Wpis z mikrobloga

Berguson stajl zastosowany – i bardzo dobrze, dopóki przynosi to wyniki. Z poprzednich kilku trenerów żaden nie umiał rotować i w efekcie mieliśmy przegrane zarówno puchary, jak i początek ligi. W ostatnich latach inauguracje Ekstraklasy już bywały lepsze, ale nadal nie przekładało się to na Europę.

Różnica, która mnie tu zastanawia, to fakt, że Berg ewidentnie lekceważył Ekstraklasę po tym, jak w pierwszej rundzie wygrał prawie wszystkie mecze. Michniewicz raczej lepiej od niego zdaje sobie sprawę, że w lidze tak łatwo nie ma, ale i tak zastosował podobny manewr. Tylko podobny, bo Berg w pucharach prawie nie robił zmian i grała tam goła jedenastka, tutaj oprócz wymuszonych roszad w trakcie meczów są jeszcze te normalne.

Nie mam wątpliwości, że takie coś nie przejdzie np. 10 razy w sezonie. Można tak zagrać maksymalnie 4-5 razy, a i tak nie uchroni nas to przed stratą punktów. Ligę z pucharami będziemy jeszcze łączyć co najmniej 5 razy, a jeżeli dobrze pójdzie, to 11. Gdy nie będzie wyjścia, to pewnie kilka razy wystawienie rezerw się powtórzy, ale nie wiadomo, ile zagramy jeszcze tak ważnych meczów w krótkim czasie. Często jeden dzień już może zrobić różnicę i cykl środa-sobota-środa to będzie co innego niż środa-sobota-wtorek. Ale tu już za bardzo wybiegam do przodu, bo bardziej realne jest uwiązanie do czwartków i niedziel (chyba że poniedziałki?).

Mecz został wygrany trochę na słowo honoru, bo parę razy mieliśmy szczęście. Ono było niezbędne, aby dzisiaj się powiodło, ale to jest normalne. Ciężko, aby zupełnie zmieniony skład, z kilkoma debiutantami, od razu działał idealnie. Z części tych zawodników może być pożytek w trakcie sezonu, ale to jest dopiero obietnica takiego pożytku, i raczej nie wszystkich naraz. Czterech (no, może trzech) z nich zostało sprowadzonych tego lata po to, aby coś tutaj wnieść od razu. Do tego jeden transfer zimowy z opóźnionym zapłonem (?), dwóch doświadczonych zawodników z granicy pierwszego składu i czterech (pięciu, licząc z Nawrockim) młodzieżowców. Właściwie to nie miało prawa wypalić, ale większość z nich nie pękła i dała sobie radę w tych trudnych okolicznościach.

Do tego mieliśmy jeszcze zmianę wyjściowego ustawienia, gdzie w żadnej formacji nie było żadnego z dotychczasowych liderów. Na całym boisku próbował to spajać Lopes, moglibyśmy oczekiwać czegoś takiego od Slisza w środku, ale znowu nie dojechał. W obronie to już w ogóle, jeden doświadczony zawodnik, jeden w średnim wieku piłkarskim (nie na swojej pozycji), a reszta to młodzież. W dodatku to przestawianie na inne pozycje też świadczy o naszych możliwościach. Stoper musiał grać na lewej obronie, prawy skrzydłowy w obronie, w efekcie czego… nie mieliśmy żadnych skrzydłowych do ustawienia, które taką pozycję przewiduje. Trzeba było upychać innych zawodników na boki, a potem do środka jeszcze wrzucić prawego obrońcę. W pewnym momencie można się było zastanawiać, czy to jeszcze liga, czy już jakiś mecz towarzyski.

Inny problem stanowiło zgranie. Zawodnicy grali trochę na pamięć, niestety adresaci podań często byli ustawieni gdzie indziej. W statystykach to nie będzie widoczne (zostanie jako celne podania), ale liczba zagrań na drugie skrzydło za plecy, mimo że formalnie celna, nie pomagała. W zamyśle była dobra, niekiedy zmieniali stronę szybciej niż pierwszy zespół, ale zagrania nie w tempo wszystko psuły.

Ostatnio graliśmy eliminacje pucharów, więc to nam trochę przerwało ciąg ligowy, ale jakbyśmy do niego wrócili, to widać… pewną kontynuację. Ciągle gramy w Ekstraklasie zmienionym składem, licząc z końcówką poprzedniego sezonu, i wciąż nie przynosi to porażek ani straty goli. Możemy powiedzieć, że Stal, Podbeskidzie czy Wisła Płock to żadni rywale, ale już zdążyliśmy z nimi przegrać wcześniej, więc nie ma co ich lekceważyć. Jak widać, nikt nie pokona się sam, Flora okazała się być trudniejszym przeciwnikiem niż myśleliśmy, więc przy słabszym dniu Legii i grze co trzy dni naprawdę nie ma co ryzykować. Moglibyśmy nie rotować z Płockiem, ale jeśli już należało ryzykować, to dzisiaj, a nie we wtorek. To jeszcze można by było odrobić w razie porażki, tu odpadnięcie to nie tylko kompromitacja, ale i kłopoty w dalszej drodze do fazy grupowej. Wiele osób lekceważy słabsze zespoły z Ekstraklasy albo te z pucharów, jakoby Legia była od nich o wiele mocniejsza i powinna wygrywać takie mecze na jednej nodze. Trochę mocniejsza jest, ale różnica nie jest aż tak ogromna. Nie możemy mieć takiego podejścia, bo te mecze same się nie wygrywają.

