Wpis z mikrobloga

mireczki przypomniało mi się (przy przeglądaniu kwejka , hehe) małe coolstory z przed paru miesięcy (licbaza) (nie używam tagu,żeby 400 osób na mnie nie krzyczało że słabe)

Ogólnie mam taką przypadłość że dość często leci mi krew z nosa, generalnie jak jest gorąco albo jestem głodny albo przemęczony, lekarze raczej nie wiedzą z czego to wynika ale podobno nie jest na tyle częste żeby przypisywać leki. No więc krwawię sobie raz na pól roku czasem, a czasem 4 razy w tygodniu, większość moich znajomych już się przyzwyczaiła - tyle wstępu.

Parę miesięcy temu w ukochanej licbazie siedzieliśmy sobie na zastępstwie z jakąś nie znaną nam nauczycielką, oczywiście typowy obraz zastępstwa - każdy gada, słucha muzyki, je jakieśtam kanapki etc. No i w pewnym momencie zaczyna lecieć mi krew z nosa - dość obficie mi poleciało zanim ogarnąłem (slowpoke xD) wiec mam pol ryja i cala reke w krwi i podbijam do nauczycielki:

-psze pani, moge pojsc do lazienki?

-a po co?

-no jak widac, mam krwotok

-ale ja nie moge cie wypuscic, poczekaj do dzwonka

-pani mowi powaznie?

-tak, ja cie nie moge zgodnie z prawem wypuscic

no i wyszedłem bez zgody, #rebel. Zastanawiam się tylko gdzie się podział zdrowy rozsądek...
  • 6
  • Odpowiedz
@dzemo: też miałem taki problem pomogły "wypalanki" wacikiem nasączonym w kwasie mi lekarz pokręcił w nosie, przyjemne to to nie jest ale pomogło
  • Odpowiedz