A polucyjniaki wzięli się za to długie zeznanie, co je miałem podpisać, to ja podumałem sobie: a niech was piekło i szlag trafi, a jeżeli wy wszyscy jesteście po stronie dobra, to ja cieszę się, że po tej drugiej.
To co teraz, ha? Skończyłem Mechaniczną pomarańczę i jakoś tak poczułem, że ocień warto by coś o niej napisać, o braciszkowie moi! Tę książkę czyta się dziwnie. Po pierwsze ze względu na język. Sam pan Burgess napisał cały ten tekst w charakterze eksperymentu lingwistycznego, tworząc slang, w którym pierwszoosobowy narrator, Alex, opowiada czytelnikowi swoją historię. Świetną (tak wszędzie piszą) robotę wykonał tłumacz, pan Robert Stiller, który nie tylko poradził sobie z tym karkołomnym zadaniem (ja czytałem wersję R), ale też opatrzył tekst zarówno słowniczkiem (z którego nie korzystałem, bo go zauważyłem dopiero kiedy skończyłem), jak i posłowiem. Pisze tam ciekawe rzeczy na temat samego pana Burgessa, jak i jego twórczości. No i o samej Mechanicznej Pomarańczy. Pan Stiller ma u mnie jednak minusa, i to dużego, za takie oto zdanie: Wówczas pojawiają się takie fenomeny środowiskowe, jak nagły snobizm na trzeciorzędnego autora science fiction nazwiskiem, dajmy na to Kurt Vonnegut (…).
Książka składa się z trzech części, z których każda opisuje oddzielny etap przygody Alexa z wymiarem sprawiedliwości, reprezentowanym głównie przez Ministra Spraw Niewdzięcznych czy też Wewnętrznych. Pierwsza część mnie zmęczyła, o braciszkowie moi i to bardzo. Zastanawiałem się nawet, czy ta pomarańcza nie jest dla mnie zbyt gorzka i czy nie odłożyć lektury. Czy stało się to ze względu na język, do którego musiałem się przyzwyczaić, czy ze względu na treść, opisującą mnóstwo brudu i przemocy w sposób tak przesadzony (co sam autor później przyznał), że aż niewiarygodny i zahaczający wręcz o groteskę, tego nie wiem. Być może sięgnę kiedyś po wersję A, bo jestem jej ciekaw i wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej. Dalej jest już lepiej. Część druga mocno przypominała mi w swojej idei pomysł pana Huxleya dotyczący warunkowania, z tym, że w Mechanicznej pomarańczy warunkowane to nie odbywa się przed narodzeniem, a później. Jest dopiero w fazie testów i trzeba sobie na nie „zasłużyć”. No i trzecia, zamykająca powieść część opowiadająca o tym, co z tego „warunkowania” wynikło.
Mnóstwo przemocy, brudu, z każdej strony, tak państwa, jak i jednostki. To w zasadzie cała (mocno pesymistyczna) wymowa tej książki. Oprócz tego przedstawienie problemu młodzieży, która nie mając wzorców czy zainteresowania ze strony rodziców i perspektyw tworzonych przez społeczeństwo zajmuje się tym, co dostarcza im najwięcej wrażeń. A to, co dostarcza najwięcej wrażeń jest nielegalne, nie mówiąc o tym, że nieetyczne czy po prostu złe. Dodatkowo podniesiony problem głupiejącego świata i zachodzącej w nim walki politycznej, gdzie każde stronnictwo ciągnie w swoją stronę przy użyciu wszelkich możliwych środków, nawet kiedy te środki obejmują wykorzystanie jednostki z krzywdą dla niej samej. I najważniejsze pytanie, jakie stawia książka – przynajmniej w mojej ocenie – czy czynienie dobra (a przynajmniej nie czynienie zła) tylko ze względu na niemożność podjęcia wyboru dalej można rozpatrywać jako dobro. I czy w ogóle ktoś, kto nie może wybierać między dobrem a złem dalej jest człowiekiem, czy tylko jakąś cząstką (idealnego?) społeczeństwa, tyle że bez swojej indywidualności.
Trudna momentami była to lektura, ale było warto. Tak właśnie sobie myślę, o braciszkowie moi.
Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★★☆☆ (7.3 / 10) (3 recenzji) Następne podsumowanie tagu: 2022-08-01 00:00 tag z historią podsumowań » Kategoria książki: literatura, poeci, gatunki Liczba stron książki: 265
Wyjątkowo celna analiza obecnej sytuacji światowej. Krótko mówiąc Rosja znacząco się umocniła, Europa nie ma nic a Amerykanie prawdopodobnie nas zostawią na rzecz odejścia na Pacyfik. #wojna #ukraina #wojsko
Mechaniczna pomarańcza
Autor:
Anthony Burgess
Gatunek:
fantasy, science fiction
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Tłumacz:
Robert Stiller
To co teraz, ha? Skończyłem Mechaniczną pomarańczę i jakoś tak poczułem, że ocień warto by coś o niej napisać, o braciszkowie moi! Tę książkę czyta się dziwnie. Po pierwsze ze względu na język. Sam pan Burgess napisał cały ten tekst w charakterze eksperymentu lingwistycznego, tworząc slang, w którym pierwszoosobowy narrator, Alex, opowiada czytelnikowi swoją historię. Świetną (tak wszędzie piszą) robotę wykonał tłumacz, pan Robert Stiller, który nie tylko poradził sobie z tym karkołomnym zadaniem (ja czytałem wersję R), ale też opatrzył tekst zarówno słowniczkiem (z którego nie korzystałem, bo go zauważyłem dopiero kiedy skończyłem), jak i posłowiem. Pisze tam ciekawe rzeczy na temat samego pana Burgessa, jak i jego twórczości. No i o samej Mechanicznej Pomarańczy. Pan Stiller ma u mnie jednak minusa, i to dużego, za takie oto zdanie: Wówczas pojawiają się takie fenomeny środowiskowe, jak nagły snobizm na trzeciorzędnego autora science fiction nazwiskiem, dajmy na to Kurt Vonnegut (…).
Książka składa się z trzech części, z których każda opisuje oddzielny etap przygody Alexa z wymiarem sprawiedliwości, reprezentowanym głównie przez Ministra Spraw Niewdzięcznych czy też Wewnętrznych. Pierwsza część mnie zmęczyła, o braciszkowie moi i to bardzo. Zastanawiałem się nawet, czy ta pomarańcza nie jest dla mnie zbyt gorzka i czy nie odłożyć lektury. Czy stało się to ze względu na język, do którego musiałem się przyzwyczaić, czy ze względu na treść, opisującą mnóstwo brudu i przemocy w sposób tak przesadzony (co sam autor później przyznał), że aż niewiarygodny i zahaczający wręcz o groteskę, tego nie wiem. Być może sięgnę kiedyś po wersję A, bo jestem jej ciekaw i wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej. Dalej jest już lepiej. Część druga mocno przypominała mi w swojej idei pomysł pana Huxleya dotyczący warunkowania, z tym, że w Mechanicznej pomarańczy warunkowane to nie odbywa się przed narodzeniem, a później. Jest dopiero w fazie testów i trzeba sobie na nie „zasłużyć”. No i trzecia, zamykająca powieść część opowiadająca o tym, co z tego „warunkowania” wynikło.
Mnóstwo przemocy, brudu, z każdej strony, tak państwa, jak i jednostki. To w zasadzie cała (mocno pesymistyczna) wymowa tej książki. Oprócz tego przedstawienie problemu młodzieży, która nie mając wzorców czy zainteresowania ze strony rodziców i perspektyw tworzonych przez społeczeństwo zajmuje się tym, co dostarcza im najwięcej wrażeń. A to, co dostarcza najwięcej wrażeń jest nielegalne, nie mówiąc o tym, że nieetyczne czy po prostu złe. Dodatkowo podniesiony problem głupiejącego świata i zachodzącej w nim walki politycznej, gdzie każde stronnictwo ciągnie w swoją stronę przy użyciu wszelkich możliwych środków, nawet kiedy te środki obejmują wykorzystanie jednostki z krzywdą dla niej samej. I najważniejsze pytanie, jakie stawia książka – przynajmniej w mojej ocenie – czy czynienie dobra (a przynajmniej nie czynienie zła) tylko ze względu na niemożność podjęcia wyboru dalej można rozpatrywać jako dobro. I czy w ogóle ktoś, kto nie może wybierać między dobrem a złem dalej jest człowiekiem, czy tylko jakąś cząstką (idealnego?) społeczeństwa, tyle że bez swojej indywidualności.
Trudna momentami była to lektura, ale było warto. Tak właśnie sobie myślę, o braciszkowie moi.
#bookmeter
źródło: comment_1658732895op5cUOZTBm4wb0asLq4WwN.jpg
PobierzŚrednia ocena z Wykopu: ★★★★★★★★☆☆ (7.3 / 10) (3 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2022-08-01 00:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: literatura, poeci, gatunki
Liczba stron książki: 265
Ostatnie recenzje tej książki:
1\. 2020-03-30 - Użytkownik maly1234 ocenił na: ★★★★★★★☆☆☆ (7.0 / 10) - Wpis »
2\. 2015-12-30 - Użytkownik v....a ocenił na: ★★★★★★★☆☆☆ (7.0 /