Wpis z mikrobloga

#ukraina #uchodzcyzukrainy #wojna #obserwacjezdupy

Pewnie zostanę zwyzywany od ruskich onuc (jak zwykle), ale chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżniami.

Parę dni temu dowiedziałem się od znajomych, że na dworcu w Krakowie jest sporo potrzebujących z Ukrainy. Znam rosyjski więc stwierdziłem, że ile mogę to pomogę. Wziąłem kilka cieplejszych ubrań dla dzieci, nosidełko, fotelik (taki z rączką, można w nim nosić mniejsze dzieci), żarcia nie brałem bo stwierdziłem że kupię jeśli będzie taka potrzeba.
Przyjechałem na dworzec i faktycznie jest dość dużo uchodzców, ale:

1. Niemała część z nich to mężczyni (z 20% lekko)
2. Widziałem kilka ukraińskich rodzin, które jadły w restauracjach, nie odróżniali się za bardzo od Polaków (może trochę ubiorem lub stylem bycia, ale to akurat zrozumiałe). Dlaczego w restauracjach? Dworzec kolejowy w Krakowie jest połączony z Galerią Krakowską.
3. Dość dużo rodzin przyjechało autami kilku lub max 10 letnimi (widziałem na parkingu kilkanaście takich aut)
4. Spędziłem na dworcu dobre kilkadziesiąt minut i nie było tam pojedynczych matek z dziećmi, które wyglądały na potrzebujące. Mam na myśli brak ciepłych ubrań czy koców.
5. Zabrałem syna na taki plac zabaw z kulkami, zjeżdżalniami itp. Tam też było sporo ukraińskich dzieci (dzieci jak to dzieci, hałaśliwe i uśmiechnięte).
6. Punkt szósty, ale bardzo istotny. Sporo wolontariuszy, jedni zajmowali się organizacją, inni rozdawali bułki i wodę. Nikt z potrzebujących na bank nie siedział tam głodny.
7. Może głupie spostrzeżenie, może wynika to z nerwów (a może to ja jestem #!$%@?), ale dało się zauważyć podejście "bo nam się należy", zwłaszcza u tych którzy byli w restauracjach czy na tym placu zabaw. Obsługa raczej też to zauważyła, ale może niech się sami podzielą swoimi obserwacjami.

Reasumując. Rozumiem, że Kraków to nie wschodnia granica, to nie jest pierwszy przystanek dla ludzi, którzy uciekli z kraju ogarniętego wojną, z kraju w którym są mordowani cywile (nadal nie mogę tego pojąć). Niemniej jednak, sianie paniki i twierdzenie, że ludzie na tym dworcu wręcz umierają z głodu, pragnienia czy zimna (mniej więcej tak to zostało opisane przez znajomych) mija się z prawdą.Na tym etapie tym ludziom (nie wszystkim) są potrzebne inne rzeczy. Np zapewnienie noclegu na jakiś czas, być może pomoc w znalezieniu pracy. Ja niestety nie mam miejsca żeby przenocować nawet dwóch osób, a i w szukaniu pracy też nie jestem za bardzo przydatny.

Zachęcam każdego kto ma możliwość do zapoznania się z sytuacją w waszym mieście, a nóż uda się komuś pomóc. Pewnie się tam jeszcze wybiorę.
  • 16
@BratProgramisty Ja byłem zwyzywany od onucy, kiedy stwierdziłem, że duża część osób, które przybyły do Poznania to tak średnio są potrzebujące matki z dziećmi, jest dużo mężczyzn ciemniejszego koloru skóry, niż typowy Ukrainiec, część "mi się należy", oraz że jest sporo mężczyzn...
@BratProgramisty: 1. Czyli 80% to kobiety i dzieci.
2. Nie różnią się? Czyli głowa, ręce, nogi, tułów? Toż to szok!
3. Kilkanaście na ilu uchodźców? I co to ma do rzeczy? W Polsce też są ludzie mający samochody.
4. Widziałeś w marcu ubrane osoby? Tak wyglądają uchodźcy - są w ubraniach (sprawdzić, czy nie chodzi o Afrykę Równikową). Mają na sobie to wszystko, co mają...
5. Co to ma do rzeczy,
Dość dużo rodzin przyjechało autami kilku lub max 10 letnimi (widziałem na parkingu kilkanaście takich aut)


@BratProgramisty: w pociągu z tymi samochodami jechali czy tak o sobie pod dworzec przyjechali dla zabawy?

Gratuluję własnie odkryłeś że na ukrainie też mieszkali/ mieszkają ludzie zamożni, którzy często niewiele różnią się od naszych nowobogackich.

W pierwszych dniach z ukrainy uciekały osoby zamożne (opłacając celników przechodzą nawet faceci). To co się dzieje w tym momencie
@BratProgramisty: Nie wiem jak w krakowie, ale we wrocławiu jest armagedon trochę. Miasto nic nie robi, pomagają ludzie organizując się samodzielnie. W nocy dworzec zamienia się w noclegownię bo ludzie czekają na swoje pociągi. Na szczęście póki co dla każdego znajdzie się koc/posiłek/butelka wody.