Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem w totalnej dupie. Nie mam pojęcia co ja odwalam ze swoim życiem. Po kolei:

Byłem w dobrym liceum na biol-chemie i chciałem dostać się na medycynę. Nie udało mi się chociaż kilkanaście osób z mojej klasy się dostało za pierwszym razem, a kilka kolejnych za drugim. Ja zacząłem inne studia, ale je przerwałem bo uznałem, że będą mi przeszkadzać w nauce do poprawy matury. Nie mówiłem o tym nikomu, ale mama się domyśliła. Udało mi się ją jednak przekonać, że tak będzie mi łatwiej się uczyć i w przyszłym roku dostanę się na medycynę. Na początku coś tam się uczyłem, a potem totalnie odpuściłem i zmarnowałem cały rok gapiąc się bez sensu w komputer.

W kolejnym roku zacząłem znowu studia, tym razem na gównokierunku który wybrałem ze względu na zainteresowania, a nie z rozsądku bo byłem pewien że i tak się dostanę na medycynę (tym razem na pewno) i nie zamierzałem z tym wiązać przyszłości. Rodzice jakoś to przyjęli. Znowu przestałem chodzić na wykłady po dwóch miesiącach i nikomu o tym nie powiedziałem. Uznałem, że lepiej postawić wszystko na jedną kartę i w całości poświęcić się nauce do matury. Udawałem, że rano gdzieś wychodzę i niby wracam po południu po przyjściu mamy z pracy. Tak zmarnowałem kolejny rok. Przesiadywałem w galeriach z książką od biologii na kolanach i gapiłem się w telefon. W międzyczasie zaczęła się pandemia, więc w ogóle nie musiałem udawać, że jeżdżę na uczelnię - zamykałem się w pokoju i mówiłem że mam zajęcia zdalne.

Potem znowu zacząłem od pierwszego roku na tym samym gównokierunku chociaż rodzice myśleli, że już jestem na drugim roku. Postanowiłem, że tym razem muszę się dostać na medycynę, bo tylko tak się wywinę od tłumaczenia w przyszłym roku dlaczego nie kończę licencjata. Studia porzuciłem w pierwszym tygodniu, bo chciałem się w całości poświęcić nauce. I znowu - na początku uczyłem się całkiem dobrze i rzetelnie. Przerobiłem cały zbiór zadań z chemii nieorganicznej, ale w marcu już nie miałem złudzeń że się nie wyrobię do matury. Po prostu się poddałem i zacząłem pić.

Mama zaproponowała, że dobrze by było gdybym oprócz gównokierunku skończył jeszcze coś sensownego skoro z medycyną nie dałem rady. Więc zapisałem się i dostałem na kierunek, który wydaje mi się przyjemny i całkiem sensowny jeśli chodzi o pracę. Teraz oficjalnie będę studiował dwa kierunki - trzeci rok gównokierunku i pierwszy tego nowego. W rzeczywistości ostatnie trzy lata NEET-owałem.

W tej chwili tonę w kłamstwach i jedyne czego jestem pewien, to że na pewno się nie przyznam co #!$%@?łem. To by był zbyt ciężki szok dla mojej rodziny, zwłaszcza mamy której kłamałem w żywe oczy jak to zdawałem egzaminy na piątki i czwórki gdy się pytała jak mi idzie. Czuję, że ugrzęzłem w tym po uszy i nieuchronnie zbliża się moment, w którym to wszystko jebnie.

Czasem łudzę się, że może nie jest jeszcze aż tak źle. Może jakoś z tego wybrnę.
Myślałem, żeby zacząć ten sam gównokierunek w tym roku zaocznie, bo mam jakieś oszczędności. Musiałbym wtedy studiować dwa kierunki równolegle przez trzy lata i na koniec pisać jednocześnie dwie licencjatki. Ponadto musiałbym przez dwa lata kłamać i tłumaczyć się dlaczego jeszcze nie skończyłem licencjatki z pierwszych studiów. W pierwszym roku może jakoś bym wybrnął mówiąc, że ciężko mi studiować dwa kierunki, czegoś tam nie zdałem i przez to się nie wyrobiłem. Na drugi rok nie mam na razie pomysłu na wymówki.

