Czy jest tu ktoś, kto byłby zainteresowany mikroblogowym AMA na temat depresji i potencjału leczenia jej psychodelikami jak np. grzybami psylocybinowymi?
W skrócie do borykałem się z depresją przez jakieś 14 lat, przy czym tak na poważnie to nasiliła się po 11. Upadłem na takie dno, wsiąkłem w taki muł, że nie wierzyłem że jest możliwe wydostanie się z niego przez kogokolwiek.
Nie chciało mi się wstawać do pracy, w pracy odliczałem tylko godziny i minuty, nie robiąc prawie nic i gromadząc tylko zaległości. Libido - zero. Miałem poczucie, że ja w wieku
Na psychodeliki nie zdecydowałem się odrazu. Byłem wtedy jeszcze dość zachowawczy, bez wcześniejszych doświadczeń z czymś więcej jak marihuana zapalona 2-3 razy w życiu. Do tego w mojej rodzinie temat był zawsze mocno napiętnowany, więc obawiałem się reakcji innych osób i zostania w ich oczach ale i w swoich ćpunem.
Zacząłem więc czytać. Dużo czytać w temacie grzybów psylocybinowych a później w temacie po prostu psychodelików jako takich. Okazało się, że
Zgasiłem światło w całym mieszkaniu, zostawiając jedynie jedną lampkę z regulacją jasności świecenia. Jej barwa przypominała wschodzące słońce, więc była to fajna alternatywa dla palącej się świeczki.
Nastepnie założyłem na uszy słuchawki, odpaliłem klimatyczną playlistę na spotifaju i.. Czekałem... Siedząc na kanapie przykryty kocem....
Po około 40 minutach wpatrywania się w przypadkowe punkty w salonie zauważyłem, że otoczenie w którym się znajduje przestaje być takie, jakim ma co dzień jest. Perspektywa zaczęła
Po około 60-70 minutach od przyjęcia grzybów zaczęła się prawdziwa magia i prawdziwa podróż. Zacząłem obserwować swoje dłonie i uświadomiłem sobie to, z jaką doskonałością zostały one "zaprojektowane".. zacząłem zauważać analogię do innych znanych mi zwierząt. Później zacząłem po prostu oglądać się w lustrze i obserwować malujące się na moim ciele tatuaże, czy to jak moje ciało zmienia się z czasem. Nie chcę rozwijać wszystkich wątków tego doświadczenia bo niektóre z nich
W innym moim zdanie czas po prostu się zatrzymał. Niby wiedziałem, że on istnieje. Patrzyłem jednak na zegarek, na zmieniające się na nim cyferki ale nie stanowiło to dla mnie wtedy żadnej wartości. Dotarło do mnie, że czas jest czymś zupełnie urojonym i raczej umownym i że niewiele z tego wynika. I że nie ma sensu, abym martwił się tym, co może być jutro kosztem nie życia dzisiaj.
#depresja
Nie chciało mi się wstawać do pracy, w pracy odliczałem tylko godziny i minuty, nie robiąc prawie nic i gromadząc tylko zaległości. Libido - zero. Miałem poczucie, że ja w wieku
Na psychodeliki nie zdecydowałem się odrazu. Byłem wtedy jeszcze dość zachowawczy, bez wcześniejszych doświadczeń z czymś więcej jak marihuana zapalona 2-3 razy w życiu. Do tego w mojej rodzinie temat był zawsze mocno napiętnowany, więc obawiałem się reakcji innych osób i zostania w ich oczach ale i w swoich ćpunem.
Zacząłem więc czytać. Dużo czytać w temacie grzybów psylocybinowych a później w temacie po prostu psychodelików jako takich. Okazało się, że
Nastepnie założyłem na uszy słuchawki, odpaliłem klimatyczną playlistę na spotifaju i..
Czekałem... Siedząc na kanapie przykryty kocem....
Po około 40 minutach wpatrywania się w przypadkowe punkty w salonie zauważyłem, że otoczenie w którym się znajduje przestaje być takie, jakim ma co dzień jest. Perspektywa zaczęła