Wpis z mikrobloga

#historia #norymberga

Kolejny specjalny materiał prosto z Norymbergi. Reportaż napisany 22 listopada, wydany 4 dni później.

Ława oskarżonych

Jedną z ciekawych stron procesu w Norymberdze było zachowanie się oskarżonych w czasie odczytywania aktu oskarżenia przez prokuratora Jacksona. Wbrew temu, co pisano dawniej, wszyscy oskarżeni trzymają się nieźle, a niektórzy wręcz arogancko. I tak marszałek Keitel wciąż jeszcze patrzy dumnie na salę, a gdy wyprowadzony został do więzienia, szedł wyprostowany, butny jak gdyby to on odprowadzał kogoś z sali. Goering co chwilę woła kogoś że straży i pyta o drobne szczegóły, jest nerwowy i kłopotliwy. Pod byle pretekstem wychodzi do toalety. Hess jest milczący, blady, ponury. Nie interesuje się wcale przebiegiem rozprawy, nie nosi nawet słuchawek na uszach, aby wiedzieć, o co chodzi w akcie oskarżenia.

Wszyscy obecni na sali wykorzystują słuchawki i tym sposobem mogą otrzymywać tłumaczenie tekstu w języku, który najbardziej im odpowiada. Przy każdym krześle jest mały aparacik ze skalą od 1 do 5. Na piątce jest język niemiecki i oskarżeni wybierając ten numer mogą śledzić przebieg procesu.

Hess nie nosi słuchawek i siedzi ze spuszczonym wzrokiem sprawiając wrażenie człowieka rzeczywiście chorego. Rosenberg w czasie odczytywania aktu oskarżenia, kiedy prokurator Jackson odczytywał ustęp o jego majątku (majątek Rosenberga wynosił bowiem 15 milionów dolarów), skrzętnie notował każdą pozycję ogłaszaną przez prokuratora. Chciał widocznie sprawdzić, czy nie doszło do pomyłki.

Gdy Streicher i Frank odpowiedzieli, że nie przyznają się do winy, na galerii mimo całej powagi chwili rozległy się ironiczne śmiechy. Najbardziej sympatycznie, o ile można tak powiedzieć, prezentuje się admirał Doenitz w swoim granatowym mundurze, najgorzej zaś von Papen, którego nasrożone brwi i mętne oczy wprost odstraszają. Inni oskarżeni zachowują się spokojnie.

Jeżeli chodzi o organizację procesu, spoczywa ona w rękach amerykańskich i została znakomicie przeprowadzona. Pod każdym względem amerykanie zdali egzamin i wszystko zostało przemyślane z góry. Z całego świata przybyli dziennikarze, którzy tutaj mają do dyspozycji wszystko, co tylko można sobie wymarzyć. Jedzenie, hotel, telefon, telegraf, radio, pokoje do pracy i samochody. Ponadto codziennie, ponieważ nie wolno odwiedzać więzienia, gdzie przebywają oskarżeni, dowódca straży amerykańskiej zdaje prasie relację, co jedzą i jak zachowują się podsądni. W dniu rozpoczęcia procesu byli podobno w poważnym nastroju. Wszystkie przemówienia, akty oskarżenia, repliki przewodu sądowego zostają odbite na powielaczu i kolportowane są w gmachu sądowym. Ponadto wydano kilka druków, a więc tablice władz partyjnych NSDAP, mapę agresji niemieckiej oraz diagram wykroczeń niemieckich przeciwko układom i paktom, jakie Niemcy zawarły z innymi państwami. Druki te kolportowane są wszędzie.

Akt oskarżenia odczytany w imieniu Stanów Zjednoczonych przez sędziego Roberta Jacksona zawiera niezwykle ciekawy materiał dowodowy na 61 stronach druku. Sędzia Jackson przytacza m. in. wyjątki ze znalezionych pamiętników Franka, w których pisze on np. o żydach: "Oczywiście, że trudno jest żydów zniszczyć w ciągu jednego roku, ale jakoś sobie poradzimy". Sprawa mordów żydowskich jest w akcie oskarżenia szeroko potraktowana i przytoczono szereg dokumentów niemieckich, z których jasno wynika, że wyniszczenie żydów było planowane i wykonywane z całą bezwzględnością i konsekwencją do końca. W dokumentach jest załączona depesza generała SS, Stroopa, który wysłany został celem zgniecenia powstania w getcie warszawskim. Generał Stroop napisał wtedy raport do Himmlera, gdzie doniósł, że bandyci żydowscy zostali wytępieni, a getto zrównane z ziemią. Generał dokładnie opisuje przebieg walk i powody całkowitego zniszczenia getta. Jest to dokument straszliwego barbarzyństwa niemieckiego.

Wiele miejsca akt oskarżenia poświęca okrucieństwom w niemieckich obozach i więzieniach, opierając się znowu wyłącznie na raportach, które przechwycono w czasie panicznej ucieczki niemców z krajów okupowanych, względnie znaleziono w archiwach Gestapo i SS.

W aktach załączona jest depesza ze stycznia 1939 roku. Wtedy to już Niemcy spiskowały z Japonią. Mianowicie Himmler pisał o rozmowie, jaką przeprowadził z generałem Oshima, japońskim ambasadorem w Berlinie, który powiedział mu, że Japonia zamierza dokonać zamachu na Stalina poprzez wysłanie na Kaukaz 10 faszystów rosyjskich, którzy mieli rzucić bomby na Stalina. Kilku z tych rosjan zostało rzeczywiście zastrzelonych przy przechodzeniu granicy.

Cały akt oskarżenia jest jeszcze jednym historycznym potwierdzeniem zbrodni niemieckich wobec całego świata. Mimo tak oczywistych faktów obrona niemiecka próbowała zarzucić trybunałowi niekompetencję. Sztuczka ta nie udała się i sąd odrzucił wniosek dr Stahmera, który miał czelność powoływać się na przepisy prawne i humanitarność.


Na razie odbywa się odczytywanie aktu oskarżenia i obrady nie są specjalnie ciekawe dla słuchaczy,zwłaszcza, że prokuratorzy czterech mocarstw czytają dość monotonnie. Zdaniem speców dopiero za kilkanaście dni proces będzie bardziej interesujący, gdy do głosu dojdą świadkowie.