To zgłoszenie dostałyśmy w czwartek, późnym wieczorem od policjantki… Z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że szybciej coś zdziałamy niż ona XD
Jak się okazało, podczas rutynowego spisywania pijaczków pod sklepem dostała informację o suczce w typie owczarka niemieckiego, której właścicielka wyjechała 3 dni temu. Psa zostawiając na łańcuchu, bez wody jedzenia. Kupiła wodę( pies wypił 3 michy), karmę i napisała do nas. Na miejscu pojawiamy się następnego dnia z samego rana i faktycznie ONek przy płocie, na łańcuchu. Stare drzwi to jego zabezpieczenie przed warunkami atmosferycznymi. Na szyi kolczatka. Rzuca się jak p------y. Skamle, rzuca garnkami, wygryza ogon. No obraz nędzy i rozpaczy. Dajemy jeść (niedużo, bo przed nim transport), pić. Dzwonimy po policję. Sąsiedzi twierdzą, że wcześniejszego psa zabrał ktoś z rodziny, a jeszcze wcześniej suczka w typie husky trzymana na tej posesji w takich warunkach zagryzła i zjadła swój miot a niedługo później zdechła z głodu. Pytamy w gminie czy był tu jakiś problem zgłaszany, oczywiście absolutnie nic, pierwsze słyszą. Sąsiedzi twierdzą, że zgłaszali wielokrotnie. Kto z kogo robi debila? Mam pewne podejrzenia ale głośno nie powiem ;) Właściciel posesji dla właściciela psa jest osobą obcą, udaje się go ustalić w urzędzie gminy ale patrol stwierdza, że nie ma sensu po niego jeździć. Robimy odbiór w trybie interwencyjnym, po odpięciu psa z łańcucha okazuje się być spragnionym czułości młodziakiem. Chudym tak, że czuć każdą kosteczkę. Kiedy to piszę na policję poszło już zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - niech sobie szukają właściciela. Pies jest zabezpieczony w schronisku, diagnostyka w kierunku nużeńca i/lub świerzbu. Aktualnie u nas pada a on wyglada jak siedem nieszczęść bo nie ogarnia koncepcji budy. Autoagresja, frustracja, kompletnie nie może sobie poradzić z tym co się dookoła niego dzieje.
W związku z prowadzonym postępowaniem nie jest możliwa jego adopcja, trzeba mieć świadomość że sąd zawsze może nakazać jego powrót do właściciela. Ale jeśli znalazłby się bardzo świadomy dom tymczasowy - nastawiony na pracę z trudnym psem to zapraszam do kontaktu. To roczny, niewykastrowany samiec. W komentarzach więcej zdjęć
Klasycznie, nasze działania można wesprzeć wpłacając na zrzutkę:
Jeśli uda się wyłapać to jutro na pokład zabieramy właścicielską wychodzącą kotkę (której właścicielka to pajac i się do niej nie przyznaje. Ma takich rozmnażających się kocic cztery i stanę na rzęsach żeby wyłapać wszystkie i żeby już żadna tam nie wróciła) z trzema kociakami (kociaki katar, matka okropnie wychudzona z gigantycznym brzuchem - przeczuwam duży problem i jeszcze większe koszty (╯︵╰,) )
No właśnie - co zrobić i do kogo najlepiej zgłosić, że ktoś trzyma psa w kolczatce cały czas? Sytuacja generalnie wygląda tak, że na tej samej ulicy ludzie trzymają labradora na podwórku - pies nie wygląda na zagłodzonego, czasem widzę go przypiętego do budy, czasem chodzi luzem po podwórku natomiast cały czas w kolczatce.
@suzixx: Szukaj organizacji prozwierzęcej w okolicy, z samą kolczatką to też będzie ciężki temat ale może chłopu wystarczy wytłumaczyć ze to jest narzędzie treningowe a nie obroża
Jak się okazało, podczas rutynowego spisywania pijaczków pod sklepem dostała informację o suczce w typie owczarka niemieckiego, której właścicielka wyjechała 3 dni temu. Psa zostawiając na łańcuchu, bez wody jedzenia.
Kupiła wodę( pies wypił 3 michy), karmę i napisała do nas.
Na miejscu pojawiamy się następnego dnia z samego rana i faktycznie ONek przy płocie, na łańcuchu.
Stare drzwi to jego zabezpieczenie przed warunkami atmosferycznymi.
Na szyi kolczatka.
Rzuca się jak p------y.
Skamle, rzuca garnkami, wygryza ogon.
No obraz nędzy i rozpaczy.
Dajemy jeść (niedużo, bo przed nim transport), pić. Dzwonimy po policję.
Sąsiedzi twierdzą, że wcześniejszego psa zabrał ktoś z rodziny, a jeszcze wcześniej suczka w typie husky trzymana na tej posesji w takich warunkach zagryzła i zjadła swój miot a niedługo później zdechła z głodu.
Pytamy w gminie czy był tu jakiś problem zgłaszany, oczywiście absolutnie nic, pierwsze słyszą. Sąsiedzi twierdzą, że zgłaszali wielokrotnie. Kto z kogo robi debila? Mam pewne podejrzenia ale głośno nie powiem ;)
Właściciel posesji dla właściciela psa jest osobą obcą, udaje się go ustalić w urzędzie gminy ale patrol stwierdza, że nie ma sensu po niego jeździć.
Robimy odbiór w trybie interwencyjnym, po odpięciu psa z łańcucha okazuje się być spragnionym czułości młodziakiem. Chudym tak, że czuć każdą kosteczkę.
Kiedy to piszę na policję poszło już zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - niech sobie szukają właściciela.
Pies jest zabezpieczony w schronisku, diagnostyka w kierunku nużeńca i/lub świerzbu. Aktualnie u nas pada a on wyglada jak siedem nieszczęść bo nie ogarnia koncepcji budy.
Autoagresja, frustracja, kompletnie nie może sobie poradzić z tym co się dookoła niego dzieje.
W związku z prowadzonym postępowaniem nie jest możliwa jego adopcja, trzeba mieć świadomość że sąd zawsze może nakazać jego powrót do właściciela.
Ale jeśli znalazłby się bardzo świadomy dom tymczasowy - nastawiony na pracę z trudnym psem to zapraszam do kontaktu.
To roczny, niewykastrowany samiec.
W komentarzach więcej zdjęć
Klasycznie, nasze działania można wesprzeć wpłacając na zrzutkę:
https://zrzutka.pl/ykt8ka
Jeśli uda się wyłapać to jutro na pokład zabieramy właścicielską wychodzącą kotkę (której właścicielka to pajac i się do niej nie przyznaje. Ma takich rozmnażających się kocic cztery i stanę na rzęsach żeby wyłapać wszystkie i żeby już żadna tam nie wróciła) z trzema kociakami (kociaki katar, matka okropnie wychudzona z gigantycznym brzuchem - przeczuwam duży problem i jeszcze większe koszty (╯︵╰,) )
#pieszkotem
Wołam użytkowników, którzy zaplusowali następujący wpis lub komentarz:
https://www.wykop.pl/wpis/66851713
Komentarz usunięty przez moderatora