Wpis z mikrobloga

Obejrzałem/przeczytałem niedawno kilka rzeczy, które nie były na tyle dobre, żeby pisać o nich na tagu # anime52, ale chcę powiedzieć parę słów:

Devilman: Crybaby - po całym hajpie jaki wygenerowała ta ONA w 2018 roku, spodziewałem się, że ujrzę coś o wiele lepszego. Dostajemy raczej wierną adaptację mangi, z odświeżonymi postaciami i animacją przepełnioną Yuasą. Deformacje, szalone kolory, charakterystyczna kreska w scenach akcji, a dodatkowo ogromna ilość seksu, przemocy - wszystko wypada naprawdę spoko.

Moim problemem jest to, że nie lubię oryginalnego Devilmana, który zwyczajnie ma niewielką ilość fabuły, character developmentu czy czegokolwiek poza zlepkiem scen akcji i rozwiązaniem bardzo luźno prowadzonej fabuły. W tym wypadku akurat Yuasa wychodzi obronną ręką, bo sprawił, że postacie mnie w miarę interesowały, fajnie poprowadzony został wątek dziewczyny, z którą mieszkał Akira oraz wątki postaci pobocznych.

Ukłony w stronę całej ekipę Science SARU oraz innych ludzi, którzy pracowali przy tym projekcie, ale moim zdaniem, Devilman jest zbyt przestarzałą historią i w samym zamyśle jest słabo napisany. Devilman Crybaby wyciągnął ile się z tego dało, ale jest to dzieło nieco ponadprzeciętne i nie mógłbym tego polecić nikomu z czystym sumieniem. Szczególnie jeśli ktoś nie miał wcześniej styczności z mangą lub nie zna konceptu Devilmana.

Beck (manga) - bardzo lubię adaptację Madhouse z 2004 roku. OST był naprawdę dobry, opowiadana historia również do mnie trafiała. Jak to się mówi “everybody loves a story of underdog” - anime adaptuje jakieś 1/4 mangi i dla mnie to była wystarczająca ilość opowieści o drodze tego zespołu. Natomiast po przeczytaniu połowy mangi i oglądaniu przez kolejne kilka tomów jak członkowie zespołu próbują bezskutecznie osiągnąć sukces, zaczyna się to robić nieco nudne.

Problem polega na tym, że manga powtarza kilkakrotnie ten sam schemat. Dzieciaczki pracują ciężko żeby zarobić pieniądze, wydają je na coś tam, okazuje się, że była to strata czasu i pieniędzy, ale z czasem jednak nie i pozwoliło im to zwiększyć swoją popularność. I to się tak powtarza, a mimo to zespół nie zarabia nic i cały czas pracują dorywczo gdzie się da. Jasne - historia od zera do gwiazdy rocka na pewno trafia do części ludzi, ale moim zdaniem Beck jest strasznie przeciąganą historią. 34 tomy to nie jest krótka lektura, a w połowie już zaczyna mi brakować paliwa i mam z tego znikomy fun.

Kaiji 2nd season (anime) - mówiąc o przeciąganiu, “Kaiji: Against All Rules” jest w tym absolutnym mistrzem. W czasie 26 odcinków (które jeśli dobrze rozumiem, adaptują cały drugi part mangi) dostajemy zaledwie 2 gry - kości oraz pachinko. 2 gry na 13 tomów/26 odcinków to naprawdę dość mało, zwłaszcza że bardziej skomplikowane serie jak Liar Game miały sporo gier w czasie 19 tomów, a złożoność tamtych gier jest nieporównywalnie wyższa.

Wiem, że to zabrzmi źle, ale drugi sezon Kaiji to takie… Kakegurui. Każdy tutaj oszukuje i sposobem na zwycięstwo jest udowodnienie, że ktoś oszukuje albo pokonanie go używając własnego oszustwa przeciw niemu. Tylko o ile horny dziewczynka w szkole hazardzistów dość szybko kończyła swoje pojedynki, to Kaiji je bezsensownie przeciąga. Gra w kości to jakieś 8 odcinków i nie dowiadujemy się niczego nowego w trakcie gry, po prostu w jednym momencie ujawniany jest trick i to tyle. Nie było żadnej potrzeby przeciągania.
Pachinko jest trochę bardziej złożone, ale mimo wszystko jest to dość prosta gra. Najbardziej jednak denerwuje deus ex machina, która pojawia się tam z pięć razy i ratuje jedną ze stron tylko po to, żeby wyciągnąć z dzieła jak najwięcej odcinków.
Na pewno anime wciąga i jak już zaczniemy oglądać to chcemy dowiedzieć się jak się skończy i co ma Kaiji w zanadrzu, aby przechytrzyć przeciwnika. Ale granie przez ~18 odcinków w pachinko przy tej samej maszynie to chyba lekka przesada.

#animedyskusja #anime #manga
young_fifi - Obejrzałem/przeczytałem niedawno kilka rzeczy, które nie były na tyle do...

źródło: comment_1661072416CNyRL2CQXO0475zn8uJ79V.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
@young_fifi:

character developmentu czy czegokolwiek poza zlepkiem scen akcji i rozwiązaniem bardzo luźno prowadzonej fabuły.

Paaanie... Flaki są? Są! Sex jest? jest! - to znaczy, że mang jest kompletna! Stara sprawdzona sztuka tworzenia mang Go Nagaia. Później tworzymy milion spinoffów w Go Nagai Extended Universe i odcinamy kupony.

Problem polega na tym, że manga powtarza kilkakrotnie ten sam schemat.

To mnie zmartwiłeś, bo mam zamiar to kiedyś przeczytać.
  • Odpowiedz
Stara sprawdzona sztuka tworzenia mang Go Nagaia.


@vries: Sprawdziłem co robił i to faktycznie jest komedia XD Nawet nie przypuszczałbym, że Devilman ma tyle spin-offów.

To mnie zmartwiłeś, bo mam zamiar to kiedyś przeczytać.


Mnie osobiście nudzi i nie wiem czy dokończę. Porównuję to trochę do "Nana", gdzie tam zespół faktycznie osiąga sukces, jest sporo wątków, przewijają się przeróżne postacie, masa dram, masa problemów.

Z kolei Beck to jest zarabianie kasy
  • Odpowiedz