Wpis z mikrobloga

No tak. Jak mi dzisiaj przypomniano napisałem niegdyś kawałek opowiadania o tytule "Gangi Wykopu". Część z was może pamięta, większość raczej nie. Opowieść nie została ukończona, ale może trza by ją było zakończyć. Przypomnę dziś to co zostało wypocone, jak będzie odzew to może dopiszę ciąg dalszy kiedyś. Może z nowymi bohaterami, bo ci gangsterzy już są dość zramolali i pewnie nie przeżyją kolejnej części :D :)

Oto "Gangi Wykopu"!!!!!!!!!!!!!!!!

1.

Jester oderwał plecy od śmietnika, o który się opierał.

-Gav, Anonim, Infantor!!! Widzicie tego leszcza, co zgarbiony do sklepu #!$%@?? Po browar pewnie idzie, albo drożdżówki kupi. Tak, czy siak trzeba go skroić, kasę pewnie ma, a jak nie to mu siatkę zabierzemy. – Cztery mroczne typki ze złowieszczymi uśmiechami wyszły z rzucanego przez śmietnik cienia i rozproszyły się w tyralierę. Jester zakręcił trzymanym w prawej dłoni łańcuchem od motorynki, bacząc aby reszta bandy zauważyła jak wymiata.

-Łapcie gnoja jak tylko wyjdzie ze sklepu, jak będzie uciekał przede wszystkim wydrzyjcie mu reklamówkę, to priorytet. – Przywódca przystanął nagle, jakby cos mu się przypomniało.

– Gdzie jest Mahjong? – Przepity wzrok Jestera spoczął na pomniejszych członkach złomowego gangu?

Anonim pierwszy nie zdzierżył przekrwionego spojrzenia szefa. – Ona, ten, tego, pilnuje tej wanny co ją w nocy #!$%@?śmy z ogródków działkowych. – Wszyscy wiedzieli, że samozwańczy przywódca nie znosi wytykania utraty pamięci. Na efekt nie musieli długo czekać.

- Jakich ogródków do #!$%@? nędzy. Pamiętam, tylko jak urwałem zjeżdżalnię od tej ślizgawki na placu zabaw. Nie będą gówniarze już mi hałasować pod oknami.

-Później jeszcze szef nasikał do piaskownicy i nasypał piasku w łożysko karuzeli, mówiąc że to dla dobra kraju – Nieśmiało wtrącił Infantor.

Gniew wodza osiedlowych banitów osiągnął apogeum.

Co zrobi Jester?

Czy ukarze nieposłusznych podwładnych?

Czy Gav, który do tej pory się nie odezwał, powie jakiekolwiek słowo? A może jest niemy?

Czy gramwmahjonga upilnuje żeliwną wannę, na którą łasi się konkurencyjny gang?

O wszystkim dowiecie się w następnym odcinku!!!

2.

Axelio siedział przy zdemolowanej piaskownicy i grubym prętem rysował w piasku serca, pentagramy i loga Slayera. Nic nie mówił, patrzył tylko na swoich podwładnych, ale jego spojrzenie nie było im miłe.

666 niby zwykły typ, wydziarany, kolczyk w nosie jak każdy porządny bezrobotny pochłaniał właśnie ostatnią butelkę wina, chowając ją przy okazji przed kasinką, gdy nagle za budynku wyłonił się Mohamed drąc się w niebogłosy.

-Wannę zdobyli!!! Mają żelazną wannę!!!

Osiedlowi gangsterzy jak na komendę poderwali się z miejsc. Wanna to w przeliczeniu na wina ogromna ilość alkoholu, ale kto jej broni, czy Mahjong to zwykłą dziewczyna, czy zabójczyni?

Mahjong siedziała na ławce obok wanny. Brak papierosów doskwierał jej potwornie, a Jestera z resztą paczki nie było widać już od kilku godzin. To, że przespała się w wannie, wcale nie pomniejszało jej złości, zwłaszcza, że od świtu na zdemolowany plac zabaw przychodziły matki z wrzeszczącymi bachorami. Potworny kac świdrował w głowie, a słowa Jestera pilnuj wanny bo umrzesz wcale nie polepszały jej nastroju. Jakby jeszcze wiedziała, że Axelio ze swoją hordą, szykują się do odbicia skarbu, umarłaby pewnie ze strachu. Wstała przeciągając się, aby mięśnie był y sprężyste i giętkie. Kij bejsbolowy leżący obok rozwalonej piaskownicy, dawał złudne poczucie bezpieczeństwa.

