Wpis z mikrobloga

Dobra, nie bijcie. Mocno przeceniałem Dżeja, ale nie sądziłem że aż tak się słabo zachowa. Irytowała mnie narastająca samomiłość i kozaczenie, że mają finał w kieszeni i rozpykane. O dziwo Eli faktycznie więcej klasy, ale Jay to już żałosne. No i Grzesiu mega jaja - mialem go za trochę mialkiego, wyrabiał się z odcinka na odcinek, ale tu zaprezentował najwięcej ze wszystkich i chyba od paru edycji - postawić się tak cukierkowej parze holowanej i wspieranej reżysersko (ma pan dowód, no nie mam żadnego, ale to się....czuło) - wielki szacunek. Laura też dużo bardziej ogarnięta niż podejrzewałem. Bardzo fajny odcinek i mimo jakiejś sympatii do Andżeja (słabnącej od paru tygodni) poczułem jakiś dziwny rodzaj ULGI że odchodzą xD. Należała się ta decyzja Grzesiowi i Laurze i zrobili to, co należy robić w tym programie - walka o finał, eliminujemy najsilniejsze zagrożenie. Plus dobra, sensowna argumentacja - mieli z nimi najsłabsza relację spośród tych par, poza tym alienacja i skupienie na sobie Dżejlizy było jednak nadmierne, wszystko koncentrować się miało wokół nich, czuli się za pewni i zbyt bezkarni w pewnych momentach. Wielki git, brawo !

Szkoda, jeśli się ludzie nabiorą na paplaninę na pandorze i ich wywalą, może wejdą do tego finału - tego życzę, wolalbym żeby wygrali, niż Wiki i Sev.

Tak czy siak malkontentom - ten sezon ma naprawdę swoje plusy i fajnie było go śledzić, a jeszcze lepiej że z Wami ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#hotelparadise
  • 1