Aktywne Wpisy
Kinda +24
Zobaczyłem z okna pana leżącego na ulicy który potrzebował pomocy. Wciągnąłem go dalej od ulicy na trawe, pozycja boczna, telefon na 112 i właśnie panowie go zabierają. Kierowcy mieli w dupie że coś leży na asfalcie i tylko omijali. Pewnie pijany i skończy w najdroższym hotelu w mieście ale lepiej tak niż gdyby coś go przejechało.
Nawet moja bezsenność się czasem na coś przydaje (。◕‿‿◕。)
Nawet moja bezsenność się czasem na coś przydaje (。◕‿‿◕。)
Fortyk +33
Podczas moich sennych podróży trafiłam do Sisto - dziwnego kurortu wypoczynkowego dla zbłąkanych duszy i śniących nad rozlewiskiem bez horyzontu.
Mój sen zaczął się od tego, że budziłam się w nim ciągle w salce wykładowej na studiach, w swoim łóżku, która miała przeszkloną ścianę z widokiem na jezioro. Po którejś z rzędu pobudce obudziłam się już w swojej sypialni ale była ona połączona korytarzem z tą salą wykładową. Przybył do mnie człowiek, wysoki, koło 40stki - wyglądał trochę jak postać czarnego charakteru z Lazy Town - podał mi herbatę, jak się okazało z jakąś substancją. Chciał mnie zgwałcić. Oprzytomniałam, nakrzyczałam na niego, że się go brzydzę i uciekłam z tego pomieszczenia i wyszłam na zalane słońcem pomosty z widokiem na błękitną wodę i szumiące szuwary, drzewa obwieszone lampkami, leżaki, domki na drzewie i masa masa bawiących się ludzi. Okazało się, że jestem zaplątana w organizacje jakiegoś wydarzenia, czarna kobieta w pięknym pomarańczowym turbanie zaczęła prosić mnie abym kogoś znalazła… zaczęłam błąkać się po ośrodku, spędzać w nim czas, odpoczywać, byłam na zajęciach z malowania, leżałam na pomostach patrząc jak łódki suną po tafli… któregoś razu trafiłam do pomieszczenia rozpusty w którym sufit był wyłożony muszelkami i rybkami - poznałam tam dziewczynę o wspaniałym biuście. Całą moją uciechę zniszczył Czarny Charakter który mnie tam znalazł i zaczął pchać między nas. Uciekłam wraz z tą dziewczyną. Spytała się czy kiedyś jeszcze zobaczymy się w Sisto. Po tych słowach trafiłam do baru bilardowego, gdzie chłopaki z obsługi wiedzieli, że jestem nie tutejsza. Powiedziałam im, że śnię, że czasami wpadam w takie rzeczywistości i muszę się stąd wydostać/ obudzić. Chłopcy byli zaskoczeni, że śniąca sie tutaj dostała i dostałam od nich kawałek kartonu z zaplecza z datą 5.09 godzina coś koło 13:00 tam było i że mam iść na pomost machać tym i szukać łódki. Poinformowałam ich, że u nas to już przecież październik, machnęli ręką i kazali mi iść. Podczas obijania się przy wychodzeniu zobaczyłam swojego dziadka - w sweterku, koszuli i z saszetką pod pachą kręcącego się przy bilardzie. Wybiegłam na pomost, ciężkie chmury spowiły całe Sisto. Zaczął padać gęsty, ciepły deszcz, poziom wody wzrósł na tyle, że zalał większość pomostów, a przezroczysta woda pełna roślin i rybek nie pozwalała dostać się dalej. Widziałam ludzi pakujących leżaki i sprzęty do drewnianych domków w najwyższych punktach terenu, prędko chowających się do domków. Mój kartonik z datą zmókł, rozpłynął się. Najbliższa łódka zalana. Nikogo wokół. Wskoczyłam do wody i zaczęłam płynąc… i się obudziłam. Czy jeszcze kiedyś wrócę do Sisto?