Wpis z mikrobloga

Dzień dobry lub dobranoc, Wykopki.

Czy może mi ktoś mądrzejszy wytłumaczyć, co na tym etapie wojny ma Putin/Rosja jeszcze w ogóle do stracenia lub zyskania? (prócz ocalenia życia Rosjan i pozostawienia granic rosyjskich takich, jakimi były przed inwazją Rosji na Ukrainę, przynajmniej w najbliższym czasie)
Pytam całkowicie poważnie, to nie trolling.

Załóżmy najbardziej pozytywny i zarazem nierealny scenariusz.
Jutro Putin/Rosja:
- wydaje rozkaz odwrotu swoim wojskom z terenów Ukrainy;
- nie ginie nikt więcej w tej wojnie;
- wypuszcza wszystkich jeńców;
- podejmuje rozmowy negocjacyjne z prezydentem Ukrainy;
- przeprasza dosłownie cały cywilizowany świat;
- błaga o rozpatrzenie przerwania sankcji w przyszłości;
- godzi się na rozbrojenie atomowe Rosji;
- na koniec Putin rezygnuje ze stołka.

Do czego zmierzam.
Od kilku dni, jak miliony Polaków, odczuwam lęk przed tym, co nieznane i na co nie mam zbyt dużego wpływu. Czuję się bezsilny. Do tej pory, jak już miałbym się czegoś obawiać myśląc o przyszłości, to przychodziły mi do głowy (wymienię szczerze, od serca) myśli/dylematy typu:
- kiedy dokładnie moi rodzice, którzy teraz są przed siedemdziesiątką, będą potrzebować mojej opieki i pielęgnacji? Dam wtedy radę pomóc im finansowo, mieć na prywatnych lekarzy?
- cholera, paskudny koronoświrus, znowu chcą zamknąć gospodarkę, inflacja wywali w kosmos, czeka nas druga Wenezuela, czy to jest możliwe?
- serio wprowadzą ten chiński "street credit" na całym świecie? można w ogóle temu zapobiec? jak?
- oszczędności inwestować w bitcoiny, złoto, srebro, dzieła sztuki, wino czy nieruchomości?
- czy dożyję czasów, że będę mieć na kogo zagłosować w wyborach i oddając swój głos pomyślę, że idą dobre zmiany w Polsce, a nie tylko PO lub PiS i cała reszta, która w zasadzie też mi nie odpowiada?

Naprawdę, te kwestie to były moje największe niewiadome.
Mój rozum nie stawiał przede mną trudniejszych pytań, to był najcięższy kaliber, który najbardziej mnie martwił, nurtował i w momencie wytężonego myślenia o tym - czułem w pewnym sensie właśnie bezsilność. Bo dużo zmiennych i niewiadomych, i nie mam pozycji społecznej, by w większym stopniu wpłynąć na rzeczywistość.

Po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę to się zmieniło.
Po co był ten długi wstęp o tym, co ma do stracenia Rosja/Putin?
Otóż... to zabrzmi okrutnie... bardzo chciałbym, aby ktoś wyprowadził mnie z błędu, może się łudzę. Ale zakładając ten najbardziej optymistyczny, nierealny scenariusz, to Rosja chyba... jest skończona na świecie. Cofnie się wręcz w rozwoju do czasów tak odległych, że obecnie żyjący mogą tych czasów nie pamiętać. Rosja, przy tym najbardziej optymistycznym scenariuszu już, de facto, jest tylko terytorium na mapie, które ma złoża gazu i węgla, po które chętnie sięgną inni, np. Chiny. Poza tym - nie znaczy nic, przynajmniej z perspektywy kogoś znającego komunę i wychowanego w, lepszej czy gorszej, ale jednak - demokracji.

Od rozpoczęcia tej okrutnej wojny przeglądam Mikroblog kilka razy dziennie, śledzę też sporą ilość działań na arenie międzynarodowej w tej sprawie. I czuję nieustanny niepokój i strach. Autentycznie boję się o moich najbliższych i o naszą wspólną przyszłość, która jest niepewna. Odkąd zdałem sobie sprawę, że Putin nie ma dosłownie nic do stracenia, to nawet przez myśl przechodzą mi takie rzeczy, że... mam chwilami ciarki na plecach... przecież on może, "na do widzenia", odpalić arsenał jądrowy i np. z Polski nie zostanie nic. Nie pociesza mnie to, że Zachód w odwecie zrobi to samo z Rosją, bo naprawdę może mnie i moich bliskich już nie być. Tak po prostu, puff i nie ma nic. Nie wierzę w życie po życiu, jakkolwiek by to jakakolwiek religia nie nazwała. Puff i nie ma nic. Nie ma nawet ciemności, niewyobrażalne nic.

Wiem, że Ukraina tonie we krwi i mają o wiele gorzej od nas wszystkich razem wziętych, na ten moment. I to też mnie cholernie boli, pomagam w stopniu, w jakim mogę. Boję się, po prostu boję się ewentualnej zagłady nuklearnej, jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało.

Chcę iść spać, odkąd zaczęła się wojna, to spałem łącznie 9 godzin. Jednak ciągle nie mogę oderwać się od informacji. Masakra.
  • 7
@44chromosomy: Nie do końca jestem pewny jak to działa, ale wątpię że wysłanie atomówki wymaga zgody tylko jednego człowieka, obstawiam, że cały sztab wysoko postawionych wojskowych musi się na to zgodzić a im już może nie być wszystko jedno, ja też tak jak kolega wyżej obstawiam że prędzej odjebią Putina niż zacznie się jakakolwiek wojna atomowa
@WykopFajter @robertK @OmgLolWtf
Widziałem info na Wykopie, że ponoć w rosyjskiej telewizji chwalą się, że są w stanie wystrzelić 500 głowic nuklearnych i zniszczyć kraje NATO. Jest jakikolwiek system obrony przed głowicami nuklearnymi na świecie? Jest ten system gotowy na taką skalę użycia broni nuklearnej? Chroni taki system obszar Polski?

Myślę, że jeśli ktokolwiek użyje głowic nuklearnych, nawet jednej i to najsłabszej, to ruszy lawina, której już nikt nie zatrzyma. Tak jak
Pobierz
źródło: comment_1646014257kxjNNzSYkBr0YXt9HKIzoD.jpg