Wpis z mikrobloga

@Gawol_1 i @Bolxx454:
Tacy jak wy i wam podobni, lubicie grać populistyczną kartą, że 71% Ukraińców ma o UPA pozytywne zdanie narzucając przy tym narrację, że wszyscy z nich są świadomi tego, co robili ich przodkowie na Wołyniu. Jesteście efektem ubocznym wymuszonej i czasami nieudolnej polityki historycznej wszystkich rządów od II RP do 2022 roku, w tym sprawnej propagandy ukraińskich nacjonalistów ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Wykopków, którzy znają zagmatwaną historię, próbujących punktować wasze prostolinijne podejście do Wołynia wyzywacie od Ukrofilów, a wszystkich Ukraińców zgodnie z narracją Kremla wrzucacie do jednego wora z miłośnikami SS Galizien. W ramach #gruparatowaniapoziomu pozwolę sobie przytoczyć kilka ciekawych faktów, o których - patrząc przez to co wypisujecie, większość z was na 100% nie wie. Jak nie chce się komuś czytać, to na dole jest #tldr (σ ͜ʖσ)

W sondażu przeprowadzonym w 2009 roku przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii, 14% mieszkańców Ukrainy zaprzeczyło popełnianiu przez OUN i UPA jakichkolwiek masowych zbrodni, 45% respondentów nie miało zdania, bądź nie było pewnych; pozostali mieli zdanie przeciwne. Największy odsetek osób uznających, że OUN i UPA nie brały udziału w masowych morderstwach, odnotowano w zachodniej części Ukrainy: w Galicji (51%), Zakarpaciu (31%) i na Wołyniu (27%). W 2013 roku CBOS przeprowadził badania wśród młodych Ukraińców, z których wynikało, że 37% nie wie o sprawstwu swoich rodaków w trakcie Rzezi wołyńskiej.

Jeszcze dekadę temu, zarówno nasza jak i Ukraińców wiedza o Wołyniu opierała się o enigmatyczne "coś tam słyszałem, coś wiem, ale nie powiem". w 2003 r. CBOS przeprowadziło pierwszy sondaż mający na celu nakreślenie stanu wiedzy Polaków na temat zbrodni z 1943 r. Z okazji 60. rocznicy mordu wołyńskiego badacze postanowili zadać reprezentatywnej grupie Polaków pytania otwarte o sprawstwo i ofiary tamtych wydarzeń.
Pierwsze pytanie brzmiało: kto według Pana(i) wiedzy padł ofiarą zbrodni na Wołyniu w 1943 r.?
Ponad dwie piąte badanych (41%) wskazało, że ofiarą zbrodni padli Polacy mieszkający na Wołyniu. Co dwudziesty (5%) widział ofiary po obu stronach konfliktu, a aż co dziesiąty (9%) mylnie łączył zbrodnię wołyńską z mordami w Katyniu – jako ofiary wskazywani byli polscy oficerowie, żołnierze i inteligencja. Mniej jednoznacznie respondenci wskazywali na sprawców mordów wołyńskich. Aż 21% osób wskazało na Rosjan, co ewidentnie świadczy o łączeniu tamtych wydarzeń ze zbrodnią katyńską. Prawie co piąty pytany (19%) wskazał na sprawstwo Ukraińców, ale tylko co dziesiąty (10%) uściślił odpowiedź, wspominając o UPA i ukraińskich nacjonalistach.

Po analizie wyników badania z 2003 r. należy stwierdzić niski stan wiedzy Polaków na temat rzezi wołyńskiej. Blisko połowa ankietowanych nie potrafiła wskazać ofiary (!!!), ani też sprawców zbrodni. Na wiedzę wpływ miał wiek respondentów oraz ich wykształcenie – osoby młode, poniżej 35 lat dużo częściej nie potrafiły odpowiedzieć na zadane pytania. Analogiczna sytuacja dotyczyła osób z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym. Stan wiedzy Polaków w odniesieniu do badanego aspektu historii w 2003 r. był niezadowalający, ale stan wiedzy Ukraińców o zbrodni wołyńskiej był jeszcze gorszy. Mniej więcej połowa Ukraińców nie wiedziała nic o wydarzeniach z 1943 r. 20-30% wiedziało, że coś się działo, ale nie potrafiło wskazać konkretnych wiadomości. Około 20% stwierdziło, że doszło do jakiegoś polsko-ukraińskiego konfliktu, ale nie znało szczegółów.

