Wpis z mikrobloga

Od zera do truckera - wpis 16.

Ci, którzy śledzą ten tag lub siedzą po 30h/dobę na mirko wiedzą już, że w ostatni czwartek zdałem ostatni egzamin. Egzamin praktyczny na kategorię C+E. Poszło nadzwyczaj łatwo, choć po pierwszych pięciu minutach byłem pewien, że będzie źle.

Sprzęganie samochodu z przyczepą mi nie poszło za pierwszym razem. Za wysoko ustawiłem dyszel przyczepy i się nie zapiąłem. Drugie podejście już udane. Podłączenie pneumatyki, elektryki, sprawdzenie świateł i jazda. Łuk popierdółka. Parkowanie skośne popierdółka. Prostopadłe tyłem popierdółka. Potem półtorej godziny czekania i wyjazd na miasto. 45 minut prawie* bezbłędnie, uścisk dłoni z egzaminatorem i po ptokach.

Podsumowanie:

- czas zdobywania uprawnień: 2,5 miesiąca,

- ilość egzaminów: 3 (C, C+E, świadectwo kwalifikacji),

- koszt zdobycia uprawnień: przewidywany - 9000 złotych, faktyczny - 8600 złotych (wliczając w to wydatki na paliwo na dojazd do WORD-u).

I tu, drogie dzieci, kończy się bajka o szkoleniu. Teraz zaczyna się rzeczywistość, czyli praca.

A pracę już mam.

Zacząłem się rozglądać za robotą jakieś 2,3 tygodnie temu. Nie wysyłałem CV. Do każdej z firm w której chciałem pracować jeździłem osobiście lub dzwoniłem. Tak, najpierw skupiłem się na firmach, gdzie chciałbym jeździć. Ogłoszeniami się w ogóle nie przejmowałem. Poza jednym - swoim. Napisałem i zamieściłem ogłoszenie na jednym z ogólnopolskich portali. Konkretne ogłoszenie, konkretnego pracownika. Odebrałem dzięki niemu kilka telefonów. Jeden z tych telefonów był TYM telefonem, na który czekałem.

4 listopada wsiadam do ciężarówki i jadę w Europę. "Ile będziesz zarabiał" zapytają co niektórzy. Ja odpowiem - 5k/miesiąc.

Teraz zastanawiam się co zrobić z tym tagiem.

Myślę, że będę go kontynuował. Nie będzie to już jednak relacja z drogi "od zera do truckera", a relacja z dróg, jakie będę przemierzał. Myślę, że zdjęcia czy opowieści z ciężarówkowego życia przez niektórych również będą mile widziane. Niedługo na pewno napiszę o tym, co jest niezbędne w samochodzie podczas takiego trzytygodniowego wyjazdu. Jestem w trakcie kompletowania sprzętu. Jest tego nie mało... :)

*A co z tym błędem na egzaminie? Jadę. Przejście dla pieszych. Przed przejściem facet. Zatrzymuję się. Pokazuję pieszemu, żeby sobie szedł. Pieszy przeszedł, a ja dostałem lekuśkie joby. Nie powinno się tak robić. Po pierwsze pieszy ma pierwszeństwo wtedy, kiedy znajduje się NA przejściu, a po drugie, pokazywanie ręką "idź, pieszy, idź", to kierowanie ruchem. A na to są potrzebne uprawnienia :)

* * * * *

Postanowiłem obrócić swoje życie o 180 stopni. Chcę jeździć wielgachną ciężarówką po drogach Europy.

Zainteresowanych będę informował o postępach/przeszkodach/problemach/ciekawostkach związanych z powyższym. Wszystkie informacje będą się pojawiać pod tagiem #odzeradotruckera :)

#odzeradotruckera
  • 11
Pokazuję pieszemu, żeby sobie szedł.


@powazny: A co do tego, ja też tak na zdawaniu na kat. B pokazałem pieszemu gdy stał na chodniku i czekał na przejście przez ulicę i dostałem od instruktora plusa. ()
@powazny: Racja instruktora z tym piesznym. Teoretycznie może on sobie stać tam i do jutra i nie przechodzić, więc na egzaminie to błąd. Praktyce to inaczej wygląda, ale raczej dla osobówek.
@Shodan56: a ja dostałem przed nos ustawę Prawo o Ruchu Drogowym i podkreślony art.26 :)

@Rohnin: Bardzo ważną muchę, bo powiedziałem głośno "śmiało, niech pan idzie"... :)

@razov: @herejon: dzięki!

@Sverc: Starałem się lekko podyskutować, że pieszy podszedł zdecydowanym krokiem, że wiedziałem, że przejdzie itp. No, ale że "nie jesteśmy w Norwegii", to nie było co dyskutować :)
@powazny: No z pieszymi to nigdy nie wiadomo ;) Ja się nie znam, ale wydaje mi się, że ważna jest też kwestia ekonomiki jazdy, tzn. zatrzymać się i później rozruszać takiego kolosa tylko dlatego, żeby pieszy zaoszdzędził parę sekund na to dobrze nie wpływa ;)
@Sverc: To też prawda. Akurat w powyższym przypadku górę wzięło przyzwyczajenie z osobówki. Zatrzymuję się przed przejściami i daję pieszym przejść i po prostu przedobrzyłem na egzaminie:) Wiedziałem jednak, że innych błędów nie popełniam, to się specjalnie tym nie przejąłem :)