Wpis z mikrobloga

@Matt_888: Ciekawie to wygląda w porównaniu do zeszłego roku. Mamy już teraz większe procentowo spadki niż wtedy, także spada ilość pozytywnych testów... z tym że wtedy robiliśmy po 30 tys. dziennie z ponad 30% pozytywów, a teraz mamy 100 tys. dziennie i 19% pozytywów. To by mogło wskazywać na to, że w tym roku praktycznie przez cały czas sytuacja była pod dużo większą kontrolą. Jak byśmy tak testowali jak w zeszłym
@jamtojest2: Zdaje się że wynikało to z danych o liczbie zachorowań w grupach wiekowych. To siłą rzeczy musiało oznaczać więcej testów. W poprzednich lockdownach zamykano placówki, więc dzieci nie transmitowały choroby w takim stopniu, więc na pewno nie było tylu testów. Raczej połączenie kropek w moim wykonaniu, nie wiem czy są dane porównawcze o liczbach testów w grupach wiekowych.
@Iudex: Wiesz, równie dobrze możemy wyciągnąć wniosek, że po prostu dzieci mniej chorowały, więc były mniej testowane. Ale tak, jeśli połączymy to z zamknięciem szkół, to może to mieć związek. Dzieci były jakby poza systemem.
Ciekawy jestem jednak, jak to wygląda procentowo. Czy tylko kwestia testowania dzieci mogła być odpowiedzialna za skok ilości dziennej testów o bagatela 70 tys. Nie wydaje mi się.
Wiesz, równie dobrze możemy wyciągnąć wniosek, że po prostu dzieci mniej chorowały, więc były mniej testowane. Ale tak, jeśli połączymy to z zamknięciem szkół, to może to mieć związek. Dzieci były jakby poza systemem.


@jamtojest2: No właśnie tak było.

Ciekawy jestem jednak, jak to wygląda procentowo. Czy tylko kwestia testowania dzieci mogła być odpowiedzialna za skok ilości dziennej testów o bagatela 70 tys. Nie wydaje mi się.


Za część na pewno.
Dochodzę do wniosku, że to całe liczenie nie ma sensu. Nawet jak byśmy robili 500 tysięcy testów, to i tak nie złapiesz wszystkich zakażonych.

Wśród mojej rodziny wszyscy chorowali, ale nikt nie chciał zrobić testu. Dopiero gdy ja go zrobiłem, to dołączyły jeszcze dwie osoby, natomiast większość testu nigdy nie miała i nie widnieją w żadnych statystykach. Myślę, że w Polsce chorowało kilka razy więcej osób niż podają oficjalnie, a ich liczenie
@de_stroyer:
Nikt normalny na ilośc zakażeń nie zwraca uwagi.
Normalni ludzie patrzą na zgony, hospitalizacje i % pozytywnych / test.
BO obojętnie ile ludzi będzie się testowało lub nie to % pozytywnych testów będzie praktycznie ten sam, tylko ilość testów ulegnie zmianie. To samo z osobami potrzebującymi hospitalizacji czy tych którzy już jej nie potrzebują RIP.

Więc TAK, liczenie zarażeń jest wyłącznie czynnikiem straszącym (tutaj szury mają racje)