W 2008 r. przeprowadzone zostało ponownie badanie pamięci polskiego społeczeństwa o wydarzeniach wołyńskich. Według wyników badania CBOS z okazji 65. rocznicy tamtych wydarzeń, większość respondentów (59%) słyszała o zbrodni, ale tylko co piąty pytany stwierdził, że słyszał o niej wiele. Aż 41% osób przyznało, że nie słyszało nic o zbrodni. Najniższy poziom wiedzy prezentowali ludzie bardzo młodzi (18-24 lata) – 8% osób z tej grupy słyszało wiele na temat zbrodni wołyńskiej, ale aż 51% nie słyszało nic. Najwięcej o mordach na Polakach słyszeli najstarsi respondenci. 28% osób z dwóch najstarszych grup wiekowych słyszało wiele o zbrodni, a 35% „coś” słyszało. Drugim ważnym i różnicującym czynnikiem wpływającym na udzielane odpowiedzi było wykształcenie – 77% osób z wykształceniem wyższym słyszało o zbrodni. W badaniu z 2008 r. respondenci zapytani zostali znowu o sprawców i ofiary zbrodni na Wołyniu w 1943 r. Zgodnie z wynikami, tylko 31% naszych rodaków wskazało, że ofiarami w głównej mierze byli Polacy. Po raz kolejny widoczne również były błędne skojarzenia ze zbrodnią katyńską. W odniesieniu do sprawców (podobnie jak miało to miejsce w 2003 r.) odpowiedzi były niejednoznaczne. Prawie co piąty badany (19%) wskazał na sprawstwo Rosjan, a tylko co siódmy (14%) na winę Ukraińców (‚Wołyń’ 2008).

Porównując wyniki badań z 2003 oraz 2008 r. widoczne jest pogorszenie stanu wiedzy Polaków na temat zbrodni wołyńskiej. Zgodnie z wynikami CBOS z 2003 r., 41% respondentów jako ofiarę zbrodni na Wołyniu wskazywało Polaków. W 2008 r. tego zdania było już tylko 31% badanych. W 2003 r., jako sprawców mordów Polacy wskazali Rosjan (21%), a dopiero później Ukraińców (19%). Pięć lat później winą obarczani byli nadal Rosjanie (19%) i w następnej kolejności Ukraińcy (14%). Niski poziom wiedzy obu społeczeństw nie pomaga pojednaniu i wyjaśnieniu zapalnych kwestii. Zdaniem historyka Łukasza Kamińskiego: „Jeśli nie brać pod uwagę elit, środowisk intelektualnych, politycznych i religijnych, to w przypadku zbrodni wołyńskiej panuje raczej niepamięć.

