Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dzień dobry, 2137 słów do ojca prowadzącego. #!$%@?ę ten kraj i ten świat i was wszystkich, #!$%@? wam w dupę i na imię.

Nic mi nie zostało. Nawet przegrywy mają siebie nawzajem, dzielą się śmieciowym żarciem i spierdotripami, heheszkują. Też kiedyś się udzielałem w takich miejscach, ale już nawet tutaj nie pasuję.

Nie wiecie co to otchłań, tylko @Levander ewentualnie może się coś na ten temat wypowiedzieć, pogadałbym ale zwyczajnie nie da się tutaj założyć konta. Jak próbowałem to support w końcu przestał mi odpisywać.

Wszystko mi przypomina o tym co mi zrobiono i co mi odebrano. Sprawiedliwości nie zobaczę choćby cienia. Każdy kolejny dzień to plaskacz w mordę i szyderstwo.

Z roku na rok coraz szybciej sobie po obudzeniu przypominam do czego właściwie się budzę. Dzisiaj już tego błogiego momentu nie było, nawet kilku sekund mi nie dano. Wiem że zbliża się koniec. Bez patrzenia w literaturę medyczną mogę z pewnością powiedzieć że część mózgu odpowiedzialna za ból jest zaraz obok tej odpowiedzialnej za rzyganie, bo po prostu chce mi się rzygać, fizycznie.

Poszczęściło mi się niedawno i z kompletnej nędzy nagle zacząłem zarabiać jak bogol. Wiesz co? #!$%@? mi to daje. Amputowano mi dawno poczucie szczęścia, a konsumpcję obrzydzono. Będę mógł zarabiać jeszcze więcej, milioner nie jest poza zasięgiem. I naprawdę mnie to #!$%@?, to dosłownie za mało na moje problemy. Zmarnowanych lat i siebie nie odkupię. Co zobaczyłem nie odzobaczę. Kupiło mi to tylko trochę czasu, odwróciło uwagę i dało poszpanować, ale już mi się znudziło bycie kołchoźnikiem premium za 15k.

Jak mnie coś rozśmieszy mimowolnie to jeszcze gorzej się czuję, to tak jakby mi ktoś palcami uśmiech na siłę robił. #!$%@?łbym chętnie te palce.

Wszystko obrzydziliście mi wy, ludziaki, sapiensy, niestrudzeni siepacze gałęzi pod dupą swoją i innych, #!$%@? małpy. Nie przyznaję się nawet do tego gatunku, zrzekam się przynależności. Jesteście rakiem i jedyną moją satysfakcją jest to że nigdy nie opuścicie tego układu i nie zatrujecie istnienia nikomu innemu. Mając do wyboru życie ludzia albo owada, darowałbym owadowi.

Muszę utrzymywać średnio trzy aktywne nałogi naraz, nieważne jakie by były, żeby utrzymać nastrój nad czerwoną kreską.

Różowa pewnie by była warta przynajmniej dwa i pół nałogu w chęci życia jak nie więcej. Blisko byłoby stabilności, zasłoniłaby mi chociaż część tego chlewu, no ale wyobrażasz sobie OPa w związku, kiedy w zasadzie wszystkim gardzi, nic nie ogląda, nie słucha, nie czyta bo już ma dosyć i rzyga tym oraz ludźmi którzy jeszcze coś lubią, którego można zretraumatyzować do katatonii czy sprowokować do czynów karalnych byle czym. Musiałbym wydupić na kompletne odludzie, co o ile dobrze pamiętam jest koszmarem większości różowych. Dodaj do tego kilkanaście innych "filtrów" i wychodzi że moja różowa prawdopodobnie nie istnieje, tak więc nie szukam. Divy też nie chcę, nic mi to nie da.

A innych ucieczek coraz mniej. Mam do siebie zbyt dużo szacunku żeby wrócić chociażby do obżerania. Nawet nie mogę. Co jestem w żabie to biorę coś czego jeszcze nie próbowałem, jakieś słodycze co mnie kiedyś nie było stać. Przynoszę to do domu, próbuję, i smakuje jak gówno. Męczę to potem dwa dni, #!$%@?ąc na siebie że już koniec z tymi eksperymentami. Tak w ogóle przestałem jeść, #!$%@? jakieś 1000 kcal dziennie wliczając nawet te śmieci zapijane monsterem. Dzisiaj na razie 370 kcal i starczy, przed snem może wrąbię ten mityczny serek wiejski. Za parę miesięcy będę chudy i ładny i zajebisty i uwaga spoiler #!$%@? MNIE TO. Nie zdążę się już tym nacieszyć, wygryw wręcz pyrrusowy. A w sumie to nie bo mam twarz trochę oszpeconą wypadkiem i jeszcze na to muszę uzbierać, to jeszcze dłużej zajmie.

O reszcie źródeł jakiejkolwiek przyjemnosci nawet nie wspomnę. Nie zacznę chlać bo nie lubię. Do psychodelików mam z kolei zbyt duży szacunek żeby splamić je braniem w takim stanie, to samo zresztą się tyczy wszystkiego co nominalnie "lubię". Obrzydzenie i pogarda, to wszystko co mi zostało.

A i jeszcze to udawanie. Dla postronnych jestem dynamicznym śmieszkiem, przodownikiem kołchozu, geniuszem (wasze słowa, normiki), darmowym terapeutą i nauczycielem, i #!$%@? wie jeszcze czym. Nie robię tego świadomie, to taki #!$%@? odruch dawnego mnie który ledwo powstrzymuję.

Tylko kto pomaga pomagającemu? Gdzieś jest szczyt tego łańcucha i chyba przypadkiem się na nim znalazłem. Dla mnie to już tylko #!$%@? w oczy i wiatr w dupę, no i wszechobecni podludzie których moje samo istnienie kłuje, a z którymi muszę zmagać się sam, bo żaden sapiens w swojej wdzięczności jeszcze nie stanął w mojej obronie - sami boją się podludzi, chociaż często nawet bez żadnego ryzyka dupy nie podnieśli. Mogę się wyżalić dosłownie jednej osobie dla której jestem już i tak okropnym obciążeniem. Nawet jeżeli ten ktoś może mi bardziej pomóc to się boi, żeby jeszcze więcej nie #!$%@?ć, i ma rację bo łatwo by było zburzyć nawet ten życiowy bunkier w którym mogę chociaż wegetować. Więc i tak źle, i tak po #!$%@?.

Nie twierdzę że kompletnie nie ma ludzi którzy mogliby mi pomóc bo to już mi statystycznie śmierdzi, ale są kompletnie poza moim zasięgiem i nie zdążę się w porę z nimi zrównać. Lub też mieli zbyt łatwe życie żeby mnie zrozumieć.

Kiedyś odwracałem swoją uwagę tzw. samorozwojem ale dosłownie skończyły mi się już dziedziny do ogarnięcia, pozostał tylko majątek i wygląd, co zaraz też sobie ogarnę i będę wtedy już kompletnie sam. (Raz jeszcze ubolewam że nie mogę pogadać z @Levander bo to byłoby jeszcze w jakimś stopniu do zniesienia)

Co ja tu jeszcze robię, dlaczego się nie #!$%@?łem? A no widzisz, czasem z wyczerpania zapominam jak bardzo mam #!$%@?, tego po prostu jest tyle że nie jestem w stanie tego naraz pamiętać. Od czasu do czasu dostaję takiej dynamicznej fazy bo po prostu z bólu mózg mi się na chwilę wyłączył. Podludzie wierzący w astrologię tj. psychiatrię, nie diagnozujcie, wiem co powiecie i gówno mnie to obchodzi, ja dobrze wiem co mi jest i dlaczego.

No i po prostu trudno jest się #!$%@?ć. Ludzkość skazała mnie dawno na śmierć ale dodatkowo dla upokorzenia każe mi wykonać wyrok samemu i niepewnymi metodami. Uznaję to za dodatkowe okrucieństwo i zbydlęcenie, nawet kacap ma więcej litości bo na końcu zastrzeli.

W sumie wiem też dokładnie jak będzie wyglądał ten wątek i mógłbym go sobie nie postować tylko w notepadzie za was napisać wszystkie odpowiedzi i usunąć, pożytek dla mnie byłby ten sam. Pewnie będę żałował bo niby co dobrego miałoby z tego wyjść. Ale jako że są osoby którym ten wpis będzie przeszkadzał, dla nich go jednak dokonam, tak więc to specjalnie dla was, parchy. Smacznego.

Jestem permanentnie wściekły, przeżarty do kości i nadaję się już tylko do eutanazji. Mam jakieś parę dni żeby się zastanowić czy chce mi się wracać do roboty czy jednak położyć łeb na torach. W międzyczasie możemy się porzucać mięsem.

