zwycięstwo mocno przybliży MKS do awansu do ćwierćfinałów, z kolei porażka – biorąc pod uwagę że w ostatniej kolejce MKS pojedzie do Czech, mocno ten awans oddali. Plan minimum to chociaż nie przegrać wyżej niż MKS wygrał w 1 meczu, czyli +10, co i tak postawi polski zespół pod ścianą w Pardubicach. W ligach: MKS grał ostatnio lepiej niż na początku sezonu, udało się wygrać z Legią, nie udało z Anwilem (ale po niezłym meczu), więc bilans 3-5 to wciąż dolna połówka tabeli. Inną rzeczą są kłopoty kadrowe: Mattias Tass sprzedany do Hiszpanii (Ousmane Drame za niego nie jest jeszcze w formie), Michał Sitnik wrócił do rezerw Śląska, Kacper Radwański i Joe Chealey byli oszczędzani z uwagi na kontuzje, Patryk Wilk i Alonzo Verge zostali odsunięci od zespołu przed ostatnim meczem przez jakiś zatarg między nimi (Verge pojechał na Chorwację, Wilk jest cały czas zawieszony). Z kolei Furnir w swojej lidze z bilansem 4-5 są na 6-7 miejscu w 12-zespołowej lidze, na początku miesiąca potrafili wygrać nawet z mocniejszą Cedevitą.

O rywalu: poprzedni sezon mieli nieudany, skończyli go z bilansem 13-20, ale w 12-zespołowej lidze, która poza 2-3 zespołami jest słabiutka, wystarczyło to do 8 miejsca i gry w PO, gdzie w 1 rundzie odpadli z Ciboną (-22 i -42). W latach 90 zdarzało im się być w czołówce ligi (grali wtedy w Pucharze Koraca), ale potem przez kilkanaście lat zawiesili się pomiędzy 2 i 3 ligą. Na najwyższy poziom awansowali znowu 3 lata temu – w sezonie przerwanym przez covid byli na przedostatnim 11 miejscu, w sezonie 2021 również (tu musieli wygrać baraż o utrzymanie), no i w poprzednim dopchali się do ćwierćfinału. Oczywiście nie grają i od 20 kilku lat nie grali w prawdziwych pucharach.

W składzie:
Dwóch obcokrajowców, będących podstawowymi graczami: Amerykanin Taveion Hollingsworth (G, 188/23) i Bośniak Kenan Karahodzic (F/C, 206/26). Amerykanin gra drugi sezon w Europie po skończeniu uniwerku, w pierwszym był wyróżniającą się postacią słabej ligi austriackiej. Bośniak gra drugi sezon w zespole, jako młodzieżowiec wiązano z nim nadzieję w Maladze (zagrał nawet epizody w Eurolidze), potem próbowano go w Partizanie, a potem jego kariera rozmieniła się na drobne – 2 i 3 liga hiszpańska.
Poza tym w rotacji jest 7 Chorwatów z czego tylko 3 ma więcej niż 20 lat. Najwięcej grają Mateo Vidovic (G, 193/23) – drugi sezon w klubie, jako nastolatek grał chwilę w Cedevicie, Filip Paponja (G, 189/20) – wychowanek Cibony, który w zeszłym sezonie nie przebił się szczególnie w Lidze Adriatyckiej w barwach Zadaru, Emil Savic (G/F, 200/24) – uczył się koszykówki w akademiach hiszpańskich (Burgos i Valencia), w poprzednim sezonie grał w 3. lidze Hiszpanii i w chorwackiej Goricy i Matej Bosnjak (C, 204/20) – jeden profesjonalny sezon w Cedevicie. Wszyscy oni byli próbowani mniej lub bardziej intensywnie w kadrach młodzieżowych Chorwacji od U16 do U20, ale od dorosłej reprezentacji są bardzo daleko. Ciekawostką w składzie jest jeszcze Duje Radja (F/C, 205/25) – syn słynnego Dino Radji, który oczywiście niewiele talentu po nim odziedziczył.

Trenerem zespołu jest Chorwat Jeronimo Sarin (jako zawodnik zagrał 6 meczów w Unii Tarnów w sezonie 2000-01), trenerem jest od dekady, a w tym zespole drugi sezon. Z Sigalem Prishtina w 2017 zdobywał mistrzostwo Kosowa.

W statystykach: wybija się trzech liderów którzy rzucają w lidze odpowiednio 18, 13 i 10 punktów średnio i są to Hollingsworth, Bosnjak i Vidovic, czyli dwóch obwodowych i center. Bosnjak i Hollingsworth mają też śr. po 7 zbiórek, a Vidovic i znowu Amerykanin po 4 asysty. On również jest zdecydowanym liderem zespołu w Alpe Adria Cup (śr. 18pkt., 6zb.), drugi najlepszy strzelec – Vidovic, ma dwukrotnie mniej punktów.

MKS już kilka razy w dwóch ostatnich sezonach Alpe Adria Cup przegrali mecz które wstyd przegrać, więc pewny ich zwycięstwa tu nie jestem, chociaż wszystko wskazywałoby na to że nie powinni mieć problemów.
  • 2