W 2013 r. z okazji 70. rocznicy zbrodni CBOS przeprowadziło kolejne badanie sondażowe podejmujące problem stosunków polsko-ukraińskich, znaczenie przeszłości oraz analizę stanu wiedzy Polaków. Stosunki między dwoma krajami oceniane były najczęściej ambiwalentnie (46%). Co piąty badany oceniał je dobrze (21%) lub krytycznie (19%). Ciekawe wyniki przynoszą dane mówiące o wspólnej historii. Ponad połowa respondentów (54%) stwierdziła, że historia dzieli nasze narody. Z kolei co czwarty badany (24%) uznał, że wspólna historia łączy. Mimo, iż ponad połowa Polaków uznała, że przeszłość raczej dzieli nasze kraje, to prawie dwie trzecie (63%) badanych uznała pojednanie za możliwe. Należy stwierdzić, że stan wiedzy Polaków w 2013 r. na temat zbrodni wołyńskiej nie był wysoki. Mniej więcej połowa ankietowanych (47%) nie posiadała wystarczającej wiedzy. 31% badanych nie posiadało żadnych informacji na ten temat – to w porównaniu z 2008 r. mniej o 10%. Dwie piąte respondentów (41%) „coś słyszało” o zbrodni, a prawie co trzeci (28%) wiele o niej słyszał. Te wyniki, mimo dużej grupy osób nie mających wystarczającej wiedzy, świadczą o pewnej poprawie stanu wiedzy Polaków na temat zbrodni wołyńskiej. Zaznaczyć należy również wzrost stanu wiedzy Polaków w kwestii znajomości ofiar i sprawców zbrodni na Wołyniu. W 2008 r. na Polaków, jako grupę ofiar wskazało 31% respondentów. W 2013 r. było już ich 52%. Na Ukraińców, jako sprawców najpierw wskazało 14% badanych, a pięć lat później aż 52% (‚Trudna’ 2013). Czemu zawdzięczać można taki wzrost stanu wiedzy? Z pewnością wpływ na uświadomienie części społeczeństwa miała debata polityczna, która odbywała się cyklicznie przed rocznicami zbrodni. W tygodniach poprzedzających 70. rocznicę, media dużo uwagi poświęciły tej sprawie – ze względu na polityczne spory w polskim parlamencie. Słabej znajomości historii Wołynia Kamiński doszukuje się w procesie edukacji, przemilczeniu sprawy w czasach PRL oraz nieobecności problemu w kulturze masowej.

Idąc dalej, według najnowszych badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową za okres od kwietnia 2021 do marca 2022, dowiadujemy się, że co najmniej jedną książkę przeczytało 38% Polaków. Po delikatnym wzroście, jaki nastąpił w okresie pandemii, wyniki te powróciły do stanu sprzed dwóch lat. Z analizy możemy się również dowiedzieć o tym, że czytanie książek nie jest najpopularniejszą rozrywką Polaków. Niezależnie od sytuacji ekonomicznej najczęstszą forma relaksu jest korzystanie z internetu (u wykopków jest to przeglądanie tagu #przegryw i golizny na #nswf), a na drugim miejscu oglądanie filmów i seriali. Polski internet w odniesieniu do Rzezi Wołyńskiej, to w większości suche fakty, pozbawione najmniejszych prób wprowadzenia historycznego kontekstu oraz omówienia wspólnych i bolesnych zaszłości. Do tego populistyczni politycy, rosyjskie trolle i pożyteczni idioci wyciągający wnioski na bazie błędnych przekonań i ograniczonego horyzontu historycznego. Wszystko to w połączeniu z niezrozumiałymi polskimi kompleksami oraz brutalną prawdą, że ludzie są leniwi, nie weryfikują faktów i bazują na opiniach innych, tworzy gotowy przepis na tykającą bombę pełną stereotypów, uprzedzeń i podziałów.