„Gdzie #!$%@? jest Jester” ? - To pytanie nie dawało jej spokoju. Podniosła bejzbola i machnęła nim kilka razy dla rozruszania stawów. Rozejrzała się wokół. Trzy matki z dziećmi spojrzały na nią ze strachem, ale odwróciła się od nich i zamarła. Od strony zdemolowanego placu zabaw, szedł ku niej Axelio z resztą grupy. 666 trzepnął dopitą właśnie butelką wina w betonowy śmietnik tworząc zgrabnego tulipana, po czym podrzucił go w powietrze łapiąc po 4 obrotach za szyjkę.

Czy Mahjong obroni żeliwną wannę?

Czy matki z dziećmi na placu zabaw uchronią swoje pociechy?

Czy piasek w piaskownicy zostanie wymieniony na nowy?

3.

Mahjong tylko przez chwilę trwała w wywołanym przez strach bezruchu. Zapomniała o bólu głowy i głodzie nikotynowym. Oto czterech zaprzysiężonych wrogów jej gangu zbliżało się ku niej, chcąc wydrzeć żeliwny skarb. Niedoczekanie ich. Musi tylko wytrzymać do przybycia Jestera i chłopaków. Rozpięła skórzaną kurtkę, tworząc zgrabny dekolt, aby nie ograniczała jej ruchów, a przy okazji ograniczyła spostrzegawczość Axelia i jego ludzi. Ten już zbliżył się na odległość 20 kroków, stalowy pręt w jego dłoni kołysał się na boki, a spojrzenie było pożądliwie utkwione w dekol… wannie po którą przyszli. 666 zachodził ja z prawej strony trzymając tulipana wycelowanego w jej brzuch. Kasinka trzymała się z tyłu rozwijając mokry powróz. I jeszcze ten czwarty, nie znała go, ale słyszała o nim. Mohamed żyjący z socjalu, jedyny, który miał jakieś stałe dochody. Czemu człowiek z zasiłkiem przestawał z takimi typami jak Axelio i 666, nie wspominając o tej Kasince, co za ehh…

Axelio zbliżył się już na odległość ataku i uderzył prętem w Mahjong, ta zblokowała cios przedramieniem i uderzyła kijem bejzbolowym mierząc w nos napastnika, który zwinnym saltem w tył uniknął ciosu. 666 uderzył nagle celując tulipanem w brzuch, ale skórzana kurtka zatrzymała szkło i dziewczyna mogła odpowiedzieć na cios uderzając z góry w ramię trzymające broń. 666 skrzywił się wypuszczając oręż, i drugą ręką sięgnął ku gardłu obrończyni wanny.

Z podwórka na lewo i prawo zmykały matki z dziećmi, psy szczekały na balkonach, a walka trwała w najlepsze. Mały Jasio spod 13-tki kurczowo zapierał się nogami chcąc obejrzeć bitwę do końca. Co tam Grunwald, Wizna, czy Termopile, tutaj to jest walka. Mały Jasio poprzysiągł sobie w myślach, że jak podrośnie to też będzie się bił na podwórkach.

Tymczasem Mahjong miała już obtarty łokieć, a Axelio krwawił z nosa. 666 stracił kolczyk z nosa. Mahjong broniła się dzielnie, a le widać było, że siły ją opuszczają. Uderzona mokrym powrozem przez Kasinkę opadła na jedno kolano, a Axelio wykorzystując okazję ogłuszył ją metalowym prętem. – Do wanny ją szybko i zmykamy – wrzasnął. Czas był ku temu najwyższy, gdyż zza bloku wyłonili się właśnie byli już właściciele złomiarskiego skarbu. Jak w zwolnionym tempie Jester, Gav, Anonim i Infantor pędzili ku nim sadząc ogromne susy. W ich oczach było widać chęć mordu i troskę o wann… o Mahjong.

Czy Jesterowi i bandzie uda się odzyskać utracone mienie, to znaczy odbić Mahjong?

Czy Axelio ucieknie z łupem i branką do meliny?

I co na dachu pobliskiego wieżowca robi profesjonalny zabójca Aswerus?

O wszystkim dowiecie się w następnym odcinku.

4.

Aswerus leżał na krawędzi płaskiego dachu 11-piętrowca. Przez lunetę przymocowaną do starego karabinu przyglądał się rozgrywającej się na placu zabaw akcji. Nocna popijawa na działkach, była jeszcze odczuwalna. Ręce niepewnie trzymały karabin, przez co nie mógł precyzyjnie wycelować. Jak on człowiek mający aspirację na najlepszego zabójcę w kraju mógł się zgodzić na taką akcję. W nocy po dwóch 0,75 na głowę i braku kasy w kieszeni propozycja #!$%@? działkowca, aby odzyskał wannę na deszczówkę wydawała się całkiem na miejscu, zwłaszcza, że klient proponował stówę gotówką. Aswerus wziął więc karabin i ruszył, wykonać zlecenie, Minęły cztery godziny, a no dopiero znalazł ukradzioną wannę.

Na podwórku właśnie bójka się kończyła. Czworo napastników czmychało z wanną wypełnioną ogłuszoną kobietą. Obciążeni nie mogli poruszać się szybko, ale Aswerus i tak miał problem z wycelowaniem. Strzelił w jednego z mężczyzn trzymających wannę, ale nie trafił, strzelił po raz drugi i jeden z biegnących złapał się za klatkę piersiową, po czym upadł na piach. Reszta z uciekających z wanną upuściła ciężki i nieporęczny przedmiot chowając się za żeliwną osłoną. Dobra Ci z głowy, teraz goniący. Podniósł lekko karabin i wycelował do biegnącego z przodu z łańcuchem faceta.

Czy Aswerus zdoła zabić wszystkich zamieszanych w kradzież wanny?

Czy @Mohamed_socjal: zginął pierwszy dlatego, że nie komentował opowiadania? :]

Czy Jester zdoła przeżyć, wszak to właśnie on jest teraz na celowniku profesjonalnego, choć trochę

skacowanego zabójcy?

Jester od razu zauważył światło odbite od lunety na dachu niedalekiego budynku. Lata menelstwa nie przyćmiły odruchów nabytych podczas służby w Gromie. Szybkim przewrotem w przód uniknął pierwszej wymierzonej w niego kuli. Pewnie i tak by nie trafiła bo uderzyła w ziemię ze 3 metry w bok, ale nawyk to nawyk. Spojrzał w tył na Anonima, Gava i Infatora, ale na szczęście nie zostali trafieni. –Szybko, zygzakiem!!!-Wrzasnął pokazując na wannę. Wszyscy czterej mieli dobrze opanowane bieganie zygzakiem. Niemal na czworakach, chwiejąc się na boki sunęli do przodu nie bacząc na uderzające wokół nich kule.

Anonim sunął jako pierwszy. Jego wzrok skierowany na Axelia błyszczał niechęcią do wodza wrogiego gangu. Mimo uderzających wokół pocisków nawet na chwilę nie zapomniał dawnych sporów i waśni. Rzeczony Axelio leżał skulony, chroniąc się za wanną, która wbrew wszelkiemu rozsądkowi wytrzymywała rzadkie trafienia z karabinu snajpera. Obok 666, skulony jak embrion próbował przypalić sobie szluga starą zapalniczką z oparami gazu. Kasinka leżąca tuż obok nich beztrosko wpatrywała się w płynące po niebie białe chmury, rykoszetujące od ścianek wanny pociski nawet na chwilę nie burzyły jej spokoju.

Gav biegł najwolniej. Obolała głowa nie pozwalała na szybki bieg nawet w obliczu grożącej śmierci. Zresztą czym jest śmierć w porównaniu z brakiem alkoholu, który mogła zapewnić tylko sprzedana na złomie żeliwna wanna. Była już tak blisko.

Mahjong leżała w wannie beztrosko. W swej błogiej nieświadomości trzymała rakietę tenisową i odganiała wrogie pociski od przyjaciół z gangu.

