Wpis z mikrobloga

Pamiętacie, jak trzy miesiące temu wyśmiewano ludzi, którzy po napaści kacapów na Ukrainę ruszyli na stacje paliw i zaczęli lać paliwo do wszystkiego co tylko mieli pod ręką? Doprowadzili tym do wzrostu cen (nawet do 6,5 zł), zakorkowania stacji i ogólnie - do wytworzenia lekkiej paniki, która skończyła się wprowadzeniem reglamentacji i zakazu tankowania do pojemników.

Na Wykopie na zmianę pukano się w głowę i kręcono nią z niedowierzaniem nad ludzką głupotą. rzONT uspokajał, że paliwa mamy dużo i nie zabraknie. Obsrajtek grzmiał że wyciągnie konsekwencje wobec stacji które wykorzystywały panikę (i faktycznie, pokazowo zerwał współpracę z kilkoma stacjami, których właściciele podnieśli ceny - inna sprawa, czy miał do tego podstawy prawne lub umowne).

Ciekawie to wygląda z dzisiejszej perspektywy, prawda? Zwłaszcza to zrywanie współpracy. Sam jestem z tych, którzy patrzyli na to z uśmieszkiem politowania. Dwa dni temu zatankowałem PB98 po 7,92 zł (taka delikatna sugestia do kalibru karabinowego - żeby strzelił sobie w łeb?). Dzisiaj słyszę, że bariera 8 zł pękła, a końca nie widać i mówi się o 10 zł za litr w wakacje.

I to wszystko w sytuacji, gdy Orlen kupuje rosyjską ropę, która kosztuje 85 dolarów za baryłkę - deklarują, że to połowa ich zaopatrzenia, ale w świetle tego, co mówili o swoich zyskach - absolutnie nie chce mi się w to wierzyć. A Niemcy dopiero teraz zapodają tymczasową obniżkę podatków na swoje paliwo i może się okazać, że w przeliczeniu na złotówki będą mieli tańsze paliwo. Nie mogę się doczekać rozmowy z wyznawcami PiSsu, ciekawe jakie fikołki odstawią żeby to usprawiedliwić.

#polska #paliwo #orlen #finanse
  • 2