No to o co chodzi, co jest źródłem braku edukacji, nieporozumień i przekłamań związanych z Rzezią Wołyńską?
W drugiej połowie 1943 roku, już po kulminacji pierwszej fali rzezi wołyńskiej, działacze OUN-B zaczeli fałszować historię o udziale Ukraińców w mordach na Polakach. Kierownictwo OUN-B zaprzeczało odpowiedzialności ugrupowania za ludobójstwo na Wołyniu oraz wydało rozkaz preparowania dowodów mających zrzucić odpowiedzialność za pogromy 1941 roku wyłącznie na Niemców i Polaków. W październiku 1943 działacze OUN-B odnosząc się do rzezi wołyńskiej, ogłosili, że „ani naród ukraiński, ani Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów” nie mają z masowymi zbrodniami nic wspólnego. „Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach na ukraińskich ziemiach”, nazwano obopólną „rzeźnią”, w której brali udział ludzie działający w obcym interesie – niemieckim i sowieckim. Winą za wybuch tych wydarzeń obarczono Polaków, wskazując na napięte stosunki między Ukraińcami a Polakami z powodu „eksterminacyjnej” polityki narodowościowej II RP, a także na rozpoczęcie przez Polaków planowego niszczenia ukraińskiej populacji ziemi chełmskiej i hrubieszowskiej oraz na wspomaganie przez Polaków okupanta niemieckiego i partyzantki sowieckiej. Według polskich historyków, przedstawiona przez OUN-B interpretacja weszła do kanonu usprawiedliwień rzezi wołyńskiej i była powielana w wielu publikacjach po II wojnie światowej. Instrukcja OUN dla nadrejonowego centrum propagandy z 24 marca 1944 roku podkreślała konieczność zaprzeczania, że organizacja ta ma związek z mordami: (...) Stosunek nasz do Polaków jest taki, jak to powiedziano na konferencji: bojówka bije a my krzyczymy, że spokojnej ludności nikt nie rusza. Podczas Zjazdu UHWR w lipcu 1944 roku jeden z działaczy OUN proponował: Zabijać ludzi tylko dlatego, że są wyznania rzymskokatolickiego i to bez względu na to, czy to są kobiety, czy dzieci, czy starcy a pozwalać, żeby zdolny do walki polski element (...) gromadził się w miastach, to – obłęd. (...) jest jeszcze czas, by zejść z tej drogi. To co się działo do tej pory – zwalić na Niemców, na bolszewicką partyzantkę, wojnę itp. Polscy historycy wymieniają także książkę Mykoły Łebedia o UPA z 1946 roku jako tę, która wytyczyła kierunki zaprzeczaniu zbrodniom OUN i UPA i przedstawianiu fałszywego obrazu wydarzeń. Według Szawłowskiego, Łebed zrzucił w niej winę na wołyńskich Polaków, którzy rzekomo mieli sprowokować Ukraińców pacyfikacjami przeprowadzanymi przez polskich policjantów w służbie niemieckiej oraz poprzez współpracę z sowiecką partyzantką, co miało być motywowane „historyczną nienawiścią do narodu ukraińskiego”. W związku z tym, jak pisał Łebed, naród ukraiński „przeszedł do samooobrony i odpłacił za wszystkie wiekami nabrzmiałe krzywdy”, a UPA włączyła się do „konfliktu”, by go załagodzić i skłonić Polaków do wspólnej walki z Niemcami. Dopiero gdy to nie dało efektu, UPA jakoby nakazała Polakom opuścić Wołyń, co zostało przeważnie wykonane. Łada zauważa, że informacja o rzekomym rozkazie UPA nakazującym Polakom opuścić Wołyń, jako i tak za daleko idąca, została usunięta z kolejnych wydań książki. Wraz z zakończeniem II wojny światowej w krajach zachodnich (głównie w Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii) osiedliło się ponad 100 tysięcy Ukraińców, których większość stanowili emigranci z Galicji. Powojenni emigranci, wśród których było wielu nacjonalistów i nazistowskich kolaborantów, zdominowali życie ukraińskiej diaspory zakładając własne instytuty naukowe, szkoły, muzea, wydawnictwa i stowarzyszenia. Kombatantami OUN, UPA lub SS Galizien, którzy po wojnie rozpoczęli karierę historyków na zachodnich uczelniach byli tacy autorzy jak Petro Poticzny, Jewhen Sztendera, Wołodymyr Kosyk, Taras Huńczak, Wasyl Weryha, Ołeksa Horbacz, Petro Sawaryn. Różnego rodzaju opracowania wydawali także nacjonalistyczni liderzy: Mykoła Łebed, Jarosław Stećko, Wołodymyr Kubijowycz, Roman Ilnyćkyj, Iwan Hrynioch i Petro Mirczuk. W USA działalność części z tych autorów w ramach projektu Prołoh wspierała CIA, finansując działalność ukraińskich organizacji oraz pomagając w osiąganiu posad na znanych uniwersytetach. Emigracyjni historycy, mieszając pracę naukową z aktywnością polityczną, wykreowali pozytywny obraz