Wpis z mikrobloga

#emigracja #holandia

Jest jedna rzecz, do której za #!$%@? nie potrafię się przyzwyczaić w Holandii.

Gdy mieszkałem w Polsce, kasjer w sklepie często coś zagadał. "W taką pogodę lody?". "O ale, pan dużego ziemniaka znalazł.". "Kompot z rabarbaru pan będzie robił?".

Jak mieszkałem we Włoszech to też coś gadali, chociaż włoskiego nie znam, ale gadali.

A jak jestem w Holandii to w każdym sklepie, każdy kasjer, niezależnie od wieku, płci, koloru skóry i tak dalej, ma dokładnie ten sam dialog "Dzień dobry. Pięć euro. Rachunek? Do widzenia.". Jak roboty. #!$%@? kasa samoobsługowa ma bardziej rozbudowane drzewko dialogowe, bo przynajmniej w każdym sklepie jest inny model. Co jest śmieszniejsze, oni mają zaprogramowaną pętlę "skanuj dopóki nie ma separatora". Jak nie postawisz separatora to cały sklep zeskanują. Nigdy, przenigdy nie patrzą, które zakupy są czyje.
  • 95