Wpis z mikrobloga

jak ja nienawidzę niedzielniaków, którzy jak tylko zobaczą kropelkę deszczu... no właśnie.

Droga szeroka, prosta, z wymalowanymi pasami, ani pół dziury. Trochę pada, ciemno... ale czy to jest kuhwa powód jechać 50 w niezabudowanym ze zwolnieniem do 40 km/h przed każdym małym zakrętem? Jedzie taka sztafeta 5 samochodów, oczywiście odstęp od siebie ze 2-3 metry tak, że jak jeden mocniej przyhamuje to zaraz ma drugiego w tyłku, a z drugiej strony ruch niebotyczny.

Wyprzedzić się tego więc nie da i tylko kretyni stwarzają zagrożenie na drodze, bo #!$%@? się ja, #!$%@? się osoba za mną, a jak już znajdę lukę do wyprzedzania i chcę wyprzedzić kilku z nich to żaden cieć łaskawie nie wpuści, żebym nie musiał ryzykować jazdy na trzeciego, tylko trzeba się wepchać.

Rozumiem, jechać te zupełnie bezpieczne 75, choć sądzę, że i przy 90 nie powinno być problemów (sam jechałem 80-85 po wyprzedzeniu patafianów), czy nawet 70 - niech będzie. Jest noc, droga mokra, aczkolwiek ciepło i nie ma opcji przymarzania, niektórzy mogą się bać lub nie czuć wystarczająco komfortowo. Ale wlec się do stopnia, w którym jest się zagrożeniem, a nie rozsądnym kierowcą? Ehh...

#gorzkiezale #kierowcabombowca #kuhwa
  • Odpowiedz