Powtórzę, że dziś był w tym zwycięstwie element szczęścia, ale to też nie znaczy, że mecz sam się wygrał. W decydujących momentach zawodnicy Wisły strzelali w bramkarza lub w końcówce w poprzeczkę, ale piłkarze Legii robili co mogli, aby nie ułatwiać im zadania. Niestety przydarzyło się sporo strat na własnej połowie czy przegranych pojedynków, bocznym obrońcom brakowało nieco asekuracji, ale i tak pod względem defensywnym nie było dramatycznie. Każdemu znajdziemy błąd, ale i dużą liczbę wyczyszczonych sytuacji.

Właściwie nie wiem, czy więcej szczęścia nie mieliśmy nawet w ataku. Muci wykorzystał tę trudniejszą sytuację (właściwie to trudno nazwać to w ogóle sytuacją), łatwiejszej nie, ale tak poza tym nie byłoby za bardzo z czego strzelić. Jeden raz Rosołek się urwał na początku meczu, ale trafił w bramkarza. Prób z dystansu tak naprawdę nie liczę. Wielu z tych zawodników dobrze pracowało, np. Lopes w defensywie wyglądał bardzo dobrze, ale to wszystko odbijało się na zachowaniach z przodu. Josue próbował, ale nie miał za bardzo z kim. Nie mówię, że jakoś przerastał wszystkich, ale on gra raczej tak, jak się tutaj tego nie robi. Sporo zagrań na stojąco z miejsca, kółeczka, wielu takich zawodników się tutaj nie odnajdywało. Tu i tak wyszło zaskakująco dobrze, ale potrzeba kilku warunków, żeby ktoś taki się tutaj przystosował i wpasował. Dopiero jak dojdzie to lepszej formy (zakładam, że to nie jest maksimum), zagra z lepszym składem i przeciwko komuś, kto nie broni tak agresywnie, może być interesująco.

Poza nim trudno wystawiać innym cenzurki, ale spróbuję. Skibicki ma problem, bo nie może grać na swojej pozycji, w defensywie ma duże braki, a w obecnej sytuacji ciężko mu będzie grać tam, gdzie powinien. Zaskakująco dobry środek obrony, przede wszystkim Nawrocki to człowiek, którego miałem na myśli, pisząc, że błąd był w stanie zrównoważyć interwencją w bardzo ważnej sytuacji. Rose grał prościej, ale ściągał wszystkie piłki jak magnes – znakomite ustawianie się w polu karnym. Abu Hanna jakoś mi nie leżał – ani nie dawał za wiele z przodu, ani nie przekonywał z tyłu, choć też nie zawalił nic spektakularnie. Kisiel zaczął kiepsko, potem się rozkręcił, ale mam wrażenie, że to chyba jeszcze za wcześnie. Pozostałych mniej więcej wcześniej wspomniałem, pewnym rozczarowaniem jest dla mnie Rosołek, o którym mówiło się, że pół roku w I lidze dużo mu dało (sam zresztą trochę go oglądałem i na tamtym poziomie wyglądał świetnie). No i jeszcze uwaga, że Muci poza golem niewiele pokazał, ale ten strzał go ratuje i może pomoże mu się przełamać.

Jeszcze jest temat Tobiasza, przy którym wiele rzeczy fajnie się złożyło. Zadebiutował bez większych wpadek, mogło być lepiej na przedpolu i we wznawianiu nogą, ale ewidentnie Czesław po pewnym czasie zakazał mu krótkiego wprowadzania piłki, więc miał trochę trudniej. Bogactwo w bramce Legii jest niesamowite, ja jestem bardzo przekonany do Kochalskiego, ale w tym momencie może on stanowić – tak jak zresztą było dzisiaj – tylko formę zabezpieczenia. A był to czołowy bramkarz I ligi z potencjałem na coś więcej. Ciężko ich wszystkich pomieścić, kontuzja Miszty nie jest niczym przyjemnym, Kochalskiemu pewnie też trochę popsuła początek sezonu, ale właśnie jest ten plus związany z występem Tobiasza. Przy czym oni wszyscy mają jeszcze czas, najstarszy Kochalski dziś kończy 21 lat, a i tak trochę już pograł na profesjonalnym poziomie. Przed Tobiaszem najdłuższa droga, on ma dopiero 18 lat i w tym sezonie pewnie wiele w lidze nie pogra, ale pierwsze przetarcie wyszło całkiem nieźle.

Chciałoby się wyciągnąć więcej wniosków z tego meczu, ale właściwie niewiele nam on powie przed następnymi. Wielu z tych zawodników i tak jeszcze zobaczymy w tym sezonie, bo zapewne będzie taka potrzeba, ale czy w takim składzie – ciężko powiedzieć. Jeżeli tak będzie, to nadal ciężko będzie oczekiwać, żeby takie zestawienie robiło punkty z każdym w lidze. Może na słabsze zespoły to wystarczy, ale nie musi. 18 zespołów w lidze teoretycznie daje takie możliwości, ale tylko teoretycznie. Ten mecz pokazuje, mimo wyniku, że wcale nie jest tak łatwo i że takie rezerwy w wielu meczach miałyby spore problemy. Ale że się udało, to już tylko na plus, można to odhaczyć i jechać dalej, w stronę najważniejszego meczu w sezonie.

#kimbalegia #legia
  • 1