Aktywne Wpisy
dziobnij2 +164
Jak ognia piekielnego unikam wszelkich dawnych znajomych ze szkoły. Nie spotkałem żadnego od dłuższego czasu, ale gdybym spotkał jakąś znajomą twarz na spierdotripie, to natychmiast bym odwrócił głowię, przeszedł na drugą stronę ulicy i udawał, że nie widzę. Gdyby jakiś stary znajomy zagadał do mnie i się zapytał "co u mnie", albo "gdzie pracuję", to co mam mu odpowiedzieć? Że od skończenia liceum w 2009 roku siedzę w domu z rodzicami i
Ytarka +161
Ej, Miry, mam filozoficzne pytanie.
O co chodzi z tym fejsbukiem xD czy to statystycznie jest możliwe, żeby w tak dużej grupie użytkowników, prawdopodobieństwo przeczytania publicznego komentarza z sensem, poprzedzonego chociaż minimalną (ale taką niewątpliwą), próbą myślenia, praktycznie nie występowało? XDD wtf
I to nie że boomery, że janusze stare i stare Grażyny. Cały wiekowy przekrój najbardziej niedorobionej części społeczeństwa, serio.
Od
O co chodzi z tym fejsbukiem xD czy to statystycznie jest możliwe, żeby w tak dużej grupie użytkowników, prawdopodobieństwo przeczytania publicznego komentarza z sensem, poprzedzonego chociaż minimalną (ale taką niewątpliwą), próbą myślenia, praktycznie nie występowało? XDD wtf
I to nie że boomery, że janusze stare i stare Grażyny. Cały wiekowy przekrój najbardziej niedorobionej części społeczeństwa, serio.
Od
Trussardi L’Uomo (1995)
Są takie zapachy, które już chwilę po aplikacji przypominają mi Włochy. Pisałem kiedyś posta o perfumach zbliżonych klimatycznie do Moschino Uomo? Nazywając takie zapachy stylem neo-italian klik i oczywiście opisałem tam po krótce właśnie Trussardi L’Uomo. Perfumy te są zrobione zdecydowanie na bazie fejmu jaki osiągnęły wydane rok wcześniej Dolce & Gabbana pour Homme bo są do nich zaskakująco podobne, szczególnie w początkowych fazach.
W skrócie, L’Uomo to posłodzone wanilią cytrusy z dużą ilością przypraw i tytoniu, oraz lekko drzewnym aromatem w tle. Pierwsze skojarzenia to oczywiście D&G pour Homme, ale im dalej w las tym robi się z tego już bardziej tytoniowy Very Valentino gdzie tytoń ukazano w postaci bardzo świeżej i naturalnej. Są tu też jakieś kwiatowe niuanse i bardzo ciekawy składnik w postaci liścia pomidora. Co prawda, nie jest on tu tak prominentny jak w znakomitym What About Adam Joopa ani też nie pachnie w stylu figi imitującej pomidora z Ninfeo Mio Goutala, ale nadal da się poczuć jego unikatowy aromat. Na plusik też akordy drzewne w postaci cedru, drzewa sandałowego i syntetycznego składnika zwanego okoumal, który pachnie jak jakaś kombinacja nut ambrowych, piżmowych i drzewnych. Bardzo ciekawe.
Parametry takie aż do bólu zwyczajne. Z 7-8 godzinna trwałość i niezła projekcja. Przez pierwszą godzinę nawet przy 4-5 strzałach dobrze czuć L’Uomo, później woń osiada bliżej skóry, a po 3-4 godzinach staje się skinscentem.
Mimo oczywistych podobieństw do D&G Pour Homme w otwarciu to później robi się już całkiem oryginalnie, a późniejsze fazy stały się inspirujące np. dla Valentino i jego Very Valentino. Jeśli lubicie neo-italian jak Moschino Uomo?, Versace Dreamer czy wyżej wymienione perfumy Valentino oraz Dolce & Gabbana to warto zapolować na tego Trussardi. Mimo, że nie jest on od lat produkowany to ciągle można go dostać w przyzwoitej cenie. Do tego dostaniemy przepiękny flakon z upośledzonym atomizerem i rewelacyjne opakowanie. Odlałbym chętnie z mojej wielkiej flaszki, ale niestetry atomizer jest zrypany i nie dość, że mam duże problemy z używaniem to zrobienie odlewki jest niewykonalne. Chyba najlepsze perfumy włoskiej marki Trussardi, które do tej pory stestowałem.
zapach: 7,5/10
trwałość: 7,0/10
projekcja: 7,0/10
podobne: Dolce & Gabbana Pour Homme, Valentino Very Valentino
cena: około 300-400 zł za 100 ml