Wpis z mikrobloga

Mirki, pamiętam że mignęło mi kiedyś dawno na wykopie coś o miejscu gdzie można zapostować swój beznadziejny przypadek medyczny i tam różni lekarze to oglądają i radzą nad tym? Kompletnie nie pamiętam co to było, ale wydaje mi się że to nie był jakiś subreddit. Chętnie napiszę dłuższego posta o co chodzi ale tak w dużym skrócie:

Wcześniej cieszący się dobrym zdrowiem, po niepowodzeniu miłosnym i wywołanym tym epizodzie depresyjnym w 2014tym wszystko co wcześniej jadłem zaczęło mi szkodzić z takimi objawami:

* szczypiące oczy
* napuchnięta buzia, jestem taki mięciutki
* luźne stolce
* poty, bardzo szybko moja skóra pokrywa się ‘tłuszczem’, prysznic raz dziennie nie wystarcza.
* serce bije tak że chodzi cała koszulka i mi tak 'cięzko'
* bóle pleców, ból wzdluż kregoslupa przy nachylaniu szyi
* otępienie, problemy ze skupieniem
* nastrój bardzo, bardzo mocno w dół, po łyżeczce np. papryki ostrej chęć zejścia z tego świata, żeby to się skończyło.
* zmęczenie, brak energii
* problemy ze snem, co chwile wybudzanie, zamiast spania wrażenie leżenia z zamkniętymi oczami przez 8h

Dwudniowy post sprawia, że wszystkie problemy znikają. Odkryłem to względnie niedawno. Dwa-trzy dni na posiłku o którym piszę niżej również kompleksowo pomagają

Próbowałem już wykluczać mase rzeczy: glutaminian, słodziki, konserwanty, gluten, konkretne produkty, grupy produktów. W końcu robi się tak restrykcyjnie że nie ma co jeść. A i tak jest beznadziejnie.

Żadne z robionych mi badań nie wykazało żadnej odchyłki, morfologia w normie, wykluczone szpitalnie wszystko reumatologiczne, neurologiczne, zakaźniczo, gastroskopia, kolonoskopia, wszystko elegancko. W końcu w 2015stym trafiłem do psychiatry i tam dało mi się trochę pomóc z problemami z głową. Trochę, bo jedzenie nadal szkodzi. Ale od 2015go zdążyłem już przejść całą scieżkę psychiatryczną na zaburzenia depresyjne, włączając w to leki po których się tyje. Przytyłem 25 kilo. Tutaj zaczęły się problemy z nadciśnieniem, trójglicerydami, cholesterolem, lipidogramem.

Uzależniłem się od zolpidemu i zielska które sporo pomagało. Uciekać. Lekarz był z tym okej. Raz w zastępstwie trafiłem na innego, młodego, to jak zobaczył to moje leczenie i jeszcze usłyszał o zielsku to się przeraził i zaprosił najpierw na detoks. Poszedłem. Aktualnie jestem w terapii od lutego i całkowitej abstynencji od czerwca. Zmieniłem leki, chodze na siłkę - chudnę. I znowu to jedzenie nie daje mi spokoju. Byłem w stanie się przekonać że to wyłącznie problemy z głową, do póki nie zacząłem znowu eksperymentować z dietą, tym razem keto.

Udało mi sie wypracować jeden posiłek gdzie smażę na czystej patelni boczek bez azotynu sodu z pieczarkami, jem do tego tarte buraki i cóż, po tym w ogóle nie czuję się jakbym coś zjadł, czuje się fantastycznie. Problem polega na tym że nie da się na dłuższą mete takiej diety utrzymać. Ja nie potrafię. Jestem zdesperowany, wyjebują mnie co chwile z roboty bo problemy ze skupieniem a ja programista, kończy mi się kasa. Nie chce znowu zacząć ćpać. Błagam o pomoc.

PS. Któraś Pani alergolog zasugerowała fibromialgię, ale to taka diagnostyka przez eliminację, brak markera. Jednakże na fibromialgię nie pomaga dwudniowa głodówka, tak samo jak na depresje i pochodne.

#medycyna #psychiatria
  • 2
Hej, dzięki za odpowiedź. Niby tak, ale na nerwice nie pomaga głodówka, z tego co wiem nie ma to korelacji z jedzeniem, tak samo keto dieta eliminacyjna nie pomaga. Wypróbowałem już chyba wszystko co psychiatria ma do zaoferowania i nadal nie mogę jeść.