Wpis z mikrobloga

Cisnę dziś furką do roboty i mnie taka myśl naszła... Aktywiści miejscy nawołują do ograniczania ruchu w miastach, likwidacji pasów na rzecz ścieżek rowerowych, bus pasów itp itd ale wyobraźmy sobie średniej wielkości miasto po takich zmianach w zimie... Jeden pas, korek po horyzont bo na zewnątrz -20, autobusy ślizgają się bo piaskarka w korku, ludzie marzną na przystankach a na ścieżkach rowerowych sami hardkorowcy... I jak to wygląda? Czemu ten aktywizm nasila się tylko gdy warunki atmo są akceptowalne? Jak to widzicie? Może lepiej miasto ustawić tak by były arterie dla pedalarzy i aut? Odseparować ich a nie eliminować? Wiadomo że nie ma złotego środka ale próbować warto...
  • 1
@panszard może skieruje swoja uwagę na zachód Europy. Byłem trochę w NL i tam to funkcjonuje ale dla miast i.miasteczek jest poprostu w polsce dużo trudniej, bo gdy tam myślano nad takimi rozwiazaniami 30, 40 lat temu to w polsce PRL myślano na odwrót i teraz mamy jak mamy.