OUN i UPA. Dysponując własnymi archiwami publikowali jedynie te dokumenty, które pasowały do wybranej wersji wydarzeń, niektóre z nich fałszując. W latach 50. pod kierunkiem Mykoły Łebedia przepisano na maszynie znaczną część tzw. archiwum Łebedia, tj. dokumentów, które wywiózł on do USA. W wykonanych kopiach, zdaniem Johna Paula Himki, pominięto kompromitujące fragmenty dotyczące lat 1941–1942. Emigracyjni naukowcy i publicyści opracowali i spopularyzowali własne interpretacje historii – gloryfikację OUN i UPA oraz ukraińską martyrologię (Hołodomor, stalinowskie czystki i represje), przemilczając przy tym zbrodnie ukraińskich nacjonalistów. Odrzucano przy tym oskarżenia, które naruszały wypracowany w ten sposób wyidealizowany obraz wydarzeń; według Pera Rudlinga negacjonizm stał się integralną częścią działalności ukraińskiej emigracji, gdzie zaprzeczanie o faszystowskiej i antysemickiej naturze OUN, jej zbrodniom wojennym i udziałowi w Holokauście stało się centralnym składnikiem intelektualnej historii ukraińskiej diaspory. Po początkowej izolacji, w latach 70. na fali „ethnic studies” i polityki „wielokulturowości” do głosu w ukraińskiej emigracyjnej historiografii doszło nowe pokolenie naukowców wzorujących się na publikacjach weteranów OUN-UPA, używających jednak języka adekwatnego do ówczesnej poprawności politycznej, co przyczyniło się, zdaniem P. Rudlinga, do wpuszczenia tej nieobiektywnej wersji historii do naukowego obiegu zachodniej historiografii. W opinii Rudlinga historycy ci nie traktowali nacjonalistycznych bohaterów jako przedmiotu badań, lecz zajęli się naukowym potwierdzaniem mitów, na których zostali wychowani. Według Johna-Paula Himki współcześni liderzy ukraińskiej diaspory przejęli nacjonalistyczne poglądy od swoich przodków, a temat zbrodni na Polakach jest w tych kręgach wciąż przemilczany. Obserwację tę potwierdza David R. Marples, pisząc, że nawet poglądy ukraińskich naukowców tylko w niewielkim stopniu wychodzą poza nacjonalizm diaspory. Jako wyjątek przywołuje Himkę. Społeczność ukraińska na obczyźnie nie potrafi przyjąć do wiadomości, że mity w które wierzy, są nieprawdziwe. Zdaniem K. Łady wyjątkiem wśród ukraińskiej emigracji był Iwan Łysiak-Rudnycki, który bazując na dostępnych wyrywkowych źródłach, intuicyjnie postawił na początku lat 80. hipotezę, że OUN przeprowadziła czystkę etniczną przeciw Polakom. Jego stanowisko zostało jednak zignorowane przez innych historyków diaspory. Zdaniem ukraińskiego historyka Ihora Iljuszyna na Ukrainie istnieje szereg formacji politycznych, które propagują pogląd, iż Polacy i Ukraińcy ponoszą identyczną odpowiedzialność za wydarzenia lat 1943-1944, zaś UPA powinna być traktowana jako armia tocząca „sprawiedliwą walkę” ze wszystkimi okupantami terytorium etnicznie ukraińskiego. Jako zwolenników opisywanej koncepcji Iljuszyn wymienia Kongres Ukraińskich Nacjonalistów, Ludowy Ruch Ukrainy, Naszą Ukrainę oraz Blok Julii Tymoszenko, którego liderka w 2003 zdecydowanie sprzeciwiała się opracowaniu wspólnego oświadczenia parlamentów Polski i Ukrainy z okazji rocznicy rzezi wołyńskiej. P. Rudling do wymienionych ugrupowań dodaje nacjonalistyczną partię Swoboda, która ogłosiła się spadkobiercą OUN. W odpowiedzi na wzniesienie pomnika na miejscu zbrodni w Hucie Pieniackiej, aktywiści Swobody postawili w jego pobliżu tablicę w językach ukraińskim i angielskim zaprzeczającą ustalonemu przebiegowi wydarzeń. W sierpniu 2011 w przeddzień pogrzebu ekshumowanych szczątków polskich ofiar UPA w Ostrówkach, grupa działaczy Swobody wtargnęła do obozu archeologów i przetrząsała zawartość trumien. W 2012 roku po protestach działaczy Swobody (połączonych z pogróżkami), odwołano na Ukrainie cykl wykładów G. Rossolińskiego-Liebe o Stepanie Banderze. Jedyny wykład odbył się na terenie ambasady niemieckiej w Kijowie. W czasie wizyty prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego na uroczystościach z okazji 70. rocznicy rzezi wołyńskiej szef struktur Swobody w obwodzie wołyńskim Anatolij Witiw powtórzył pod adresem Polski zarzuty o mordowanie ludności ukraińskiej na Chełmszczyźnie, zbrodnie na cywilach w czasie akcji „Wisła”, jak również stwierdził, że w czasie wizyty polski prezydent powinien przeprosić Ukraińców za „wiele lat zaborczej polityki Polski”.