A tak w ogóle to jebcie się. #!$%@? wam w dupę. Nienawidzę.

#przegryw #gowno #chlew ##!$%@? #aaaaaaaaa ##!$%@?

————————————

Skoro nie mam konta to odpowiem tutaj @K4KU na https://www.wykop.pl/wpis/65194295/widzial-ktos-kiedys-przystojnego-przegryw-jak-to-j/

To działa zwykle tak że jeden gen (czy białko które koduje) nie jest odpowiedzialny za jedną rzecz ale za dziesiątki różnych funkcji. Uszkodzenie lub nadmierna duplikacja takiego genu zwykle ma szerokie konsekwencje. Większość genów odpowiedzialnych za inteligencję, z tego co się orientuję, jest genami wpływającymi na "całokształt" jak np. FOXO3, ktoś z gorszą alelą tego genu będzie nie tylko głupszy ale bardziej chorowity w ogóle. Czy też odwrotnie, inteligencja jest w dużej mierze wynikiem poprawnego działania organizmu. Poza tym pozostają tylko mutacje wpływające na działanie neuronów, jak np. bardziej wyrażony receptor NMDA, ale to już jest coś za coś. Myszy sztucznie ulepszone pod tym kątem uczyły się szybciej, ale też były bardziej wrażliwe na negatywne bodźce, uczyły się "mocniej", były dłużej i bardziej nieufne po negatywnych doświadczeniach. Nie przypomina wam to czegoś?

Inne czynniki to oczywiście środowisko; brak stymulacji intelektualnej (w tym wyzwań) czy też uszkodzenia nabyte (urazy, zatrucia) mogą kogoś okaleczyć pomimo genów. Stąd tyle ładnych pustaków.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6266c91f68fab7a00928e7f4
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 16
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Mnie tam już nic nie zdziwi, każdy ma prawo do osobistych przemyśleń. Całkiem ciekawie się to czytało. Współczuję wypalonych receptorów dopaminowych, musi być mega ciężko nie odczuwać żadnej radości.
  • Odpowiedz
OP: @sylben Jak dam rzułte napisy to przeczytasz?
Żeby nie było, też nie lubię zupy z nietoperza i kroczący totalitaryzm znacznie przyczynia się do obrzydzenia mi życia. Jedna z tysiąca rzeczy które mnie dobijają ale nie mam tutaj miejsca żeby wyrzygać wszystko naraz.

@DJ2020 #!$%@? nie dopaminy. Czytania ze zrozumieniem to chyba cię proboszcz na kolanach uczył.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: karmelkowa
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Eh widzisz, otchłań, cholerna otchłań. Pusta wewnętrzna, mam jak ty, nic nie sprawia mi radości już, wszystkie emocje są albo wypalone, albo istnieją tylko ich marne imitacje. Brzydzę się światem i wszystkim co na nim żyje. Oczekuję w przyszłości ostatecznej anihilacji tej gównianej planety, i będę na to patrzył z rozkoszą. Co do ludzi, ja także większością z nich gardzę. Większość nawet nie uważam za ludzi, ani nawet za zwierzęta,
  • Odpowiedz
Chory człowiek: Przestań winić innych za to, że Twoje życie jest złe, bo to jak się czujesz to tylko Twoja zasługa (nawet jeśli z przyczyn niezależnych od Ciebie).

Przede wszystkim umysł i ciało są kompletnie rozdzielone - naucz się roleplayować, wybierz (albo wykreuj od podstaw) sobie postać i roleplayuj ją. Całą dobę. Oczywiście jak już rozmawiasz ze sobą, to rób to tylko i wyłącznie w trzeciej osobie (nie "zepsułem to", tylko
  • Odpowiedz
MętnyHultaj: Nikt w tym wątku nawet nie zauważył że OP nie może się pozbierać po pewnym specyficznym wydarzeniu, i #!$%@?ą mu o wypalonych receptorach jakby codziennie sobie je wypalał koksem i dziwkami. Chociaż zaznacza że jest w zasadzie ascetą i na nic sobie nie pozwala i nie może, bo albo wszystko mu o "tym" przypomina, albo jest szkodliwe a op chciałby chociaż zdrowie i sumienie w tej #!$%@? ocalić bo za
  • Odpowiedz