Wpis z mikrobloga

#wrednebachory #kiedybedzienormalnie #kochamjesien OMG, na moje osiedle niestety przybyły kochane bombelki kilku sąsiadów seniorów. I jeszcze dzikie wrzaski i śpiewanie piosenek z Ekipy (tak, niestety to prawda) można by było jakoś przeżyć (ja szczelnie zamykam okna i otwieram po drugiej stronie mieszkania, by tak nie było słychać) to dziś bachory przeszły same siebie. Otóż na boisku tuż pod moim blokiem rosną orzechy i mirabelki. Bachory zaczęły je zrywać i rzucać w siebie/za ogrodzenie/rozdeptywać/drażnić małego psa sąsiadki rasy pekińczyk. Podkreślam jaka to rasa by nie było oburzenia że to może jakiś wielki, groźny pies. No i sąsiadka zaczęła opierdzielać tą chmarę szarańczy, że marnują owoce i jak mają tak się bawić to lepiej żeby już stąd poszły. I co? Jajco. Dziesięciolatki (na oko) zaczęły się wykłócać że mają prawo tu być a drzewka nie należą do konkretnego lokatora, tylko do wszystkich. I jeśli chodzi o psa, to może sobie wziąć do mieszkania żeby się nie denerwował. Poza tym dziadek części bachorów jest jakąś szychą w cementowni, więc od razu "postraszyli" sąsiadkę że poskarżą się mu że są wyganiani. Co na to opiekunowie? "Macie racje dzieci, idźcie jeszcze raz #!$%@?ć sąsiadkę". No i poszli i zaczęli się drzeć niby do siebie, że idą na orzechy i mirabelki. Jak dobrze że mamy niż demograficzny, to lepsze niż większa liczba takich porażek wychowawczych( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz