Wpis z mikrobloga

Siedzę o 2:35 na wypoku, bo mnie obudził znajomy, co by był z pjeskiem na spacerze. Jakiś debil strzelał petardkami, piesek się był niezadowolił z #!$%@?ęcia, wyrwał mocnym szarpnięciem smycz z ręki znajomego i


Nie rzucajcie petardkami przy psach, proszę was.
  • 13
@Filipterka25: ale to Ty jako właściciel psa masz obowiązek utrzymać go na smyczy, odpowiadasz za wszystko co pies zrobi jakbyś zrobił sam (przynajmniej cywilnie, nie wiem jak karnie). Rozumiem Twój punkt widzenia, ale to życzeniowe myślenie. Rzeczywistość jest taka że ziomek od petard mógł wezwać policję która by notatkę spisała, ustaliła dane znajomego, a potem znajomy (mam nadzieje, że ma ubezpieczonego tego psa) musiałby płacić odszkodowanie.
Rzeczywistość jest taka że ziomek od petard mógł wezwać policję która by notatkę spisała, ustaliła dane znajomego, a potem znajomy (mam nadzieje, że ma ubezpieczonego tego psa) musiałby płacić odszkodowanie.


@R4vPL: A to już zależy - owszem, odpowiadasz za psa, ale jakby np. pan sebastian psa kopnął, a ten by się odgryzł to już różnie mogłoby być w sądzie. Tu też bym się zastanawiał, czy aby problemem nie było stwarzanie poczucia
i co mu powiedziałeś?


@R4vPL: "Panie, nie wiem. Seba nie miał rozerwanej tętnicy udowej i ogólnie był cały? Był? Jak był to lepiej, nie będzie że nie udzieliłeś pomocy. A monitoring był, świadkowie, albo chociaż Seba chociaż ciebie kojarzy? Nie? W sumie dobrze"
Tu też bym się zastanawiał, czy aby problemem nie było stwarzanie poczucia zagrożenia dla psa poprzez strzelanie petardkami.


@Filipterka25: dopóki nie znajdziesz prawomocnego wyroku jakiegokolwiek sądu, to jest tylko głupie gdybanie.
Ja nie mówię tu o sytuacji patologicznego prowokowania, ale żaden zdrowy na umyśle sędzia nie uzna rzucanie petard za prowokowanie. Może w sytuacji jakby rzucał specjalnie prosto w psa.
Idąc w drugą stronę, mógłbym powiedzieć, że posiadanie psa którego nie
Idąc w drugą stronę, mógłbym powiedzieć, że posiadanie psa którego nie potrafisz utrzymać w momencie zagrożenia jest stwarzaniem zagrożenia dla innych... Ta sama logika.


@R4vPL: Owszem.

dopóki nie znajdziesz prawomocnego wyroku jakiegokolwiek sądu, to jest tylko głupie gdybanie.


@R4vPL: O panie, tu Polska. Tu nie ma prawa precedensu. Tu się potrafi SN nie zgodzić z SN.

Ja nie mówię tu o sytuacji patologicznego prowokowania, ale żaden zdrowy na umyśle sędzia
@Filipterka25:

O panie, tu Polska. Tu nie ma prawa precedensu. Tu się potrafi SN nie zgodzić z SN.


wiem, tylko tutaj dochodzi kwestia tego, że branża prawników w odróżnieniu od innych branż, mocno opiera się na gdybaniu i teoriach z dupy, naginaniu rzeczywistości itp. Stąd też albo orzeczenia albo GTFO.

Seba byłby świadom że gdzieś niedaleko jest pies i mimo to petardkował to bym się ku temu bardziej skłaniał, ale tu?
ale jak idzie na smyczy to ma prawo robić co chce, dopóki złośliwie go nie draźni


@R4vPL: Tu też bym się zastanowił, i np. zachowałbym ostrożność gdyby wieeeelkiego psa prowadził ktoś starszy lub dziecko.

Kwestia też tego że nasze prawo nie operuje pojęciem "złośliwe drażnienia" - jak ktoś y próbował pogłaskać randomowego psa to niekoniecznie by dostał odszkodowanie za to, że piesek nie mial ochoty na głaski i go użarł.

Also
@Filipterka25: tak, burdel prawny jest straszny u nas, ale prawnicy dokładają do tego swoją cegiełkę, często po prostu gwałcąc logikę.
Chodzi mi o to, że ja bym nie potrafił wysłać klientowi pisma, w którym by było wpisane coś z czym się nie zgadzam, byleby było po naszej myśli xD a wiem z praktyki, że prawnicy tak robią