Aktywne Wpisy
Majk_ +421
Brzydzi mnie 11 listopada. A ściślej: brzydzi mnie to jak wygląda jego świętowanie. Rok do roku w Warszawie odbywa się zjazd międzynarodówki nacjonalistycznej, gdzie obok polskich narodowców z mordą troglodyty co roku maszerują włoscy, słowaccy i węgierscy faszyści. Co roku z czoła marszu padają hasła o żydach, gejach i złej Unii Europejskiej. Co roku głównym przesłaniem marszu jest to, że może i Polska jest niepodległa, ale zaraz przyjdą złe żydy z Unii
R4zziell +197
#pracbaza
Sobota w kołchozie....
Sobota w kołchozie....
Tytuł: Bezmatek
Autor: Mira Marcinów
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★★☆
Książka podzielona na cztery części. W pierwszej autorka opisuje swoją matkę; wspominając dzieciństwo i młodość opisuje jaką miały relację. W drugiej opowiada chorobie i śmierci matki. W trzeciej o czasie okołopogrzebowym. Czwarta część to opis tego jak się jej udaje żyć bez matki.
Czwarta część jest bardzo mocna. Opowiada o braku. Sposobach radzenia sobie z nim. A może bardziej próbach radzenia sobie z nim.
Książka jest krótka, napisana w gawędziarskim, lekkim stylu. Czyta się szybko. Ale ani lekko, ani przyjemnie. Musiałem sobie robić przerwy.
To jest druga przeczytana przeze mnie książka o odejściu matki, po Rzeczach, których nie wyrzuciłem. Tutaj, w Bezmatek autorka wspomina o traktującym o tym tomie Tadeusza Różewicza, Matka odchodzi. Jestem pewien, że go przeczytam. Nie od razu, bo to by było dla mnie za dużo. To, czego nie jestem pewien, to przyczyn, sprawiających, że po taką literaturę chcę sięgać.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter