Wpis z mikrobloga

#wszczurzymkinie Rok 1937
i półtora filmu.
Na początku chciałem obejrzeć Nothing Scared, jako że jest to pierwszy film kolorowy, taki na pełnej zrobiony.
Ale z uwagi na naprawdę tragiczny dźwięk i brak pasujących napisów nie dałem rady wyjść za pierwsze 15 minut.
No to mamy pół, a teraz cały.
Królewna śnieżka i siedmiu Ślązaków.
Fabułę znamy, zła macocha chce zabić królewnę, ta ucieka w las i trafia do chatki gdzie mieszka se radośnie 7 chłopa.
Jeśli chodzi o moje odczucie... Ślązacy pachną jak połączenie tagu #przegryw, ale z zachowaniem woli mocy co jest ciekawym połączeniem.
Technicznie animacja, poprawna aż do bólu. Wszystko takie bajkowe, jednak jest jeden zgrzyt. Pod koniec jak by zabrakło im mocy przerobowych na rysowanie i mamy kilka plansz jak z filmów niemych opowiadających co się działo. Technika co prawda wtedy nadal była chętnie stosowana, jednak uważam to za duży problem.

Rozumiem dlaczego ludzie chodzili w latach 30 na śnieżkę parę razy do kina. Boje się oczu macochy (serio są przerażające), ale nie rozumiem dlaczego chcieli mi to sprzedać na kasecie z Toy Story (po jakiś 60 latach)
Śnieżka otrzymuje znak jakości #filmnawieczor ale mówię wyłączcie umysł to będzie się lepiej oglądać
źródło: comment_1641939976dFR5t6QFyyMSqP044i5PkT.jpg