Wpis z mikrobloga

Wróciłem dzisiaj z zakupów przesiąknięty do suchej nitki, a najlepsze, że w ogóle się tym nie przejąłem. Jak tylko wyszedłem z domu zaczęło siąpić. Tak się zastanawiałem, czy nie lepiej wrócić się do domu, ale w końcu stwierdziłem, że jednak idę. Po prostu szedłem przed siebie i miałem wywalone, że deszcz zaczyna padać coraz mocniej. Pomyślałem - w końcu jestem brzydalem i gelejzą, którego żadna nigdy nie pokocha, wiec co moi szkodzi zmoknąć, z cukry przecież nie jestem. Kupiłem co trzeba, zwłaszcza piwo i snacki na dzisiejszy seans i wróciłem do chaty - jak wracałem przestało padać. Niech mam choć trochę przyjemności przed zbliżającym się maratonem kołchoźniczym, bo czuję, że przez następne dni mogę chodzić jak struty.
Gene Kelly - Singin' in the Rain
#przegryw #dzienzzyciaprzegrywa
  • 8
  • Odpowiedz