Co w tym czasie robili Polscy historycy, politycy i emigranci?
Powojenni polscy historycy emigracyjni nie poruszali tematu zbrodni OUN i UPA. Zdaniem Krzysztofa Łady był to wynik „nieopisanie barbarzyńskich i okrutnych” metod, jakie stosowały te organizacje, co niosło wysoki ładunek emocjonalny i blokowało jakiekolwiek racjonalne podejście do tematu. Innym motywem mogła być chęć niezadrażniania stosunków z ukraińską emigracją. Jerzy Giedroyc na łamach paryskiej „Kultury” dbał by materiały „rozliczeniowe’ przygotowywali ukraińscy autorzy (...) pewne tematy (antypolska akcja UPA na Wołyniu) otaczała prawdziwa zmowa milczenia, tak że szersza dyskusja nad nimi mogła rozpocząć się dopiero po odzyskaniu przez Polskę i Ukrainę niepodległości. Bogumiła Berdychowska uważa, że Giedroyć uważał normalizację stosunków polsko-ukraińskich za cel strategiczny, nie poświęcał jednak w jego imię prawdy historycznej. Zdaniem Bogumiła Grotta teksty zamieszczane w Kulturze „robią nawet wrażenie propagandy proukraińskiej” i prezentują głównie ukraiński punkt widzenia. Przyzwolenie na polskie milczenie według polskich historyków, doprowadziło do intensyfikacji działań współczesnych ukraińskich nacjonalistów, którzy dążą do wypromowania tradycji banderowskiej jako jednego z ważniejszych składników nowej świadomości ukraińskiej. Wyrazem tego jest powstawanie kolejnych pomników działaczy OUN i UPA, także tych biorących udział w eksterminacji Polaków, ich nazwiskami są nazywane ulice, wydawane są kolejne prace propagandowe fałszujące historię UPA i OUN. Historycy uważają, że Polska nie wypracowała polityki historycznej, także w sprawie zbrodni ukraińskich nacjonalistów. Za czasów II RP, w polityce narodowościowej wobec Ukraińców w okresie międzywojennym było wiele sprzeczności, niesprawiedliwych posunięć politycznych i administracyjnych. Dochodziło niekiedy do naruszania praw i swobód obywatelskich, a nawet aktów represji stosowanych wobec Ukraińców, co nie może jednak usprawiedliwiać rzeźi Wołyńskiej. Prowadzenie przez państwo polskie polityki polonizacji Kresów Wschodnich i tym samym dążenia do asymilacji narodowej ludności ukraińskiej miało wpływ na popularność idei radykalnego nacjonalizmu wśród Ukraińców, ale nie może to w żaden sposób tłumaczyć eksterminacji ludności polskiej. Polityka władz II RP, a później również i Niemiec była dobrym podłożem, na którym narodził się i mógł dalej rozwijać nacjonalizm ukraiński. Po zakończeniu II Wojny Światowej za czasów PR, z przyczyn politycznych temat działalności UPA podlegał zniekształceniom, pr
trumnaiurna - @Gawol_1 i @Bolxx454:
Tacy jak wy i wam podobni, lubicie grać populist...

