Wpis z mikrobloga

#slubodpierwszegowejrzenia
Podsumowanie odcinka przeze mnie jest pewne jak to że Stadion Legii jest przy Łazienkowskiej albo Łazienkowska jest lub nie jest przy Łazienkach.

Marta i Maciej: nie ma iskier i nie ma fal, ale jest spoko rozmowa między nimi i herbatka z cytrynką. Tu już wszystko zostało powiedziane, nic z tego nie będzie ale chociaż tyle dobrze, że Maciej się trochę ogarnął i już nie ciśnie Marcie.

Marta i Patryś :3: długo wyczekiwany przyjazd Pani Nosaczowej (nie wiem czy nie bardziej przez rodziców Cygana xD) w końcu ma miejsce w tym odcinku i widać, że para się za sobą stęskniła, fajnie się ze sobą droczą, są słodziutcy jak wypieczone biżu i naprawdę bardzo za nich trzymam kciuki
()

Marta chce wiedzieć czy kłuje, Cygan się uśmiecha pod nosem jak na nią patrzy, puszy się jak paw, kiedy Marta chwali mieszkanko... Wszystko tam się zgadza, ale przejdę jeszcze do akcentu humorystycznego, jak ojciec Patryka opowiada o rodzinnych obiadach, które wyglądają albo jak fightclub albo jakieś roastowe podziemie xD Kto wytrzyma więcej docinków i pojazdów zawalczy w cygańskim oktagonie a mama Patryka poda rosołek ¯_(ツ)_/¯

Nie chcę być monotematyczna, ale znowu creme de la creme czyli:

Ice i Justyna: ich związek jest ciężki, wiemy, że pies boi się zostawać sam, ale w podróży poślubnej jednak został zostawiony rodzicom naszej bohaterki. W sytuacji zagrożenia szczeka na Justynę atakująca Przemka, który w zeszłym odcinku źle głaskał uszy psa. Wiemy też, że źle trzymany na smyczy mógłby zabić jakieś dzieci i wtedy odpowiada za to Justyna. A wiedzcie, że odpowiada wszystkim. Także przed ZUSem.

XD
Przemek i Justyna: już naprawdę nie wiem co mam Wam pisać oprócz potężnego xD nie mogę na to patrzeć ani tego słuchać, bardzo mocno zgadzam się z Panią Chorzewską, chyba po raz pierwszy w tym programie, ale jednocześnie wciąż uważam, że 11 odcinek to dość późno na takie konkluzje ze strony psychologa. Ale wiecie - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - Przemek będzie miał live survival experience xD może kiedyś z uśmiechem wspomni te sympatyczne kuksańce, uwagi o muzeum sportu (hehe), będzie pamiętał jak dotykać jamnika we właściwy sposób i nostalgicznie pomysli o Bramie Straceń w Warszawskiej Cytadeli.
I może kiedyś będzie mu dane zwiedzić Warszawską starówkę...

Pamiętajcie też że proszenie o buzi jest dziecinne ale kartka 'daj buziaka' koło kibla i łaskotki i tłuczenie męża to wyrafinowana gra miłosna ( )

Moja ostateczna konkluzja jest taka, że to jebnie bardzo i trochę zaczynam się bać jak bardzo xD Chętnie poznam Wasze typy na zakończenie tej historii, bo jak dla mnie to Jamnikara przebija wszystkich dotychczasowych uczestników ()
  • 9