Bach!!! Uderzenie z backhandu wysłało pocisk ze Stingera prosto w oddziały wroga.

Trach!!! Tym razem forhendem odbiła zbyt napastliwe katiusze.

Aswerus zaklął. Nie trafi ich precyzyjnymi strzałami. Uśmiechając się okrutnie przesunął przełącznik na ogień ciągły. „Teraz wam pokażę prawdziwe piekło” pomyślał chichocząc okrutnie w myślach, teraz poznacie co to strach.

Czy autor specjalnie nie wspomniał o Żubrze, którego Anonim chowa za pazuchą?

Czy jest sens pisania dalej tej opowieści po tylu tygodniach przerwy?

I wreszcie, czy wanna o którą wszyscy walczą to zwykła wanna? A może to…

5.

Axelio patrzył na nadbiegający gang, Jestera w wojskowej kurtce narzuconej na niegdyś muskularne ramiona, opalonego wiatrem, z nosem bordowym od denaturatu. Anonima, podstarzałego młodzieńca, zaczesującego rzadką grzywkę na bok, który ciągle próbował podrywać jego siostrę. Gava i Infatora, którzy biegli najwolniej. Pociski wzbijały małe fontanny piachu wokół nich i Axelio bezpiecznie schowany za osłoną poczuł zazdrość, że oto wrodzy mu ludzie zamiast czmychać z powrotem jak perliczki, pędzą naprzód nie zważając na pociski nieznanego napastnika. Sięgnął powoli do wewnętrznej kieszeni i wyciągnął stary, zardzewiały już granat ręczny, trzymany na specjalne okazje.

Kasinka leżąca obok wodza przerwała kontemplację chmur, a jej oczy rozszerzyły się na myśl o sałatce Z Jestera i jego kumpli. Ten wredny Anonim tyle razy próbował poderwać siostrę Axelia, a na nią ledwie spojrzał, niech ginie w chmurze krwi i odłamków kości. Jej serce zaczęło szybciej bić z podniecenia i żądzy śmierci.

Dwa bloki dalej samotny policjant popijał sobie kawę z Biedronki z kubka Starbucks. Kubek wyglądał już na nieźle zużyty, ale z kilkunastu kroków mógł uchodzić za nowo kupiony. Zdezelowany radiowóz lekko osiadł na lewą stronę, a na lewych przednich drzwiach ktoś wydrapał CHWDP koślawym pismem. Policjant dopił kawę uważnie bacząc, czy mijający go w popłochu przechodnie widzą logo na kubku.

-Sierrzancie Bohemot, sierrzancie Bohemot – Błędy ortograficzne były słyszalne nawet w wymowie aspiranta Kondensatora. – Stżały słyhać, ktoś stżela z karabinu. Widać było, że biegnący od strony warzywniaka „U Dreszczyka” Kondensator jest mocno podekscytowany. W trzymanej przez niego jednorazówce widać było 4-pak Żubra, a jedno otwarte trzymał wolną ręką za pazuchą.

Sierżant Bohemot powoli i dostojnie odstawił cenny kubek w uchwyt. – Wsiadaj jedziemy.

Właściciel warzywniaka pan Dreszczyk stał w drzwiach swojego sklepu i patrzył na ruszający radiowóz. Wyraźnie słyszalne strzały zupełnie mu nie przeszkadzały, sporo szukających kryjówki ludzi chowało się w jego sklepie, a to znaczy dobry utarg. Zatarł ręce i wrócił do sklepu.

Czy Axelio rzuci granatem w nadbiegających wrogów?

Czy żądza krwi Kasinki zostanie zaspokojona?

Czy Bohemot i Kondensator prawidłowo zaparkują radiowóz, zanim ruszą na akcję?

I wreszcie kim jest tajemniczy pan Dreszczyk, właściciel warzywniaka?

O tym być może dowiecie się z następnych części gangów wykopu!!!

#piszzwykopem #gangiwykopu
  • 14
@GraveDigger: Dalej to trzymam u siebie. Nie wiem już w jakim celu. Do tego mam swoje opowiadanie do kontynuowania, ale nie odpowiada mi już uniwersum w którym się ono dzieje. Może sobie przeniosę całą akcję do współczesności.