źródło: comment_1665970257HXtuQ0LcMAvcBYkPaGLJb8.jpg

Pobierz
  • 34
@trumnaiurna: Kolego zloty, popelniasz jeden bardzo duzy blad.
Wypisales kilka stron A4 aby wyjasnic im to wszystko, kiedy oni nawet tego nie przeczytaja.
Zostaw ten post dla potomnosci tylko pamietaj, ze tych trolli nie obchodzi obiektywna prawda historyczna czy relacje miedzynarodowe, oni tu sa by siac ferment i tyle.
Nawet jezeli takiemu przedstawisz fakty czarno na bialym, to ten sie przypieprzy o interpunkcje, bo nie ma jak odpowiedziec, tak oni dzialaja
BayzedMan - @trumnaiurna: Kolego zloty, popelniasz jeden bardzo duzy blad. 
Wypisale...

źródło: comment_1665970414qalxj8XYH77i9Z0K5s2qHX.jpg

Pobierz
@trumnaiurna: Tacy jak wy i wam podobni, lubicie grać populistyczną kartą, że 71% Ukraińców ma o UPA pozytywne zdanie narzucając przy tym narrację, że wszyscy z nich są świadomi tego, co robili ich przodkowie na Wołyniu.


Część zwykłych Ukaińców może nie ma, ale ich prezydent, rząd ipn ma pełną świadomość
twiett z 14 października Parlamentu Ukrainy
"Oddajmy cześć bojownikom o wolność! Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o nadaniu tytułu Bohatera
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@BayzedMan: @shmatshiage: o widzę ukraińskie kółko wzajemnej adoracji, dajcie sobie buziaczki żółto-niebieskie robaczki cium :*

Uwielbiam gdy konta które tu powstały równo albo po wybuchu wojny zaczynają kogoś wyzywać od onuc. Wymyślcie coś nowego bo to było modne pół roku temu i już większość jest znudzona waszymi urojeniami. Onuce! Onuce wszędzie! xD
@trumnaiurna: a żeś się naprodukował, a nie wziąłeś pod uwagę prostego faktu: ukraińskie elity, które doskonale wiedzą o Wołyniu nadal kontynuują grę rzewnej melodii o bohaterskich UPA-OUN. Mentalność, szanowny kolego, się dziedziczy przez wieki i jeszcze nikomu nie udało się zmienić mentalności całego narodu. I nie próbuj wciskać kitów o "pojednaniach" między jakimikolwiek narodami, ktore kiedykolwiek wyrządziły sobie jakąś krzywdę, bo takie "pojednania" nie są możliwe. A dlaczego niemożliwe? No właśnie
@Bolxx454: W punkt. A dyplomata ukraiński w niemczech wprost mówił że to my mordowaliśmy z naziolami biednych nazi-ukraińców w tamtym okresie. Obronił nas jedynie Izrael wyłącznie z tego powodu że ofiarami byli Polacy pochodzenia żydowskiego.
Po tym przedstawieniu polska prasa podała informację że ten koles nie jest już dyplomatą ukrainy. Ale zapomnieli dodać że to dlatego, bo koleś awansował do rządu ukraińskiego bodajże na ministra spraw zagranicznych ¯\_(ツ)_/¯( ͡º ͜
@Bolxx454 @Gawol_1

"Oddajmy cześć bojownikom o wolność! Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o nadaniu tytułu Bohatera Ukrainy ostatniemu żyjącemu dowódcy UPA Mirosławowi Simchychowi, #rada9 Komitet Polityki Humanitarnej i Informacyjnej" https://twitter.com/verkhovna_rada/status/1581274014923689984


No i w którym miejscu - poproszę o cytat z linkiem, Prezydent Ukrainy publicznie pochwala zbrodnie UPA na Wołyniu?
Ja tu widzę budowanie ducha narodu, który broni swojej niepodległości. Do jakich wartości i ideałów w tej chwili powinni się odwoływać Ukraińcy
Spośród tych, którzy wiedzą o Wołyniu lub przynajmniej nieco słyszeli 27% sądzi, że był to konflikt pomiędzy podziemiem polskim i ukraińskim, którego ofiarami padali cywile po obu stronach. Dla 17% Rzeź Wołyńska to wzajemne mordy chłopstwa polskiego i ukraińskiego. Aż 42% ankietowanych nie potrafiło się wypowiedzieć w tej sprawie.


@trumnaiurna: A pozostałe 14%?