Żeby to mogło zadziałać to musiałbym naprawdę dać radę studiować dwa kierunki na raz (co wydaje mi się raczej naiwnym założeniem), bo jak nie to labirynt kłamstw się sypie. Oprócz tego przelatuje mi jeszcze przez głowę, żeby uczyć się w międzyczasie do matury i dostać się wreszcie na tą cholerną medycynę (,) Wtedy może jeszcze wszystko by się ułożyło, ale już naprawdę wątpię, czy jestem do tego zdolny, zwłaszcza studiując dwa kierunki. A nawet jak się dostanę to nie wiadomo, czy z moim lenistwem dam radę skończyć. Nie chcę znowu rzucać studiów i zaczynać wszystko od nowa.

Do tego dochodzą inne problemy. Nigdy nie miałem dziewczyny a już prawie 23 lvl. To mi niemiłosiernie doskwiera i obniża samoocenę. Praktycznie nie ma dnia, żebym o tym nie myślał. Jest to też główny powód (nawet ważniejszy niż sytuacja ze studiami) przez który od pewnego czasu chyba trochę za dużo piję.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że życie cały czas mi robi z górki, bo przez niż demograficzny progi na medycynę są rekordowo niskie. Do tego mieszkam w akademickim mieście wojewódzkim, które ma jedną z największych w Polsce dysproporcji w liczbie młodych kobiet i mężczyzn (z przewagą kobiet), a ja i tak nigdy się nawet nie całowałem. Na dokładkę pochodzę z w miarę zamożnej rodziny i zawsze miałem świetne warunki do nauki (własny pokój, korki jeśli tylko chciałem), a mimo to nic nie osiągnąłem. Wszystkie te szanse marnuję.

Musiałem się gdzieś wygadać. Jak macie jakieś pomysły co mam robić to możecie pisać, bo ja już nie mam pojęcia.
#zycie #studia #przegryw #tfwnogf #anonimowemirkobiografie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61255c3c7b37e6000b7842c4
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 7
  • Odpowiedz
ale je przerwałem bo uznałem, że będą mi przeszkadzać w nauce do poprawy matury


@AnonimoweMirkoWyznania: ja #!$%@? xD jak kiedyś będę poddawał w wątpliwość swoje decyzje życiowe i motywację do dalszego rozwoju to sobie będę do tego wpisu wracał, żeby podnieść się na duchu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Żeby to mogło zadziałać to musiałbym naprawdę dać radę studiować dwa kierunki na raz (co wydaje mi się raczej naiwnym założeniem), bo jak nie to labirynt kłamstw się sypie. Oprócz tego przelatuje mi jeszcze przez głowę, żeby uczyć się w międzyczasie do matury i dostać się wreszcie na tą cholerną medycynę (,) Wtedy może jeszcze wszystko by się ułożyło, ale już naprawdę wątpię, czy jestem do tego zdolny,
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

co mam robić


Przyznać się do wszystkiego i ponieść konsekwencje.

Przestać siebie okłamywać, że dasz sobie radę na studiach medycznych, skoro nawet do banalnej matury Ci się nie chciało uczyć.

Odpuścić sobie gonienie za czymś, co jest nierealne (medycyna) i czego nawet nie chcesz ani na czym Ci w ogóle nie zależało. Pierdzenie 3 lata w stołek to nie jest „zależy mi na tym, zrobię wszystko, żeby się dostać”.

Wybrać
  • Odpowiedz
OP: > a pracować to też mi sie nie chce
To nie jest do końca prawda. Oszczędności mam stąd, że sobie dorabiałem w wakacje.

ale mame utrzymuje to jest fajno

Nie jest. Czytając twoje TLDR mam wrażenie, że myślisz iż jestem całkowicie beztroski i w ogóle nie przejmuję się całą sytuacją oraz nie widzę problemu w swojej niezaradności życiowej co również nie jest prawdą.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Ziomek, jeśli dostanie się na medycynę rozwiąże te problemy to #!$%@?. Naprawdę teraz dostać się jest łatwo, narobiło się tych wydziałów od zaj3bania. Jak ja szedłem trzeba było mieć 85% z dwóch/trzech rozszerzen żeby spać spokojnie.
Na studiach dasz sobie radę, uwierz mi. To nie są elitarne studia dla geniuszy - co innego jakąś Automatyka czy Informatyka, gdzie po prostu masz dużo matmy i fizyki, którą musisz rozkminic bo ugrzezniesz.
  • Odpowiedz