Wpis z mikrobloga

Można mieć dziś ambiwalentne odczucia po najświętszej ofierze mszy.
Z jednej strony, niby Misiek wraca do formy. Co prawda na razie jeszcze gada jakby miał stulejkę krtani - do optymalnej formy grzmiącego kapłana sporo brakuje. Ale wreszcie dostało się żydom i piekłoszczykowi Wojtyle. Było ustawianie do pionu Franciszka. Potencjalnym piedrolnięciu przez piorun nowego lokatora kapliceli. Dyndaniu na sznurze Szymczaka. Oraz niemych psach, łajdakach i żydach czyli współbraciach Grabasie, Nowaku, Pizoniu, Bielskiem i abp. Gądeckim.
Z drugiej strony jednak wygląda na to, że Misiek próbuje się wymiksować od spotkania z Lucyferem Bobkiem. Cwaniaczek kombinuje tak, żeby ktoś mu opłacił spacerek do Rzymu, i żeby wziąć ze sobą jakiegoś(jakichś) frajerów do robienia koło siebie i relaksu( ͡º ͜ʖ͡º). A jednocześnie, zostawia ćcigodnym zadanie ocalenia kapliceli. Krótko mówiąc wymięka przed spodziewanym oblężeniem i szturmem.
Tchórzliwa kanalia wzięła górę nad psychpatycznym guru - męczennikiem.
Na pewien sposób, są obawy o 8 września.
#wroniecka9
  • 10
Mnie sie dzisiaj zrobilo go żal. Tak wygląda czlowiek w pułapce własnych paranoi. We mnie on budzi najrózniejsze odczucia - czasem złość, czasem śmiech, czasem nawet współczucie na pewien sposòb. Ciekawy przypadek tragedii ludzkiej. Sam to sobie zrobił i calemu swiatu pokazuje jak sie zapędził w kozi róg. Smutne, jak czlowiek može być pogubiony w życiu. To troche jak u alkoholika, tylko używka inna, ale skutek podobny. Stracil wszystko ale